Jak dowiedział się Money.pl, Ministerstwo Finansów wiedziało, że w kasie państwa zaraz mogą zapalić się lampki bezpieczeństwa, a dług przekroczy 60 proc. PKB. PiS, aby ukryć ten fakt, zapisało olbrzymie cięcia, którymi rząd się nie chwalił. Politycy jednak nie zdołali zatrzeć wszystkich śladów.
Pod koniec września rząd Mateusza Morawieckiego opublikował "Strategię zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2024-2027". Według dokumentu relacja długu Polski do PKB (wg metodologii UE) ma wzrosnąć z 49,3 proc. w 2023 r. do 58,7 proc. w 2027 r. – wskazał serwis Money.pl
Ministerstwo Finansów (MF), zapisując takie, a nie inne szacunki, uniknęło sytuacji, w której dług przebiłby pułap 60 proc. PKB. To poziom zawarty w traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Po jego przekroczeniu Bruksela masiałaby nałożyć „kaganiec” na kasę państwa.. Co ważniejsze, niebezpiecznie szybko rosnący dług z pewnością przyciągnąłby uwagę mediów i elektoratu tuż przed wyborami. Niemniej, w kampanii do samego końca premier Morawiecki oraz minister finansów Magdalena Rzeczkowska zapewniali, że finanse są w stanie dobrym, bądź bardzo dobrym – czytamy w treści.
Jak dowiedział się Money.pl z kilku niezależnych źródeł, w resorcie powstały szacunki jasno wskazujące, że jeśli w podejściu PiS do kształtu kasy państwa nic się nie zmieni, dług Polski przebije 60 proc. PKB.
Przed wyborami MF nie mogło dopuścić do wycieku tej informacji. W strategii zarządzania długiem od 2025 r. zaordynowano więc zwiekszone ciecia wydatków, tak by utrzymać dług poniżej wspomnianego poziomu. Rząd wprowadził tzw. dostosowanie fiskalne rzędu 1 pkt. proc. każdego roku.
Co to oznacza? W skrócie: albo na stałe ścięcie wydatków, albo podwyżkę podatków. Mowa o dziesiątkach miliardów złotych. Przed wyborami z ust przedstawicieli rządu nie słyszeliśmy o tym ani słowa – napisano w informacji.
Ale to nie wszystko. Urzędnicy musieli zapisać także tzw. "naturalne oszczędności" na poziomie 1,1 proc. PKB. "Oznacza to, że wartość referencyjna relacji długu EDP (czyli liczonego według metodologii unijnej - przyp.red.) do PKB na poziomie 60 proc. nie zostanie w horyzoncie Strategii przekroczona" -pisał resort finansów.
Rząd jednak nie zatarł wszystkich śladów. W oczy rzuca się rażąca niespójność tego zapisu z założeniami równolegle wniesionego do parlamentu uzasadnienia projektu ustawy budżetowej. W sekcji o regule wydatkowej rząd zapisał w nim dostosowanie minimalne rzędu 0,5 pkt. proc., a o oszczędnościach naturalnych nawet nie wspomniał (jedynie mówi o nich przy założeniach deficytu sektora finansów publicznych na przyszły rok).
Co więcej, rok temu ani w ustawie budżetowej, ani w strategii również nic nie mówiono o oszczędnościach naturalnych, a 0,5 pkt proc. "dostosowania fiskalnego" wpisano jedynie do tego drugiego dokumentu. Ten rok wydaje się więc pod tym względem szczególnie zaskakujący, ponieważ wyszły na jaw „manipulacja i oszustwo” – wskazano w treści.
Instytut Finansów Publicznych oszacował, jak kształtowałaby się relacja długu do PKB, zakładając cięcia oraz brak cięć przewidzianych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Niezależnie od przyjętego wariantu relacja długu do PKB z obecnych niecałych 50 proc. rośnie do ponad 60 proc. (od 61,5 proc. do aż 67,4 proc. PKB za 4 lata). W scenariuszu zgodnym z uzasadnieniem do ustawy budżetowej (dostosowanie o 0,5 pkt. proc. PKB) dług w 2026 r. wyniósłby prawie 62 proc. PKB, a w 2027 r. prawie 65 proc. PKB – wyliczono dalej.
Relacja długu wg metodologii unijnej (EDP) do PKB w latach 2024-2027.
- Jest to największe oszustwo Polaków ostatnich ośmiu lat. Jest to dowód nie tylko nierzetelności, ale też najprawdopodobniej celowej manipulacji. Bez tego oszustwa rząd musiałby przed wyborami pokazać, że dług przebija 60 proc. PKB. Robiono to na tyle pośpiesznie i niechlujnie, że został ślad oszustwa w uzasadnieniu do ustawy budżetowej na str. 23. - skomentował w rozmowie z Money.pl Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Ekonomista wskazał, że rząd Mateusza Morawieckiego tym samym w 2025 r. zaplanował trwałe cięcie wydatków lub podniesienie podatków na kwotę ok. 40 mld zł, w roku 2026 r. o kolejne 43 mld zł, a w 2027 r. o ponad 45 mld zł. Łącznie, wg rządowej strategii, w latach 2025-2027 planowane cięcia miały wynieść 129 mld zł.
Przypomniano, że każdego roku miałaby być zdaniem PiS zastosowana redukcja wydatków lub trwałe zwiększenie podatków na kwotę 1 proc. PKB. Co to dokładnie dla nas by oznaczało?
- W 2025 r. trzeba by było zrezygnować jednocześnie z wypłaty 13. i 14. emerytury, których koszt jest szacowany na ok. 30 mld zł. Ale nie tylko, bo cięcia planowane przez rząd Morawieckiego na 2025 r. to aż 40 mld zł. Trzeba jeszcze wyciąć 10 mld zł. Do niszczarki musiałyby pójść np. obietnice podwyższenia zasiłku pogrzebowego, przyjazne osiedle 2.0 i emerytury stażowe - tłumaczył Dudek.
