Polacy zmieniają przyzwyczajenia. Obecnie najczęściej oszczędzają na elektronice, meblach i odzieży.

Polacy zmieniają przyzwyczajenia. Obecnie najczęściej oszczędzają na elektronice, meblach i odzieży.

W tym roku Polacy ograniczają swoje wydatki przede wszystkim na elektronikę. Ten obszar wybiera ponad 37% ankietowanych. Zdaniem ekspertów, wpływ na to mają m.in. wysokie ceny sprzętu i inwestycje dokonane w ostatnich latach. Niewiele mniej wskazań mają meble domowe, ubrania, a także materiały budowlane i wykończeniowe oraz narzędzia. Natomiast na końcu listy znajdują się wydatki na farmaceutyki, żywność i napoje, zwierzęta domowe oraz asortyment dla dzieci i zabawki. Z kolei jeden na pięciu uczestników sondażu nie planuje żadnego ograniczenia zakupów. 

Elektronika najsłabszym ogniwem

Niedawno opublikowane badanie, współautorstwa Shopfully, przynosi odpowiedź na pytanie, czy w tym roku Polacy ograniczają swoje wydatki na zakupy. Badanie zostało przeprowadzone metodą internetową na próbie ponad tysiąca osób w wieku 18-80 lat. Spośród jedenastu wariantów odpowiedzi (w tym jednej na „nie”), najwięcej wskazań, bo 37,2%, ma elektronika. 

– Kluczowym czynnikiem jest tu zapewne wysoka cena tych produktów i rynkowe nasycenie elektroniką. Ponadto nie są to często wyroby konieczne w codziennym życiu. Pewną rolę może odgrywać również rosnąca świadomość ekologiczna i możliwość czasowej rezygnacji z nowych modeli lub wersji – komentuje Andrzej Wojciechowicz z firmy doradczej FMCG Business Consulting i ekspert Komisji Europejskiej.

Z kolei dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, zwraca uwagę na wzrost kosztów życia, inflację czy stagnację dochodów rozporządzalnych. Te czynniki powodują, że konsumenci przesuwają środki w stronę dóbr podstawowych, rezygnując z zakupu drogiej elektroniki. Taka deklaracja może też wiązać się ze zwiększoną świadomością cenową i zmianą preferencji części osób, które zamiast drogich, luksusowych produktów, zaczynają kupować bardziej ekonomiczne alternatywy. Ponadto, w okresie pandemii COVID-19 wielu Polaków zainwestowało w zakup elektroniki potrzebnej do zdalnej pracy czy nauki, a to przyczyniło się do nasycenia rynku.

– Artykuły elektroniczne raczej nie są kupowane regularnie – w przeciwieństwie do jedzenia czy kosmetyków. Jeśli nie ma wyraźnej potrzeby zakupu, czyli np. awarii, łatwiej zrezygnować lub opóźnić taką decyzję. Kiedy jest już taka konieczność, konsumenci częściej niż kiedyś sięgają po modele budżetowe, outletowe bądź po prostu używane – analizuje Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Shopfully.

Obszary z ograniczeniami 

Na kolejnych miejscach w zestawieniu widać meble domowe – 36,6%, odzież – 35%, a także materiały budowlane, wykończeniowe i narzędzia – 34,2%. Robert Biegaj zaznacza, że w okresie pandemii inwestowano w domy, mieszkania, meble i remonty. Obecnie wiele osób nie potrzebuje nowych produktów w tych kategoriach. Ponadto ceny w badanych obszarach znacząco wzrosły, co sprawia, że klienci odkładają zakupy, szukają tańszych alternatyw lub ograniczają zakres projektów. Dla przykładu, robią kosmetyczne poprawki zamiast remontu całej łazienki. Częściej kupują odzież. Niemniej coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że ma wystarczająco dużo ubrań. 

