Jest reakcja Unii Europejskiej na ceny paliw w Polsce

Jest reakcja Unii Europejskiej na ceny paliw w Polsce

Unia Europejska widzi, co dzieje się z cenami paliw w Polsce. - Przyglądamy się. Możemy rozpocząć postępowanie w tej sprawie. Komisja jest zobowiązana do ochrony konkurencji wewnątrz jednolitego rynku UE - słyszymy ze źródeł zbliżonych do Komisji Europejskiej. Czy prezes Orlenu może mieć kłopoty? Próbę odpowiedzi podjął serwis Money.pl

Jak dowiedział się Money.pl, Bruksela widzi, co dzieje się z rynkiem paliw przed wyborami w Polsce. Ceny na stacjach spadają wbrew rynkowym przesłankom. W ciągu trzech miesięcy złoty wobec dolara osłabił się o 6 proc., a ceny baryłki "czarnego złota" wzrosły od czerwca z 75 do ponad 90 dol. Warto zaznaczyć, że to właśnie w dolarach rozliczane są transakcje zakupu ropy.

Analitycy i komentatorzy rynkowi, z którymi rozmawiał serwis w ostatnim czasie, nie mają wątpliwości - to zasługa czystej polityki przed 15 października. Działania Orlenu jednak nie pozostają bez echa w Brukseli.

Z informacji serwisu Money.pl wynika, że Komisja Europejska przygląda się działaniom władz w tej sprawie. - W ostatnim czasie omawialiśmy sytuację na rynku paliw hurtowych i detalicznych w Polsce - mówił portalowi wysoko postawiony urzędnik Komisji Europejskiej.

- W przypadku naruszeń zasad konkurencji, takich jak sztuczne zaniżanie cen, Komisja może wszcząć postępowanie prawne i nałożyć kary na przedsiębiorstwa lub państwa członkowskie, które łamią przepisy - usłyszano.
Jednak ostateczna reakcja Komisji "zależy od wyników dochodzenia i dostępnych dowodów".

- Komisja jest zobowiązana do ochrony konkurencji wewnątrz jednolitego rynku UE i do zapewnienia, że przedsiębiorstwa nie stosują nieuczciwych praktyk - mówi serwisowi informator.

Przekonywał, że Komisja przerabiała już "podobny przypadek" rok temu na Węgrzech. Przypomniano, że Viktor Orban zamroził ceny paliw przed ubiegłorocznymi wyborami tak skutecznie, że w końcu paliwa na stacjach zabrakło, a kiedy przywrócił normalną cenę, wybuchł kryzys gospodarczy.

Inflacja powędrowała grubo powyżej 20 proc., skłaniając szefa tamtejszego banku centralnego do otwartej krytyki polityki gospodarczej Fideszu, co wcześniej mu się nie zdarzało – przypomniano w treści.

Wtedy prezes Orlenu ostrzegał, że to praktyka, która musi prędzej czy później doprowadzić do kryzysu. W tamtym czasie do obniżki cen paliw nawoływała opozycja. Dzisiaj jednak problemu nie widzi – czytamy dalej.

Przypadek był podobny, bo nad Balatonem Orban poszedł jeszcze dalej. Tanie paliwo mogły tankować tylko samochody z węgierskimi rejestracjami - podano.

- Takie środki są bardzo niepokojące. Zakłócają nasz najważniejszy atut pozwalający stawić czoła kryzysom i niestabilności: jednolity rynek – stwierdził w lipcu 2022 r. w oświadczeniu szef przemysłu UE Thierry Breton.

Teraz zaburzenia w konkurencji widać jak na dłoni w przygranicznych stacjach. Money.pl informowało wcześniej o przyjazdach Czechów, którzy tankują znacznie tańsze polskie paliwo do baków - napisano.

Zadano oficjalne zapytania ws. możliwego postępowania wobec Orlenu do Komisji Europejskiej, Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji oraz Europejskiej Sieci Konkurencji, której członkiem jest też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Czekamy na odpowiedzi – stwierdził serwis.

O tym, że prezes Orlenu może mieć problem w związku z nierynkowym działaniem spółki mówił w poniedziałkowym wywiadzie dla money.pl Paweł Olechnowicz, były prezes Lotosu.

- Z tego co wiem, to unijne urzędy odpowiadające za pilnowanie konkurencyjności rynku już bardzo przyglądają się temu, co dzieje się w Polsce pod kątem nieprawidłowości na rynku paliw i wykorzystaniu tej sytuacji do celów politycznych. Podejrzewam, że niebawem Unia Europejska może uruchomić działania kontrolne w tym zakresie. A tam są fachowcy, których trudno zbyć sloganami - wyjaśniał.

