Nadpodaż gazu, a my przepłacamy

Nadpodaż gazu, a my przepłacamy

Wiele osób uważa pewnie, że to dobrze, gdy państwo reguluje ceny. Oczywiście miało to swoje dobre strony, gdy gaz był ekstremalnie drogi, a państwo nie dość, że ustaliło cenę, to jeszcze dopłacało. To uratowało wielu klientów przed kosmicznymi wzrostami rachunków. Ale wkrótce odbiorcy z cenami regulowanymi będą musieli za to zapłacić, o ile rząd nie przedłuży zamrożenia. Rachunek za regulację cen i ich mrożenie płacą zresztą wszyscy, nie tylko odbiorcy z cenami regulowanymi. A dodatkowo w Polsce jest dużo miejsc, w których dla monopolisty nie ma alternatywy – stwierdził serwis Businessinsider.cvom.pl

Zamrożenie cen gazu, podobnie jak prądu obowiązuje jeszcze do końca czerwca br. Nie wiadomo jeszcze czy zostanie przedłużone poza ten okres, ale skoro rząd zdecydował się tylko na tyle, to chyba nie zamierzał utrzymywać zamrożenia dłużej i trzeba się spodziewać wzrostu rachunków. Przypomnijmy, że odbiorca indywidualny płaci obecnie do końca czerwca zamrożone 200,17 zł za megawatogodzinę, czyli 246,21 zł z VAT. Resztę do ceny dopłaca państwo z podatków. Ile? – odpowiedział serwis w dalszej części informacji.

Ustalona w grudniu ub.r. na 2024 r. przez Agencję Rynku Energii cena regulowana dla PGNiG Obrót Detaliczny z grupy Orlen wynosi 318,14 zł, czyli 391,31 zł z VAT. Taryfa została pod koniec lutego obniżona  o 8,3 proc.  do 290,97 zł za MWh. Z racji zamrożenia, jeszcze do połowy roku odbiorcy PGNiG płacą z tej kwoty 246,21 zł za MWh, a pozostałe 111,68 zł dopłaca państwo z podatków - napisano.

Cena zamrożona, państwo dopłaca, tyle że właściwie... dopłacać nie powinno. Cena gazu na giełdzie, czyli ta, po której kupują dystrybutorzy gazu w tym PGNiG Obrót Detaliczny to teraz wcale nie jest więcej niż 200,17 zł, ale już prawie o połowę mniej. Skończył się dyktat cen putinowskich, pogoda nie wymaga dogrzewania domów i zakładów przemysłowych tak bardzo, jak rok temu, więc nie potrzeba tyle gazu w magazynach i w rezultacie ceny poleciały na łeb na szyję – podano w informacji.

Cena gazu w kontraktach holenderskich na kwiecień na giełdzie ICE, która jest odnośnikiem dla cen w Europie, spadła we wtorek do 23,25 euro za MWh (101,54 zł wg aktualnego kursu NBP), a 23 lutego była nawet poniżej 23 euro (99 zł). To najniższe poziomy od maja 2021 r. W piątek nieco wzrosła do 25,80 euro (111,39 zł) – wskazano dalej.

Na Towarowej Giełdzie Energii w Warszawie, czyli polskim rynku hurtowym cena na piątek wyniosła 127,37 zł. Innymi słowy, gdybyśmy znaleźli sprzedawcę gazu, który rozliczałby się z nami po aktualnej cenie giełdowej plus marża nawet 50 proc., to zamrożenie nie byłoby nam zupełnie potrzebne, nie mówiąc już o dopłacie państwa, a i tak płacilibyśmy o wiele mniej. Kontrakty na 2025 r. notowane na TGE pozwalają na zagwarantowanie ceny 155 zł. A tymczasem wielu z nas grozi podniesienie stawki od 1 lipca do 290,97 zł za MWh plus VAT, czyli do 357,89 zł, bo wtedy będzie obowiązywać cena uregulowana przez ARE do końca roku – podkreślono w informacji.

