Unia Europejska wbrew wcześniejszym sugestiom i nadziejom ze strony polskiego rządu nie wyłączy wydatków na obronność z procedury nadmiernego deficytu — poinformował w rozmowie z Reutersem minister finansów Andrzej Domański. W związku z tym rząd rozważa emisję tzw. obligacji obronnych – padał w informacji serwis Businessinsider.com.pl
Decyzję Komisji Europejskiej o odmowie wyłączenia wydatków na obronność szef resortu finansów przekazał podczas wizyty w Waszyngtonie.
— Jest potwierdzone, że nie zostanie to wyłączone — powiedział w rozmowie z Reutersem, co w Polsce jako pierwszy na platformie X odnotował analityk DM BOŚ Konrad Ryczko.
Możliwość wyłączenia przynajmniej części wydatków na obronność z procedury nadmiernego deficytu przez Brukselę wydawało się stosunkowo realne. Wielokrotnie mówił o tym minister finansów Andrzej Domański – napisano w treści.
Gdyby UE zastosowała taką "taryfę ulgową", to najmocniej zyskałaby na tym Polska. Nasz kraj jest bowiem jednym z liderów, jeśli chodzi o wydatki na armię. W 2024 r. przekroczą one 4 proc. PKB - wskazano.
"Wydatki na obronność są naszym priorytetem. W przyszłym roku wzrosną nie tylko nominalnie, ale również w relacji do PKB" — podkreślał latem na platformie X minister Domański
W Waszyngtonie dodawał, że "to nie kwestia politycznego wyboru, ale konieczność". — Inwestujemy w integralność i bezpieczeństwo Europy oraz jej granic — przekonywał szef resortu finansów podczas wizyty w USA.
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz dodawał, że Polska i Litwa oczekują dodatkowo finansowego zaangażowania Unii Europejskiej w ochronę granicy, budowę Tarczy Wschód oraz linii litewskiej i linii bałtyckiej. Szef MON podkreślił również, że przemysł zbrojeniowy powinien być priorytetem w UE, a kraje powinny wspólnie dokonywać zakupów sprzętu - napisano.
Teraz okazuje się, że taryfy ulgowej nie będzie i kraje przyfrontowe na przychylność Brukseli w tej kwestii nie będą mogły liczyć. A ponieważ Polska na obronności oszczędzać nie zamierza, to wyjście z procedury nadmiernego deficytu może być trudniejsze, niż się wydawało – czytamy dalej.
KE zaproponowała 19 czerwca objęcie procedurą nadmiernego deficytu siedmiu krajów: Polski, Francji, Włoch, Belgii, Węgier, Malty i Słowacji, uzasadniając to brakiem działań naprawczych – przypomniano w treści informacji.
Ponadto Rada uznała, że Rumunia, objęta procedurą nadmiernego deficytu od 2020 r., nie podjęła skutecznych działań w celu skorygowania swojego deficytu, w związku z czym procedura wobec tego kraju powinna pozostać ponownie otwarta - stwierdzono.
Procedura nadmiernego deficytu jest uruchamiana, gdy w danym kraju UE deficyt sektora finansów publicznych przekroczy 3 proc. PKB lub gdy dług publiczny jest wyższy niż 60 proc. PKB.
Jej stosowanie ma zapewnić, by wszystkie państwa członkowskie przywróciły lub utrzymały dyscyplinę w swoich budżetach i unikały nadmiernych deficytów. Ostatecznym celem jest utrzymanie niskiego długu publicznego lub sprowadzenie wysokiego zadłużenia do zrównoważonego poziomu – wyjaśniono.
Ministerstwo Finansów w przyjętym przez rząd na początku października średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym na lata 2025–2028 zaprezentowało drogę wychodzenia z procedury nadmiernego deficytu (EDP — red.)
Zakłada on, że redukcja deficytu sektora rządowego i samorządowego (tzw. general government — GG) będzie postępowała w następującym tempie:
- 5,7 proc. w 2024 r.
- 5,5 proc. w 2025 r.
- 4,5 proc. w 2026 r.
- 3,7 proc. w 2027 r.
- 2,9 proc. w 2028 r.
Zejście poniżej granicy 3 proc. ma w konsekwencji doprowadzić do zdjęcia przez KE procedury nadmiernego deficytu z naszego kraju - podano.
Ponadto MF ujawnia, że dług publiczny GG już w 2026 r. ma przekroczyć 60 proc. PKB, czyli próg ostrożnościowy zawarty w konstytucji. Później ma jednak spadać do bezpiecznego poziomu od 2030 r., i to niezależnie od przyjętego scenariusza – czytamy w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Polskie Radio 24 // Evlakhov Valeriy/Shutterstock.com
Źródło: Businessinsider.com.pl