Wiadomo już, jak Unia Europejska zamierza łatać sankcje naftowe wobec Rosji. USA podjęły już pierwsze działania w tym zakresie. Najmocniej jednak uderzy w Kreml koniec górki cenowej po inwazji na Ukrainie, na który nie pomaga pakt potęg naftowych. Trend wydaje się do odwrócenia tylko przy pomocy nowego konfliktu – napisał Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Cena maksymalna dostaw ropy z Rosji to od początku trudny kompromis zamiast embargo, wokół którego zabrakło konsensusu politycznego na Zachodzie. Utrzymuje podaż ropy, ale ogranicza przychody Kremla. Import ropy z Rosji do Europy spadł rok do roku z 15,9 do 2,7 proc. w drugim kwartale 2023 r. Jednak Rosjanie zdołali zwiększyć dostawy do Azji. Kijowska Szkoła Ekonomiczna
(KSE) przyznała w październiku w Financial Times, że 99 proc. dostaw morskich ropy z Rosji jest sprzedawana powyżej ceny maksymalnej wyznaczonej przez G7, Unię Europejską i Australię w ramach sankcji za inwazję Rosji na Ukrainie. Rosjanie zaadaptowali się do nich dzięki flocie widmo oraz wsparciu ubezpieczycieli z Azji. 71 proc. ich dostaw morskich było objętych ubezpieczeniem albo usługami frachtu podmiotów spoza G7. W kwietniu 2022 r. było to wciąż tylko 20 proc. – przypomniał serwis Onet.pl
Sankcje zakładały, że sprzedaż powyżej ceny maksymalnej w wysokości 60 dolarów za baryłkę mieszanki Urals spotka się z obostrzeniami w postaci wykluczenia z rynku frachtu oraz ubezpieczeń na Zachodzie. To dlatego Rosjanie poszukali pomocy w Azji. Według danych Kpler cytowanych przez Financial Times Rosjanie słali do Europy w listopadzie 2023 r. 2,49 mln baryłek dziennie, do Indii – 30,97 mln, do Chin – 29,9 mln, a do Turcji 12,97 mln. W grudniu 2021 r. było to odpowiednio: 54,84 mln, zero, 24,49 i 3,16 mln baryłek. Całkowity eksport utrzymał się w okolicach 80 mln baryłek dziennie, ale warto przypomnieć o towarzyszącym mu spadkowi przychodów – podano w treści.
Przychody Rosji ze sprzedaży gazu i ropy były w listopadzie o 23,3 proc. niższe niż w tym samym okresie 2022 r. Jednakże w pierwszym półroczu spadek sięgał 47 proc., a trzecim kwartale 2023 r. – 34,5 proc. Wyższe ceny surowców ograniczyły straty budżetu Rosji z tego tytułu. Teraz jednak spadają. Ropa Brent kosztuje 11 grudnia 2023 r. 76 dolarów, czyli tyle, co w czerwcu 2023 r. przed podwyżką wywołaną wzrostem popytu i wybuchem konfliktu w Izraelu. Kolejny moment, kiedy ropa była taka tania, to grudzień 2021 r. przed inwazją na Ukrainie. W apogeum z lipca 2022 r. Brent kosztował 122 dolary za baryłkę. Należy się spodziewać spadku przychodów Kremla ze sprzedaży węglowodorów pomimo częściowego przekierowania dostaw z Europy do Azji dzięki tankowcom widmo – napisano dalej.
Ośrodek Kpler cytowany przez "Financial Times" dzieli flotę widmo na trzy kategorię: statki rosyjskie, mroczną flotę trudniącą się dotąd szmuglem ropy Iranu i Wenezueli, która teraz pomaga Rosjanom oraz szarą flotę zbudowaną po inwazji na Ukrainie. Według danych Kpler z listopada szara flota odpowiadała za ponad połowę dostaw z zachodniej Rosji. Ropa rosyjska pływa głównie na tankowcach zarejestrowanych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Chinach i Grecji. Amerykanie podjęli już działania mające łatać sankcje na tankowce. Firmy z Turcji i Emiratów zostały objęte sankcjami drugiego rzędu za omijanie ceny maksymalnej - stwierdzono.
Unia Europejska także zamierza łatać sankcje naftowe. Mechanizm ceny maksymalnej ropy z Rosji polega na zakazie świadczenia przez firmy z państw G7 usług umożliwiających eksport rosyjskiej ropy i produktów ropopochodnych (jak transport, finansowanie czy ubezpieczenie), o ile cena, po której te produkty są sprzedawane przez Rosję, przekracza pułap wyznaczony na poziomie G7., ale nigdy nie ustalono dokładnie, jak podmioty mają udowodnić cenę w tych transakcjach, co umożliwiło manipulacje przy jej kalkulacji, a za tym obchodzenie pułapu – napisano dalej.
Nowa decyzja Unii Europejskiej zaproponowana przez Komisję i widziana przez BiznesAlert.pl zakłada wymóg przedstawienia listy kosztów, w tym ubezpieczenia i frachtu. To tam Rosjanie mogli windować koszty po to, aby ropa była sprzedawana nominalnie poniżej ceny maksymalnej, ale ostatecznie Rosjanie dostawali dużo więcej ponad pułap. Informacja o tych dodatkowych kosztach powinna trafiać do traderów oraz firm świadczących wynajem tankowców. Regulacja zakłada określony czas przejściowy. – Chodzi o to, aby jasno było widać, jaka była cena samej ropy i produktów, a jaka transportu i jaka ubezpieczenia, aby można było jasno porównać np. koszt transportu do cen światowych i ustalić, że jest przykładowo maksymalnie wywindowany, aby ukryć tak naprawdę dużo wyższą cenę za samą ropę – tłumaczył mecenas Tomasz Włostowski partner zarządzający brukselskiej kancelarii EU STRATEGIES w BiznesAlert.pl.