– Popyt na materiały budowlane i wykończeniowe jest częściowo związany z inwestycjami w nieruchomości, które są niższe, np. w okresach spowolnienia gospodarczego. Źródłem takich deklaracji mogą też być zmiany w preferencjach konsumentów oraz w stylu życia i wartościach. Widać to we wzroście znaczenia minimalizmu, zrównoważonej mody, second-handów czy wymiany ubrań. Zjawisko ożywienia rynku wtórnego jest też widoczne w przypadku mebli, np. w popularnych serwisach z ogłoszeniami. Wszystko to może prowadzić do mniejszej skłonności do częstych zakupów – dodaje prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. 

Na piątym miejscu w zestawieniu są kosmetyki – 28,6%, a na szóstym widzimy produkty drogeryjne – 23,1%. Jak stwierdza Andrzej Wojciechowicz, trudno jest zrezygnować całkowicie z kosmetyków i ze środków higieny osobistej. To kategorie, które balansują między koniecznością, a możliwością oszczędzania, stąd ich miejsce w środku stawki. Wpływają na to ceny i przyzwyczajenia konsumentów. Znaczenie ma też codzienna funkcja tych produktów. Ekspert podkreśla, że można też przestawić się na tańsze zamienniki, np. marki własne, pozostawiając wielkość konsumpcji na niezmienionym poziomie.

– Centralna pozycja tych kategorii świadczy o umiarkowanym potencjale do ograniczania wydatków. Konsumenci dostrzegają możliwość oszczędzania, ale nie w takim stopniu, jak w przypadku dóbr trwałych, np. elektroniki czy mebli. Trzeba też pamiętać o tym, że kosmetyki, zwłaszcza w przypadku kobiet, mają ważny kontekst społeczny i psychologiczny. Są traktowane jako element dbania o wizerunek czy komfort. Z tego względu konsumenci niechętnie rezygnują z ich zakupu – informuje dr hab. Małgorzata Kieżel.

Bez zaciskania pasa

19,5% ankietowanych deklaruje, że nie zamierza ograniczać swoich wydatków. Według Andrzeja Wojciechowicza, to relatywnie umiarkowany wynik. Jest na tyle duży, by pokazywać zmianę trendu w kierunku większej swobody finansowej, ale na tyle mały, by uznać, że większość społeczeństwa nadal żyje pod presją ekonomiczną. Zamożni konsumenci nie przewidują konieczności ograniczania wydatków, a ubożsi nie mają już możliwości większego oszczędzania. 

– Te deklaracje mogą świadczyć też o tym, że część konsumentów jest zmęczona dotychczasowym reżimem wydatków z okresu wysokiej inflacji. Oni nie chcą już więcej z czegoś rezygnować. W warunkach gospodarczych, w których dominuje wysoka inflacja konsumencka, presja na koszty życia i niepewność co do przyszłości. Blisko 20% osób zapewniających o braku potrzeby ograniczeń można uznać za relatywnie wysoki odsetek – zaznacza ekspertka z UE w Katowicach.

Natomiast najmniej wskazań mają wydatki na farmaceutyki – 10,7%, zwierzęta domowe – 12,9%, artykuły dla dzieci i zabawki – 16,9%, a także jedzenie i napoje – 17,8%. Jak przekonuje Robert Biegaj, z tej ostatniej z wymienionych kategorii trudno zrezygnować, nawet jeśli można optymalizować zakupy. Z kolei leki kupuje się wtedy, gdy są potrzebne. Ekspert zaznacza, że jeśli ktoś nie ma dzieci lub zwierząt, to nie wydaje pieniędzy w tych kategoriach i w efekcie nie planuje na nich oszczędzać. To może oznaczać, że niskie wskazania są bardziej efektem relewantności niż postrzegania możliwości oszczędności.

– Obecność tych kategorii na końcu listy nie jest zaskoczeniem. Według badań, w warunkach presji budżetowej konsumenci najpierw rezygnują z zakupu dóbr luksusowych i trwałych. Dopiero w dalszej kolejności i tylko wtedy, gdy naprawdę muszą, ograniczają zakupy dóbr podstawowych i relacyjnych. Obecność farmaceutyków, żywności i produktów dla dzieci na końcu listy pokazuje, że konsumenci chronią te obszary przed cięciami, traktując je jako priorytetowe – podsumowuje dr hab. Małgorzata Kieżel.


© MondayNews Polska | Źródło

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.