Płaca minimalna w przyszłym roku, podobnie jak w tym, według założeń rządu ma wzrosnąć dwukrotnie, by osiągnąć poziom 4,3 tys. zł. "Solidarność" jest zadowolona z takiej propozycji, OPZZ ją odrzuca, choć chce rozmawiać, a Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wskazuje swój pomysł.
— Jest ona (propozycja — red.) zgodna z przewidywaniami, z wcześniejszymi zapowiedziami, a jej poziom jest na tyle istotny, że spełnia postulaty "Solidarności" – przekazał PAP rzecznik KK NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski.
Równocześnie przyznał, że jeśli sytuacja gospodarcza w najbliższych miesiącach będzie się poprawiać, to związkowcy spróbują przekonać rząd do mocniejszej podwyżki.
— Decyzja rządu na ten moment spełnia postulaty "Solidarności", ale jeżeli sytuacja będzie lepsza, jeżeli inflacja będzie szybciej spadać, jeśli rozwój gospodarczy będzie lepszy od przewidywanego, to nie wykluczamy, że będziemy podejmowali próbę, żeby o płacy minimalnej — o jej wzroście — jeszcze porozmawiać – podsumował Lewandowski.
Z kolei druga z wielkich central związkowych — Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych — nie akceptuje propozycji minimalnego wynagrodzenia na przyszły rok – czytamy w informacji.
— Nasza ocena dotycząca propozycji — którą przedstawiła minister Marlena Maląg — jest negatywna, To prawie 150 zł przeciętnie mniej niż proponowaliśmy w maju — powiedział dyrektor wydziału polityki gospodarczej OPZZ Norbert Kusiak, wskazując, że centrala jest gotowa do dalszych rozmów. OPZZ proponowało średnioroczny wzrost płacy minimalnej do poziomu co najmniej 4420 zł, a rząd zaproponował przeciętny wzrost na poziomie 4271 zł.
Kusiak zaznaczył przy tym, że wzrost inflacji najbardziej pogarsza kondycję rodzin o najniższych dochodach, które bardzo często zarabiają najniższą krajową. Zwrócił uwagę, że "propozycja rządu jest praktycznie tylko 22 zł ponad ustawowe minimum, które wyliczył rząd" – napisano dalej.
— Problem minimalnego wynagrodzenia dotyczy osób najsłabszych ekonomicznie – przekazał PAP prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak, przypominając, że problem dotyczy około 25 proc. najuboższych regionów kraju, gdzie umowa o pracę — zdaniem Kaźmierczaka — stanie się luksusem.
— Wielokrotnie postulowaliśmy, żeby płaca minimalna była zróżnicowana, a najlepiej, żeby w ogóle jej nie było – przypomniał Kaźmierczak i zaznaczył, że jeśli płaca minimalna musi być określona, to powinna być zróżnicowana w różnych regionach kraju. — Co innego znaczy 4 tys. na Podlasiu czy Podkarpaciu, a co innego w Warszawie czy we Wrocławiu — dodał.
Zdaniem Kaźmierczaka propozycja minimalnego wynagrodzenia zaproponowana przez rząd "nie jest strasznie groźna" – stwierdzono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Gazeta Prawna // Shutterstock
Źródło: Businessinsider.com.pl