Bruksela chciała, by w 2029 r. wszedł w życie zakaz sprzedaży pieców na paliwa kopalne, czyli w tym tych gazowych. W Komisji Europejskiej dowiadujemy się jednak, że zwyciężyć ma nieco łagodniejszy pomysł. Pewne jest natomiast, że walka Unii z kotłami będzie trwać – i że władze Wspólnoty tu nie odpuszczą - podał serwis Businessinsider.com.pl
Co z tymi kotłami? Kilka miesięcy temu pojawiły się informacje o planach, by w Uni ich sprzedaż była niemożliwa po 2029 r. Chodzić miało o kotły olejowe, węglowe, ale i gazowe. Teraz biuro prasowe Komisji Europejskiej podaje Business Insider Polska, że nie chce proponować ogólnounijnego zakazu. Zamierza dać natomiast "prawne podstawy", by decydowały o tym same państwa członkowskie UE.
Czy to oznacza, że kotły można uznać za uratowane – chyba że rząd w Warszawie uzna, że wprowadzi własne prawo, które ich zakaże? Okazuje się, że sprawa jest mocno zawiła, jak to zresztą często w Brukseli bywa - napisano.
Na ten moment mówimy ciągle o propozycjach KE, więc nie można stuprocentowo stwierdzić, jak ostatecznie będzie wyglądało "kotłowe" prawo w przyszłości – czytamy w informacji.
To, że sprawa się przeciąga – jak wynika z informacji serwisu – nie jest przypadkiem. Różne grupy interesów próbują bowiem mieć wpływ na kształt przepisów. Grupy ekologiczne wystartowały niedawno w Brukseli z dużą kampanią lobbingową, aby przekonać władze UE do jak najszybszego pożegnania się z wszelkimi paliwami kopalnymi. Ale Niemcy – ciągle najsilniejszy głos w UE – na radykalne ruchy się tu nie zgadzają – napisano dalej.
Bartosz Kwiatkowski, dyrektor Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, wyjaśnia Business Insiderowi, że głosowanie dotyczące spraw "kotłowych" w kluczowej komisji Parlamentu Europejskiego zostało ostatecznie przesunięte na koniec stycznia 2023 r. Potem przepisy czeka cała unijna ścieżka legislacyjna. Jak przewiduje Kwiatkowski, ostateczny kształt przepisów powinniśmy poznać w drugim kwartale przyszłego roku - napisano.
Na pewno pomysły będą tu się ścierać. Szybkiego ogólnounijnego zakazu korzystania z kotłów gazowych pewnie jednak nie będzie. Jednak Komisja Europejska chciałaby, aby od 2030 r. wszystkie nowe budynki miały charakter bezemisyjny. To można rozumieć jako wprowadzanie zakazu kotłowego tylnymi drzwiami. Bo przecież dom zeroemisyjny to taki, który nie korzysta z węgla czy gazu - zdefiniowano.
Bartosz Kwiatkowski przekonywał, że tak jednak do końca nie jest – kotły mogłyby korzystać odnawialnych paliw gazowych, jak biometan, biopropan czy odnawialny dimetyloeter. Komisja jest ponoć na takie rozwiązanie otwarta, choć szczegóły jeszcze do końca ustalone nie zostały – wyjaśnił Businessinsider.com.pl.
Kluczową datą dla budownictwa ma być 2050 r. Wtedy wszystkie budynki – a nie tylko te nowe czy modernizowane – mają być według unijnego planu zeroemisyjne. To oznacza, że wszystkie kotły na paliwa kopalne powinny być w tym momencie wyrzucane na śmietnik. Chyba że znowu, Komisja się zgodzi, by takie kotły mogły być jednak zasilane odnawialnymi paliwami (czyli biometanem czy biopropanem) – czytamy dalej.
Nie jest oczywiście wykluczone, że ekolodzy wygrają i od 2030 r. nie będzie można już korzystać w nowych budynkach z żadnych kotłów gazowych, w tym również takich zasilanych odnawialnymi paliwami. Nasi rozmówcy podkreślają jednak, że głos niemieckich polityków waży jednak w Brukseli więcej niż głos ekologów – więc tak się raczej nie stanie. Słyszymy jednak, że KE jest mocno zdeterminowana, by na różne sposoby walczyć z "tradycyjnymi" sposobami wytwarzania energii. – Naprawdę, wszystko jest tu płynne. Sprawa budzi emocje i sprawia wrażenie totalnego chaosu. Nie da się ukryć, że tak trochę jest. Różne grupy interesu walczą tu przecież o "życie" – opowiadał serwisowi jeden z rozmówców, który zna brukselskie realia.
Elementem walki UE z kotłami jest też pomysł, by państwa UE od 2025 r. nie będą mogły finansowo wspierać wymiany źródeł ciepła na kotły gazowe. To istotne z polskiego punktu widzenia, gdyż fundamentem naszego sztandarowego programu "Czyste powietrze" była wymiana kopciuchów właśnie na kotły gazowe – przypomniano w artykule
Nikt na razie z całą pewnością nie może przewidzieć, czym zakończy się brukselska krucjata przeciw kotłom. Pewne jest jedno – żaden planowany przepis nie zakłada konieczności demontażu zainstalowanych już kotłów – a przynajmniej do 2050 r.
Rynek jednak czuje, że w branży idzie nowe i że kotły są na cenzurowanym. To wszystko skutkuje boomem na pompy ciepła. A takie instalacje, zwłaszcza jeśli są połączone z fotowoltaiką, są uznawane za najlepszą alternatywę dla "klasycznych" kotłów – wyjaśnił serwis.
Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła szacuje, że w tym roku sprzeda się w Polsce niemal 180 tys. pomp ciepła, choć w 2020 r. było to ledwie 56 tys. Jak podaje organizacja, w 2023 r. liczba nowych pomp może zbliżyć się w Polsce do prawie 200 tys., a w 2027 r. aż do 300 tys.
Przedstawiciele biura prasowego Komisji Europejskiej nie ukrywają zresztą w rozmowie z Business Insiderem, że ich celem jest "podwojenie" obecnego wskaźnika instalacji pomp ciepła – podał serwis.
Przedstawiciele firmy Woltair Polska przyznają, że zainteresowanie instalacjami zdecydowanie rośnie. Z rynku słyszymy też, że w ślad za tym bardzo szybko rosną ceny takich rozwiązań. Firmy sprzedające kotły gazowe przyznają natomiast, że plany Unii odbijają się na ich biznesie – chętnych na taki zakup jest coraz mniej – napisano w podsumowaniu.
Foto: Oferteo
Źródło: Businessinsider.com.pl