Przecena obligacji wpływa już na wyniki roczne

Bonds.jpg

Od końca stycznia do końca kwietnia rentowność krajowych obligacji dziesięcioletnich wzrosła o ponad 50 pkt bazowych, co znalazło odzwierciedlenie w stopach zwrotu funduszy obligacji. Pierwsze z nich pokazują ujemne stopy zwrotu w skali roku.

W skali kwartału ujemne stopy zwrotu wahają się od minus 0,7 do minus 2,8 proc., w zależności od tego, na jakie papiery stawiali zarządzający w danym funduszu. Im dłuższy jest termin zapadalności obligacji, tym wahania wyceny potrzebne do zmiany rentowności są większe. Co ciekawe, największe straty na ostatniej przecenie zanotował fundusz, który w skali roku wciąż pokazuje najlepsze wyniki (prawie 6 proc.), co – znając realia rynku – oznaczać musiało częste korygowanie portfela (sprzedawanie górek i kupowanie dołków. Ale – jak się okazuje – nie ma na rynku osób nieomylnych.

Wygląda jednak na to, że aktywne zarządzanie portfelem i tak było lepszą strategią na ostatnie miesiące, bo fundusz, który notuje w ostatnim kwartale stosunkowo niewielkie straty, jest w skali 12 miesięcy najsłabszy i wypracował minus 0,5 proc. stopy zwrotu. Kilka kolejnych funduszy zarobiło mniej niż 1 proc. i jeśli nasze obligacje szybko nie wrócą do dawnych poziomów, z biegiem czasu liczba funduszy z ujemną stopą zwrotu w skali 12 miesięcy może rosnąć.

Czy tak się stanie nie wiadomo. W końcówce tygodnia rentowności na rynkach bazowych spadają (ich ceny rosną), amerykańskie dziesięciolatki znalazły się na najniższym poziomie od prawie dwóch miesięcy. Być może więc zamiast testu kwietniowych szczytów będziemy obserwowali dalszą korektę rentowności i wzrost cen, niejako wbrew rosnącym oczekiwaniom inflacyjnym. Warto w kontekście tej dyskusji zwrócić uwagę na retorykę banków centralnych, które na razie nie myślą o ograniczeniu skupu aktywów. Również Adam Glapiński, prezes NBP na piątkowej konferencji zapowiedział, że NBP najpierw zakończy skup obligacji, a dopiero później RPP mogłaby – gdyby była taka konieczność – podniesie stopy procentowe. Nie nastąpi to więc prędko, bo NBP zamierza zbijać rentowność obligacji i tym samym obniżać koszty finansowe skarbu państwa.

Wiadomością tygodnia dla rynku obligacji korporacyjnych jest zapowiedź podwojenia limitu publicznych emisji dla inwestorów indywidualnych nie przeprowadzanych na podstawie prospektu. Zamiast równowartości 2,5 mln EUR od listopada 2023 r. miałoby to być 5 mln EUR. Prawdopodobnie wzrost limitu przyczyniłby się do zwiększenia popularności tego rodzaju obligacji, choć trudno dziś powiedzieć, czy byłoby to korzystne dla rynku, który – nawet w tym wąskim obszarze – dzieli się na dwa nurty. W jednym finansowanie pozyskują małe podmioty, które zwykle starają się o mniej niż 1 mln EUR (równowartość), które właściwie nie mają szans pozyskać go z innych źródeł. W drugim nurcie znajdują się podmioty, które starają się o pełną pulę (dziś – 11 mln zł), wprowadzają emisje na Catalyst, a od powodzenia emisji ich pozycja finansowa nie zależy niemal wcale. Wzrost limitu do 22 mln zł zapewne zwiększyłby grono firm zainteresowanych przeprowadzaniem tego rodzaju emisji, a tym samym wpłynąłby korzystnie na różnorodność rynku.

Póki co, inwestorzy indywidualni mogą raczej wybierać raczej między emisjami funduszy zamkniętych. Ipopema Benefit 3 pozyskał 7,8 mln zł, Michael/Ström OK FIZ startuje po 57 mln zł.

Foto: Analizy.pl

Emil Szweda, Obligacje.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.