- Kara finansowa dla koncernu, prezesa i zarządu powinna być ogromna, bo to jest działalność na szkodę spółki - grzmiał Olechnowicz.

Tego samego zdania był Janusz Steinhoff, były minister gospodarki, obecnie ekspert BCC - czytamy.

- Za działania Orlenu przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę - ostrzegał.

- Ceny paliw wzrosną najprawdopodobniej po wyborach i to wzrosną bardziej, niż mogłyby, gdyby koncern nie działał w takt politycznych oczekiwań partii władzy. Jestem przekonany, że jeśli chodzi o rynek gazu, paliw czy energii w Polsce, cofnęliśmy się do okresu PRL-u. Mamy obecnie do czynienia z monopolistycznymi układami firm państwowych, które są ręcznie sterowane z centrali politycznej na Nowogrodzkiej - dodał.

Pytania o to, co się dzieje na polskim rynku paliw, przybrały na sile w ostatnich tygodniach. Anomalię na polskim rynku paliw już kilka tygodni temu dostrzegli analitycy Goldman Sachs. Jak wielokrotnie pisano w money.pl, w sąsiednich krajach ceny paliw na stacjach rosną, a w Polsce nie.

Oficjalne dane Komisji Europejskiej potwierdzają rozjazd w cenach paliw między Polską a krajami sąsiednimi. Widać to jeszcze wyraźniej w ostatnim raporcie z ubiegłego czwartku. Średnie ceny benzyny i diesla w Polsce zauważalnie spadły. Benzynę mamy już najtańszą w Unii Europejskiej, a olej napędowy taniej można zatankować już tylko na Malcie – podał serwis.

Rozmówcy serwisu - analitycy rynku paliw - podkreślali, że takiej sytuacji nie da się długo utrzymać. Nie wykluczali, że niskie ceny będziemy widzieć na stacjach aż do wyborów, choć - jak wskazywali - otoczenie rynkowe może wymusić ruchy cenowe w górę już wcześniej - napisano.

- Orlen nie może pozwolić sobie ani na to, by przed wyborami ceny paliw wzrosły, ani na to, by tego paliwa na stacjach zabrakło. To wyglądałoby jeszcze gorzej - mówił money.pl Dawid Czopek, ekspert rynku paliw.

Moim zdaniem po wyborach cena paliwa pójdzie w górę, jeśli nic się nie zmieni. Oczywiście nie będzie tak, że w poniedziałek 16 października obudzimy się rano i na dystrybutorach zobaczymy 7 zł za litr. Jednak już przy braku presji związanej z wyborami, cena będzie zmierzała w kierunku realnych cen rynkowych – ocenił ekspert.

Wyliczał, że litr diesla na stacjach paliw powinien kosztować niewiele ponad 6 zł jak obecnie, ale 7,5 zł. Na fakt, że „ obniżka nie jest zbyt rynkowa”, wskazywał też dr Jakub Bogucki z e-petrol.pl.

Orlen dotychczas nie wyjaśnił, dlaczego i w jaki sposób doprowadził do takiej anomalii na rynku paliw. Odrzuca jednak oskarżenia o manipulowaniu i "upolitycznieniu" cen paliw – wskazano w treści.

"Ceny paliw, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie, zależą od notowań gotowych produktów paliwowych na europejskich giełdach. Dodatkowo na ceny paliwa na poszczególnych rynkach oraz w ofercie konkretnych dostawców wpływ mają także, m.in. źródła pozyskania paliw, koszty surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy" - tłumaczył Orlen w odpowiedzi na pytania serwisu o obecne ceny paliw.

Przypomniał też, że "w miarę możliwości, jakie wyznacza rynek, Orlen stara się, aby ceny oferowanego paliwa były jak najbardziej atrakcyjne dla klientów".

Ponadto Orlen działa w kierunku stabilizacji cen, aby uniknąć gwałtownych wahań kosztów paliwa ponoszonych przez odbiorców. Sprzyja temu polityka cenowa koncernu, która jest kształtowana w perspektywie rocznej i realizowana zgodnie z przyjętymi założeniami finansowymi - stwierdził koncern w podsumowaniu. (jmk)

Foto: Plotki Biznesowe // Pixabay
Źródło: Money.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.