Podsumowując: gaz na polskiej giełdzie kosztuje 114,71 zł (bez VAT), my płacimy cenę zamrożoną 200,17 zł, a do tego od 1 lipca będziemy płacić odmrożone 290,97 zł. Właściwie, za co tu teraz dziękować państwu, że cenę zamroziło, skoro ta zamrożona jest dwa razy wyższa od rynkowej? – pytał serwis.

Owszem, cena regulowana chroniła nas przed wysokimi rachunkami, gdy cena gazu wystrzeliła w kosmos, ale teraz nas obciąża. A wystrzelenia w kosmos nie trzeba się już obawiać, bo gaz dociera do Polski z wszystkich możliwych kierunków, m.in. dzięki terminalowi LNG w Świnoujściu oraz Baltic Pipe i tego gazu jest na świecie nadpodaż.  Tak przynajmniej oceniają analitycy Goldman Sachs. Może się okazać, że cena regulowana nie chroni już nikogo przed niczym, a wręcz może zmanipulować rynek przed obniżkami cen – zauważył serwis.

Czy można się uwolnić z objęć monopolisty i nie płacić regulowanej stawki od 1 lipca, bez względu na to, co rząd wymyśli? Możliwość jest. Wystarczy zmienić sprzedawcę. Jak go znaleźć? – wskazał Businessinsider.com.pl

W porównywarkach internetowych Enerad i Rachuneo możemy sprawdzić, czy na naszym terenie jest alternatywny dostawca, czyli czy nie jesteśmy zdani tylko na PGNiG OD. I okazuje się, że w większości polskich miejscowości możemy sprzedawcę gazu zmienić dokładnie w ten sam sposób, jak i sprzedawcę prądu, czyli podpisujemy umowę z nową firmą na nowych warunkach i ta już załatwia rozwiązanie umowy ze sprzedawcą poprzednim – radził serwis.

Taki alternatywny dostawca kupuje gaz hurtowo na TGE i potem odsprzedaje je odbiorcom po cenie detalicznej. Wyboru sprzedawcy i zarazem innych cen jako odbiorcy detaliczni nie mamy jednak dużego, dużo więcej ofert mają firmy. Dla zwykłego Kowalskiego zwykle jest tylko jedna możliwość i alternatywą dla PGNiG OD jest zazwyczaj tylko Fortum Marketing and Sales – wskazano dalej.
Ten dostawca swoją podstawową cenę taryfową ustalił na poziomie 291,90 zł plus VAT (359,90 zł brutto). Choć to o wiele więcej niż wynosi obecna cena gazu na TGE, czyli 127,37 zł i sprzedawca zarabia teraz krocie, kupując na TGE i sprzedając odbiorcom, to i tak było to ponad 8 proc. mniej, niż wynosiła niedawno taryfa dla PGNiG OD regulowana przez URE, czyli 318,14 zł plus VAT (391,31 zł brutto). Teraz byłoby to wyżej od nowej taryfy, czyli 290,97 zł za MWh plus VAT – napisano.

Po 30 czerwca cena taryfowa w Fortum będzie wyższa o 46 proc. od obecnej ceny zamrożonej, choć z drugiej strony klienci indywidualni Fortum dostają rachunki z ceną równą zamrożonej. Poprosiliśmy spółkę o komentarz do jej taryf. W obliczu ostatniego obniżenia taryfy dla PGNiG OD dostawca powinien czuć się chyba zobligowany do obniżki taryfy podstawowej, bo jest już wyższa niż w PGNiG - stwierdzono.

Nawet przy cenie zamrożonej wielką różnicą względem ceny giełdowej na TGE Fortum odbijałby sobie stratę 283 mln zł z 2022 r. A tak wysokie w porównaniu z cenami giełdowymi taryfy może utrzymywać m.in. w wyniku zbyt małej konkurencji na rynku (PGNiG OD) i w związku z samym istnieniem cen regulowanych, czy zamrożonych. Swoje ceny alternatywny sprzedawca ewidentnie dostosowuje do ceny zamrożonej – wskazano dalej.

