Jeden z zapisów tzw. tarczy inflacyjnej ma ustanowić maksymalną cenę paliwa, po jakiej może być sprzedawane na stacjach - podało RMF FM. Informacja ta już odbiła się mocno na poniedziałkowych wynikach giełdowych państwowych koncernów PKN Orlen i Lotosu.
Zyski uzyskiwane przez koncerny ze sprzedaży paliw mają być ograniczone ustawą - wynika z nieoficjalnych ustaleń RMF FM. Dziennikarze rozgłośni podali, że ma to być jeden z elementów szykowanej przez rząd tak zwanej tarczy inflacyjnej. Jej szczegóły mamy poznać jeszcze w tym tygodniu – poinformował serwis rmf24.pl
"Koszty tej operacji mają zostać podzielone solidarnie. To oznacza, że rząd szykuje rozwiązanie, które zakłada ograniczenie marż narzucanych przez stacje benzynowe i rafinerie, czyli ma się stać to, co niecały miesiąc temu w studiu RMF FM zapowiadał Jarosław Kaczyński" – czytamy na stronie radia
Na reakcję inwestorów giełdowych nie trzeba było długo czekać. Akcje Lotosu i Orlenu spadły „na łeb na szyję” i w pewnym momencie koncerny zanotowały odpowiednio 8- i 7-procentowy spadek. Ostatecznie na zamknięciu notowania Lotosu były na minusie o niemal 5,4 proc., a Orlenu - o 3,6 proc. – napisano dalej na stronie serwisu.
Pomysł odgórnego ustalenia cen paliw nie znalazł uznania także w oczach analityków, ekonomistów i ekspertów rynkowych. Gorzkich słów nie szczędzą mu w zasadzie wszyscy – zaznaczono w serwisie.
Jak czytamy dalej - "Marże urzędowe na paliwa to pożegnanie z rynkiem" - nie ma wątpliwości dziennikarz "Rzeczpospolitej" Krzysztof Adam Kowalczyk.
"Czas najwyższy wskrzesić Centralny Urząd Planowania i Państwową Komisję Cen. Można wykorzystać zarządzenie z 1967 roku" - odpowiedział dziennikarzowi dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR. (jmk)
Foto: Forbes
Źródło: rmf24.pl