Działania Zachodu są zbieżne z rekomendacjami KSE, która zaleca wgląd w oryginalne kontrakty na sprzedaż ropy w celu pozyskania atestu pochodzenia. W tym kierunku zmierza nowa decyzja Unii Europejskiej zaproponowana przez Komisję. Kijowska szkoła zaleca także rewizję ubezpieczenia w wąskich gardłach jak cieśniny duńskie. W mediach pojawiały się już spekulacje na temat możliwości wprowadzenia takich kontroli przez Duńczyków. Kolejna rekomendacja jest już częściowo realizowana, czyli sankcje drugiego rzędu za naruszenie ceny maksymalnej G7 - wskazano.
Największe uderzenie w Kreml przyjdzie jednak z niespodziewanej strony. Ceny surowców nie obawiają się już geopolityki pomimo zabiegów potęg naftowych na czele z Arabią Saudyjską i Rosją. Nie pomagają unilateralne deklaracje poszczególnych krajów porozumienia naftowego OPEC+. Baryłka ropy Urals kosztuje mniej niż 60 dolarów przez porażkę porozumienia naftowego OPEC+. Arabia Saudyjska i Rosja apelują po wizycie Władimira Putina o dalsze cięcia. Notowania Urals z siódmego grudnia pokazują spadek cen do około 56 dolarów w portach w Primorsku i Noworosyjsku. To poniżej ceny maksymalnej narzuconej sankcjami G7, Unii Europejskiej i Australii w wysokości 60 dolarów. Sprzedaż powyżej tej wartości miała wiązać się z pozbawieniem ubezpieczenia i sankcjami drugiego rzędu wykluczającymi z rynku, ale Rosjanie mogli częściowo omijać te restrykcje dzięki flocie widmo oraz sprzedaży do Azji – wyjaśniono w treści.
Teraz ropa rosyjska jest znów tańsza od ceny maksymalnej G7, bo wartość baryłki na rynku globalnym spada. To porażka polityki państw porozumienia naftowego OPEC+, które nie uzgodniły nowych cięć wydobycia, a jedynie unilateralne deklaracje chętnych członków układu, co świadczy o jego dezintegracji. Ropa wróciła do wartości sprzed szczytu związanego z październikowym atakiem terrorystycznym w Izraelu i następującą po nim interwencją w Strefie Gazy – zaznaczono w treści.
Porażka OPEC+ zmusiła Arabię i Rosję do apelu o przyłączenie się do cięć, bo zadeklarowały one razem 1,3 mln baryłek obniżki wydobycia. Apelują tydzień po nieudanym spotkaniu OPEC+ przy okazji wizyty Władimira Putina w Rijadzie. W komunikacie Putina i księcia Mohammeda bin Salmana można przeczytać wezwanie do wszystkich państw układu o "dołączenie się do cięć". Warto zaznaczyć, że porozumienie naftowe obowiązujące dotychczas nie jest w pełni przestrzegane, a sama Rosja także jest oskarżana o niewywiązywanie się z deklaracji i mataczenie w relacjach z Arabią. Potęgi naftowe mogą dalej inwestować w cięcia, by ograniczyć straty wywołane przeceną ropy albo pogrążyć się w wojnie cenowej, która da jeszcze niższe ceny i nową rywalizację, na czele z rynkiem azjatyckim, tak istotnym dla Rosjan wobec sankcji Zachodu – napisano dalej.
Tu także istotna będzie rola USA, które notują rekordy wydobycia z wierni rewolucji łupkowej. Dodatkowa podaż z USA przy mizernym wzroście popytu w Chinach mogą definiować rynek ropy po jego drugiej stronie bardziej niż OPEC+ po stronie podaży zgodnie z moją tezą z listopada 2021 r. Większa podaż nafciarzy z Ameryki może uchronić świat przed drożyzną na stacjach paliw, na którą chciały go skazać petrostates w celu obrony swych budżetów. Z kolei połączone działania Unii i USA mogą załatać dziury sankcji naftowych, dodatkowo osaczając Kreml przestający korzystać z górki po inwazji na Ukrainie - zaznaczono.
Trend jest możliwy do odwrócenia tylko z pomocą nowego konfliktu, jak interwencja Izraela w Strefie Gazy po zamachach terrorystycznych, która dała wzrost cen węglowodorów w październiku, ale nie dłużej przez brak efektu rozlania się konfliktu na region, którego obawiali się inwestorzy. Następna okazja z punktu widzenia Kremla to możliwa inwazja Wenezueli na Gujanę bogatą w surowce. Rosjanie posiadają istotny wpływ na wenezuelską gospodarkę i tamtejszy sektor naftowy za pośrednictwem współpracy Rosnieftu i PDVSA, które jest de facto subsydiowane na rachunek Kremla. Nieprzypadkowo natychmiast po wieściach wywiadu brazylijskiego o możliwym wejściu Caracasa na teren sporny Essequibo strona amerykańska ogłosiła wspólne ćwiczenia wojskowe z Gujańczykami. Ropa nie ogląda się już na potęgi naftowe, utrudniając Rosji zwalczanie sankcji zachodnich i tylko rosnąca liczba konfliktów na globie podsyca trwający wciąż kryzys energetyczny. Jednak może być on ostatni w historii, jeżeli Zachód wyciągnie wnioski, uniezależni się na dobre od Rosjan i zatrzyma Kreml na Ukrainie roztropną polityką sankcji, którą należy kontynuować – napisano w podsumowaniu. (jmk)
Foto: GazetaPrawna.pl // ShutterStock
Źródło: Onet.pl