Jeśli rząd nie przedłuży zamrożenia, odbiorcy mają wyjście amortyzujące straty w postaci zmiany sprzedawcy gazu np. na Fortum, jeśli ten obniży swoje obecne taryfy, co przez pół roku uchroni ich przed jeszcze wyższymi rachunkami. To i tak jakiś wybór. Brak większej konkurencji powoduje, że ten wybór nie odbija się jeszcze większą obniżką cen. No ale niektórzy odbiorcy gazu mają jeszcze gorzej i nie mają innego wyjścia, poza tylko ewentualną rezygnacją z gazu na rzecz prądu - napisano.

Rozwiązanie wyłącznie w postaci rezygnacji z gazu i przejścia na inne źródła ogrzewania czy gotowania ma aż kilka milionów konsumentów, którzy według reguły Henryego Forda mogą wybrać dowolnego sprzedawcę, pod warunkiem że będzie to lokalny monopolista. Niektórzy właściciele sieci wyizolowanych, czyli niepołączonych z innymi sieciami, chcą zarabiać jeszcze więcej na klientach niż PGNiG OD zarobi na taryfach regulowanych. A klient nie ma żadnej możliwości ucieczki – czytamy dalej.

— Problem dotyczy sieci wyizolowanych, które nie łączą się z innymi i korzystają z lokalnych źródeł. Na większości terenu gminy Tarnowo Podgórne, ale także sąsiednich, np. gmina Kaźmierz, właścicielem sieci przesyłowej i jedynym sprzedawcą jest spółka GE.N. Gaz. PGNiG (monopolista) jest tam właścicielem surowca, który hurtowo sprzedaje drugiemu monopoliście (GE.N. Gaz), a ten ma cenę cennikową 36 gr/kWh. I nie ma gdzie od niego uciec — opisał Business Insiderowi Tomasz Kluwak, doradca podatkowy i lider komitetu społecznego "NIE dla podwyżek cen gazu".
Jak sprawdzono w taryfie S-2 (większość odbiorców indywidualnych płaci w tej taryfie) spółki G.EN. Gaz Energia jest cena netto 36,157 gr za kWh, czyli 361,57 zł netto za MWh, co brutto daje 444,73 zł za MWh. Cena horrendalna zważywszy na obecną na TGE 127 zł za MWh netto. Przebicie w porównaniu z cenami zakupu surowca jest gigantyczne — prawie 200 proc. Spółka G.EN Operator przed wydzieleniem działalności obrotu gazem do G.EN Gaz Energia przy przychodach 706 mln zł zarobiła w 2022 r. na czysto 28,8 mln zł, więc jej zyski są solidne – podkreślono w informacje.

Wysokie marże to ewidentnie efekt braku konkurencji. Klient może tylko zrezygnować z usług zgodnie z warunkami umowy i potem przejść np. na prąd z sieci, ogrzewanie z pomp ciepła itd. Jeśli już zainwestował w ogrzewanie gazem i kuchnię gazową to ma teraz trudny wybór, bo całe te pieniądze idą w piach – stwierdzono .

W 2022 r. przyłączonych do sieci gazowej było 6 994 305 odbiorców (7 189 602 punkty poboru gazu) w zakresie gazu wysokometanowego — podawał URE w najnowszym podsumowaniu rocznym. 94 proc. odbiorców nabywało gaz ziemny po cenach wynikających z taryfy zatwierdzonej przez prezesa URE, a aż 89 proc. rynku detalicznego obsługują podmioty z grupy PGNiG – napisano dalej.

Wartościowo udział sprzedawców alternatywnych wśród odbiorców z gospodarstw domowych stanowił zaledwie 4,7 proc. wartości gazu sprzedanego w tym segmencie rynku - wskazano.

Jak napisano w podsumowaniu. - Jeśli chodzi o stronę podażową rynku, to na koniec 2022 r. 124 sprzedawców miało zawarte umowy z operatorami systemu przesyłowego umożliwiające sprzedaż na rynku detalicznym (spadek o 9 w stosunku do 2021 r.), a w obszarze sieci dystrybucyjnej (PSG) – liczba umów wyniosła 57 (spadek o 16 w stosunku do 2021 r.). Łącznie jednak tylko 89 przedsiębiorstw aktywnie uczestniczyło w obrocie gazem ziemnym — podał Urząd Regulacji Energetyki.   (jmk)

Foto: WNP // Shutterstock
Źródło: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.