Fortelem hotelarze ominą kolejny lockdown

Hotele_sanatoria.jpg

Sezon turystyczny w pełni, ale hotelarze już szykują się na nadejście kolejnej fali COVID-19. Tym razem nie będą jednak siedzieć z założonymi rękami i nie zamkną hoteli. Mówią w rozmowie z money.pl, że nie stać ich na to. Dlatego albo będą przyjmować gości, albo czeka ich dramat.

Hotelarze, z którymi rozmawiał serwis Money.pl, mówią wprost, że nie mają już żadnego finansowego wsparcia i nawet widmo grożących kar nie zmieni ich decyzji. Dlatego większość z nich planuje przekształcić swoje obiekty w placówki lecznicze.

- Jesteśmy obiektem nowym przygotowanym do tego, że może zostać szybko przekształcony w sanatorium lub w obiekt typu medical spa. Mamy fizjoterapie, masaże i zabiegi wodne, będziemy mieć również całą bazę zabiegową. Możemy więc w każdej chwili świadczyć usługi zarówno w ramach NFZ, jak i prywatnie - poinformował dyrektor Dawid Faron, dyrektor czterogwiazdkowego hotelu Willa Tatrzańska w Krynicy Górskiej.

Jak dodał, że w trakcie poprzedniego lockdownu obiekt był zamknięty, ale inne placówki spółki działały. - Na przykład nasze obiekty w Kołobrzegu funkcjonowały, bo są to placówki w 100 proc. sanatoryjne.
 
Zdaniem Jana Wróblewskiego, współzałożyciela Zdrojowa Hotels nie wszystkie obiekty w kraju będą jednak mogły zamienić się w lecznicze placówki.

- Nasza pierwsza działalność turystyczna w rodzinie polegała m.in. na tym, że prowadziliśmy sanatorium uzdrowiskowe. Mamy w tym doświadczenie, więc wracamy trochę do korzeni. Takie pakiety oferujemy w naszych hotelach, zwłaszcza że nasze obiekty są zlokalizowane w uzdrowiskach, m.in. w Kołobrzegu i Świnoujściu. Ten rodzaj pobytów leczniczych uruchomiliśmy dopiero w maju, a wszyscy odczuli skutki lockdownu w ubiegłym roku i w pierwszym kwartale bieżącego - skomentował.

Współzałożyciel Zdrojowa Hotels uważa jednocześnie, że skoro w największych krajach europejskich, czyli w Niemczech, Francji i Włoszech obostrzenia nie będą wprowadzane dla zaszczepionych, to w Polsce również nie powinno być inaczej.

- W Wielkiej Brytanii szczepienia pozwoliły całkowicie otworzyć gospodarkę w czasie kolejnej fali. Tymczasem w Polsce podczas ubiegłej jesieni ograniczenia zostały wprowadzane w momencie, gdy było kilkanaście tysięcy przypadków, a teraz państwo chce je zapowiedzieć już od tysiąca? – postawił pytanie.

Jego zdaniem takie decyzje są nie tylko nielogiczne, ale także niesprawiedliwe zarówno dla społeczeństwa, jak i m.in. całego sektora hotelarskiego oraz turystyki – czytamy dalej.

W odpowiedzi na potrzeby hotelarzy Polska Izba Hotelarzy stworzyła dla nich specjalny pakiet. Szczegóły propozycji poznamy jednak dopiero w drugiej połowie sierpnia – podano w informacji.

Jak czytamy w informacji Polska Izba Hotelarzy przeprowadziła ankietę wśród polskich hotelarzy. Zapytała w  niej m.in. o to, jaki efekt dały PFR-owe tarcze. Chcieliśmy się dowiedzieć także, jaka będzie ich reakcja, gdy zostanie ogłoszony kolejny lockdown. Ponad 60 proc. ankietowanych odpowiedziało, że się nie zamknie. Sytuacja może być więc dynamiczna - skomentował Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy. Jego zdaniem hotelarzy nie stać na kolejne zamknięcie, bo go po prostu nie przetrwają.

- Jak stwierdził w rozmowie z serwisem Money.pl, - dysponujemy pakietem przekształceniowym, czyli propozycją dla hoteli, które chciałyby zachować ciągłość działania podczas kolejnego zamrożenia gospodarki. Przewidujemy, że dużych imprez okolicznościowych jesienią nie będzie. Tymczasem wcześniej hotele bazowały w okresie jesienno-zimowym na gościu biznesowym oraz na organizacji eventów - wyjaśnił Marek Łuczyński.
 
Zdaniem przedstawiciela izby hotelarzy, hotele powinny się więc przestawić na obsługę gości indywidualnych, czyli seniorów i osoby, które będą chciały podreperować swoje zdrowie. Zgodnie z tym założeniem obiekty noclegowe będą świadczyły usługi lecznicze i prozdrowotne pozostając nadal otwarte.

Jego zdaniem jest to konieczne, bo widmo nadejścia czwartej fali zakażeń,  którą zapowiada minister zdrowia, jest coraz bardziej realne. Prawdopodobieństwo pojawienia się regionalnych lockdownów również jest coraz bardziej możliwe. Dlatego hotelarze żyją w ciągłej niepewności. Nie mogą także np. planować dużych obniżek cen po sezonie, bo nie wiedzą, czy pozostaną otwarci – napisano w tekście.
 
- Jeżeli nie możemy zaplanować działalności na kilka miesięcy do przodu, to trudno się np. dziwić, że ceny noclegów poszybowały teraz w górę, tym bardziej że jednocześnie rośnie inflacja - dodał prezes Łuczyński.

Według niego pakiet dla hoteli zaproponowany przez izbę jest skrojony na miarę obecnej sytuacji. Szczególnie, że będzie można np. bez problemu połączyć pobyt w hotelu, w celu podreperowania stanu zdrowia, z pracą zdalną z obiektu.
 
Natomiast Wiesław Fiut, właściciel hotelu Saol w Krynicy-Zdroju stwierdził, że zapowiedzi hotelarzy zweryfikuje czas. Sam nigdy nie zamknął swojego obiektu. Powód? Nie chciał zwalniać ludzi.

- Uważam, że jeżeli dojdzie do zamknięcia sektora, nastąpi to dopiero na przełomie października i listopada. Pamiętajmy także o tym, że cześć obiektów działa tylko sezonowo. Mało się również mówi o tym, że wiele placówek do tej pory się nie otworzyło. Jesienią okaże się, ilu hotelarzy spełni swoje obecne zapowiedzi - podsumował właściciel obiektu w Krynicy-Zdroju.  (jmk)
Foto: Next Gazeta.pl - Gazeta

Źródło: Money.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.