To nie koniec. Rząd premiera Morawieckiego w 2026 r. i 2027 r. zaplanował kolejne dostosowanie fiskalne, w dwa lata o 88 mld zł. Aby to zrealizować, trzeba by zredukować o dwie trzecie program 800 plus w 2026 r., do 300 plus, a w 2027 r. już całkowicie ten program zlikwidować. Przy czym wycięcie tego programu da wysiłek fiskalny wynoszący ok. 60 mld zł, trzeba by więc było poszukać gdzieś jeszcze prawie 30 mld zł. Na przykład przez zmiany w podatkach – dodał ekspert.
Należy zadać pytanie, po co rząd stosował takie kombinacje w strategii zarządzania długiem? Według eksperta przed wyborami PiS doskonale wiedziało, że wobec Polski wszczęta będzie procedura nadmiernego deficytu (tzw. EDP, o której więcej piszemy TUTAJ) i że będzie trzeba redukować deficyt. - Musieli zaplanować cięcia w strategii na lata 2025-2027. Choć przy EDP dostosowanie fiskalne wynosiłoby zapewne 0,5 pkt. proc. PKB, a nie 1 pkt. proc. - wyjaśniał dr Dudek.
Jednocześnie, jak przekonywał, wyszłoby wcześniej na jaw, że rząd Zjednoczonej Prawicy musi wycinać swoje obietnice od 2025 r. – wskazał dalej.
- Pewnie w ostatniej chwili wyszło im, że po dodaniu długu w tych podmiotach, relacja wyskakuje ponad 60 proc. PKB i jedyne co zostało "za pięć dwunasta", przed wyborami, to manipulacja i oszustwo - zauważył Dudek.
W jego opinii pierwszymi krokami nowego rządu powinna być analiza procesu przygotowania strategii zarządzania długiem – czytamy dalej.
- Oczekujemy, że ujawni ona kulisy matactw poprzedniej władzy. Przyszły minister finansów musi zaraz po objęciu stanowiska zbadać proces przygotowywania budżetu oraz Strategii zarządzania długiem. Konieczne będzie zabezpieczenie całej korespondencji wewnętrznej i dotarcie do tych ustaleń, które skutkowały ukryciem w strategii zarządzania długiem faktu, że dług przekroczy 60 proc. PKB - sugerował Dudek.
- Działania kończącego kadencję rządu w obszarze finansów publicznych były przez lata skrajnie nieprzejrzyste. Skutkuje to brakiem zaufania do intencji autorów planów i strategii budżetowych i fiskalnych. Niejasne i niespójne dokumenty wskazują na chęć zafałszowania prawdziwego obrazu naszych wspólnych finansów. Nie możemy się na to godzić. Społeczeństwu należy się prawda - kończył ekonomista.
Jak czytamy dalej, Money.pl wysłało szereg pytań w tej sprawie do Ministerstwa Finansów. Oto one:
1. Czy bez dostosowania fiskalnego ścieżka długu EDP do PKB przekracza poziom 60 proc.?
2. Czy Minister Finansów została zapoznana z projekcjami bez dostosowania fiskalnego?
3. W jaki sposób wyliczyliście Państwo, że akurat liczba 1 pkt. proc. dostosowania fiskalnego jest odpowiednia?
4. Czy to prawda, że urzędnicy resortu musieli walczyć i postawić szefostwu MF ultimatum ws. załączenia do Strategii zapisu dostosowania fiskalnego na poziomie 1 pkt proc.?
5. W kwestii 1 pkt proc. dostosowania fiskalnego, jaka jest to kwota nominalnie w 2025 r., 2026 r. i 2027 r.
6. Czy to dostosowanie fiskalne oznacza podniesienie o tę kwotę podatków, czy ścięcie wydatków? Jeśli zamierzacie Państwo podnieść podatki, to które i do jakich procentowo poziomów, a jeśli ściąć wydatki, to również które?
Resort nie odpowiedział konkretnie na żadne z nich. Poza wytłumaczeniem, z czego wynika deficyt na 2023 r., otrzymaliśmy poniższą wiadomość:
W 2024 roku deficyt całego sektora general government, uwzględniającego działania BGK i PFR, ma wynieść 4,5 proc. Dostosowanie fiskalne w ujęciu strukturalnym, tzn. obniżka deficytu strukturalnego, uwzględniającego wpływ cyklu koniunkturalnego, między bieżącym rokiem a kolejnym wynosi około 1 pkt proc. Zapewnia to zgodność kierunku polityki fiskalnej w 2024 r. z zaleceniami KE i Rady Ecofin. Projekt ustawy budżetowej na 2024 został opracowany przy uwzględnieniu tych rekomendacji.
"Oczywistym jest, że w zależności od założeń (których przyjęcie jest konieczne) i szczególnie w przypadku tworzenia wieloletnich scenariuszy dla takich zmiennych jak poziom długu publicznego, otrzymać można różne wyniki. MF zdecydowało się, żeby dla lat wybiegających poza horyzont projektu ustawy budżetowej, ścieżka długu prezentowana była w oparciu o takie samo dostosowanie fiskalne jak w roku 2024. Decyzja ta podjęta została z uwagi na trwające prace nad nowymi ramami fiskalnymi w UE oraz z uwagi na utrzymującą się zmienność prognoz założeń makroekonomicznych w długim horyzoncie czasowym" – wskazano w treści. (jmk)
Foto: DoRzeczy // PAP / Marcin Obara
Źródło: Money.pl