Polska dla Niemców już za droga

Polska dla Niemców już za droga

Dla wielu Niemców przedświąteczne wyjazdy do Polski były niemal tradycją. Można było kupić świąteczne specjały, alkohol na sylwestrowe zabawy, choinkę i przy okazji zatankować. Wszystko to rzecz jasna z dużą oszczędnością. Wygląda na to, że to się właśnie kończy.

W polskich miejscowościach przy granicy z Niemcami od lat funkcjonują sklepy przeznaczone dla gości zza naszej zachodniej granicy. Oferta jest szeroka – można kupić papierosy, ubrania, alkohol, ale i meble czy nawet łodzie. Do tego jest też oferta usługowa – są fryzjerzy, warsztaty, samochodowe, restauracje, stacje benzynowe. Wszędzie można płacić w euro, również w takich dyskontach, jak Biedronka.

Do takich miejscowości należy przygraniczny Lubieszyn w woj. zachodniopomorskim. Jeszcze rok temu o tej porze Niemcy tłumnie tam przyjeżdżali na świąteczne zakupy. To się jednak wyraźnie zmieniło.

W Lubieszynie jest kilka dużych targowisk, które powstały z myślą o niemieckich klientach. Każde targowisko to dziesiątki sklepów. Tym razem jednak na jest zaskakująco pusto. Na przykład parking targowiska Maru zazwyczaj był zapełniony o tej porze samochodami na niemieckich tablicach. Teraz aut jest jak na lekarstwo. – Wieczorem będzie więcej – zapewnia jeden ze sprzedawców. Po czym przyznaje, że w tym roku ruch jest wyraźnie słabszy.

A "niemieckich" sklepów w Lubieszynie jest na potęgę. Są punkty monopolowe, są stoiska z krasnalami czy z odzieżą. W niektórych halach można mieć poczucie, jakby zatrzymał się czas. Na przykład nie brakuje sklepów z płytami CD z największymi szlagierami z niemieckich list przebojów. W Polsce płyty już dawno przeszły do lamusa, ale w Niemczech wiele osób jest ciągle do nich przywiązanych. Jest nawet sklep z łodziami wędkarskimi. Oferta bardziej premium? Jest i sklep z luksusową odzieżą i drogimi alkoholami.
Latami można było mieć wrażenie, że jest to oferta idealnie dopasowana do niemieckiego klienta. Wszystko mógł mieć pod jednym dachem – i to za cenę nieporównywalnie niższą niż u siebie w kraju.

O tym wszystkim coraz częściej trzeba mówić w czasie przeszłym.

– Gdy się tak kalkuluje, to wyprawa na świąteczne zakupy coraz mniej się opłaca. Weźmy choinkę. Tu kosztuje ok. 30 euro, podobnie jak u nas – przekonuje starsza bywalczyni targowisk w Lubieszynie. Niezmiennie opłaca się Niemcom kupować papierosy, które w ich kraju są bardzo drogie. Opłacalny jest też kupować alkohol.

– Gdy doliczyć koszty przejazdu, to już tak opłacalnie nie jest. Zwłaszcza że benzyna u was coraz droższa – przekonuje Niemka. Benzyna jest zresztą tu najistotniejsza - stwierdzono.
Pod koniec zeszłego roku polski rząd, aby walczyć z rosnącą szybko inflacją, zaczął wprowadzać niższe stawki akcyzowe na paliwo. Rząd w Berlinie w tym czasie na taką politykę nie chciał się zgodzić. Na efekty w Lubieszynie nie trzeba było długo czekać. Do miejscowości zaczęły przyjeżdżać tłumy Niemców, żeby zatankować tańsze paliwo.

Przy okazji korzystały też sklepy czy punkty usługowe. Niemcy jechali na tankowanie, ale wracali z ozdobami świątecznymi, ubraniami, płytami CD ze szlagierami, ale i często po wizycie u fryzjera czy mechanika. Dziś "paliwowa" motywacja do wyjazdów do Polski jest niższa - stwierdzono.

Olej napędowy w Niemczech średnio dziś kosztuje ok. 1,8 euro za litr, a benzyna z domieszką biokomponentów – 1,67 euro. Na jednej ze stacji w Lubieszynie wiszą ceny w euro. Olej kosztuje 1,7 euro, a benzyna – 1,43. Ciągle różnica jest wyraźna, ale już nie na tyle, by opłacała się dłuższa podróż do Polski, aby wypełnić bak. Inna sprawa, że takie ceny paliw są znacznie poniżej niemieckiego "progu bólu". Inaczej było np. w marcu czy w maju, gdy benzyna w Niemczech kosztowała dużo powyżej 2 euro za litr – przypomniał serwis.

A ceny pozostałych produktów "świątecznych" – chociażby jedzenia? Sprzedawcy z Lubieszyna przyznają, że Niemcy coraz częściej łapią się za głowy, gdy widzą stawki. Winna temu oczywiście jest inflacja. W Niemczech ceny rosną najszybciej od lat. W listopadzie inflacja wyniosła już "tylko" 10 proc., gdy w Polsce – 17,5 proc. W takich warunkach nietrudno uznać, że nie warto jechać do Polski po nowego krasnala czy ozdobę świąteczną – czytamy w informacji.

Efektem jest zaskakująco pusty przed świętami Lubieszyn. Sprzedawcy tymczasem liczą, że nadrobią przed końcem roku. Alkohol jednak w Polsce jest ciągle stosunkowo tani, papierosy też. Nie mówiąc już o fajerwerkach, które w Niemczech bardzo trudno kupić. Taki zakup jest często ryzykowny, a ich wwożenie może zakończyć się solidnym mandatem. Mimo tego w zeszłym roku Niemcy stali nieraz godzinami, by kupić upragnione fajerwerki. Sprzedawcy z Lubieszyna liczą, że tym razem będzie podobnie – i pozwoli to choć trochę odbić kiepską sprzedaż przed świętami – czytamy dalej.

Foto: Słubice Nasze Miasto
Źródło: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.