15 października obywatele Polski wezmą udział w wyborach parlamentarnych oraz ogólnokrajowym referendum. Na kartach znajdą się cztery pytania zaproponowane przez partię rządzącą – poinformował serwis Interia.pl
Zgodnie z uchwałą Sejmu opublikowaną w Dzienniku Ustaw referendum odbędzie się 15 października, w godzinach 7.00 - 21.00, czyli w tym samym terminie, w których będą przeprowadzane wybory parlamentarne. Referendum będzie miało też miejsce w tych samych lokalach wyborczych, a w obu procesach będzie można wziąć udział jednocześnie – czytamy w treści.
Podstawą prawną dla przeprowadzenia referendum jest Ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym (Dz.U. z 2020 r. poz. 851, z 2023 r. poz. 497, 1628) – wskazał portal.
Zgodnie z informacjami, które najpierw zostały przekazane w mediach, a następnie potwierdzone przez Państwową Komisję Wyborczą, na kartach referendalnych znajdą się cztery pytania:
• Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
• Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
• Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
• Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
Wszystkie pytania znajdą się na jednej karcie, a obok każdego z nich umieszczone zostaną dwie możliwe odpowiedzi: TAK lub NIE. Zadaniem wyborcy jest umieszczenie symbolu "X" w odpowiednim kwadraciku – tłumaczył serwis.
Do oddania głosu w referendum, tak jak w przypadku równoległego głosowania w wyborach parlamentarnych, niezbędna jest obecność danej osoby w spisie wyborców danego okręgu i wylegitymowanie się dokumentem potwierdzającym tożsamość przed komisją wyborczą. Po zakończeniu weryfikacji członek komisji wyda wyborcy kartę do głosowania – czytamy dalej.
Nie ma obowiązku odpowiadania na wszystkie pytania. Można odpowiedzieć tylko na jedno lub część z nich, a uwzględnione w wynikach zostaną tylko te, przy których znalazł się "X", gdzie punkt przecięcia obu linii znajduje się w kwadratowym obrysie – podano w treści.
Za głos nieważny uznaje się pytania, przy których zaznaczono oba kwadraty, nie zaznaczono żadnego, lub zaznaczono jeden, ale w nieprawidłowy sposób (symbol inny niż "X", przecięcie poza kwadratem) - wskazano.
Żeby wyniki referendum zostały uznane za wiążące, a całe referendum za ważne, frekwencja dla tego głosowania musi wynieść minimum 50 proc. Do frekwencji wliczają się wszystkie wyjęte z urny karty, także te, na których nie zaznaczono żadnej odpowiedzi. Podstawą prawną jest art. 125., pkt 3. Konstytucji RP – wyjaśnił serwis.
Ważność referendum stwierdza Sąd Najwyższy w terminie 60 dni od głosowania - napisano.
Jeżeli chcesz wziąć udział w wyborach, ale nie chcesz oddawać głosu w referendum - istnieje taka możliwość. Należy wtedy odmówić przyjęcia karty referendalnej w momencie dopełniania formalności przy stoliku komisji wyborczej. W ten sam sposób można zrezygnować z udziału w którymkolwiek głosowaniu - np. zagłosować tylko w referendum, ale nie wybierać kandydatów do Sejmu i Senatu. Możliwe jest też oddanie głosu tylko w wyborach do Sejmu (bez Senatu) i odwrotnie – wyjaśniono.
Pobranie karty z pytaniami referendalnymi i wrzucenie jej do urny wypełnionej błędnie lub pustej zostanie zaliczone do frekwencji referendalnej. Tym samym zwiększy się prawdopodobieństwo przekroczenia progu 50 proc. wyznaczonego w Konstytucji – wskazano dalej.
Tak jak kampanię i ciszę wyborczą, polskie prawo przewiduje też kampanię i ciszę referendalną. Oba procesy mają wspólną datę, pokryją się także terminy poszczególnych "ciszy".
Zakaz agitacji wyborczej i referendalnej zacznie obowiązywać o 24:00 w nocy z 13 na 14 października, a przestanie w momencie zamknięcia lokali wyborczych - w niedzielę, 15 października o godzinie 21 – podał serwis Interia.pl.
Władza, która przez osiem lat pytała ludzi o zdanie jedynie za pomocą opłacanych z naszych podatków sondaży, postanowiła zorganizować referendum, jak zwykle używając demokratycznej instytucji do psucia demokracji – czytamy w Polityka.pl
Od ośmiu lat władza PiS nie godziła się na wysłuchania obywatelskie w Sejmie, nie posyłała swoich ustaw do konsultacji społecznych, odrzucała opinie organizacji eksperckich, nie pytała o zdanie zainteresowanych i w ogóle w relacjach ze społeczeństwem używała albo przekupstwa, albo siły, a nie dialogu. Aż tu nagle referendum. To kolejna instytucja demokratyczna, którą władza wydrąża z treści. I nawet zaczyna przyznawać, że demokracja jako forma ustroju coraz mniej jej się podoba. Prezes Jarosław Kaczyński na niedawnym pikniku przedwyborczym oswajał „miękki autorytaryzm”, mówiąc, że to ustrój, gdzie „władza jest odporna na to, co wynika z woli społeczeństwa, bo jest wobec społeczeństwa autonomiczna, nie podlega procesom wyborczym, ale to nie oznacza, że w państwie autorytarnym nie może być względnie niezależnego życia społeczeństwa”. Ten cytat to najlepsze wprowadzenie do zarządzonego referendum horrendum / „Horrendum” red. - coś, co budzi strach, odrazę lub oburzenie / – napisano w serwisie Polityka.pl (jmk)
Foto: Wyborcza.pl // Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
Źródło: / Interia.pl / Polityka.pl /