Wyciek numeru telefonu czy adresu e-mail jest tak samo groźny, jak wyciek numeru PESEL. Hakerzy potrafią je wykorzystać tak, że sami im podamy swoje najbardziej wrażliwe dane, a w konsekwencji stracimy pieniądze. Podszyją się pod instytucję lub firmę, z usług której korzystamy i w dobrej wierze przekażemy im dane, które wykorzystają do wyłudzeń. Np. numer PESEL powszechnie stosowany jako sposób autoryzacji. Według CERT Polska liczba przypadków phishingu w 2022 roku wyniosła prawie 40 tys., czyli o 36 proc. więcej niż rok wcześniej.
Nic nie wskazuje na to, aby w tym roku ta dynamika zmalała. W każdym miesiącu są ujawniane przypadki podszywania się przestępców pod instytucje lub firmy, a ich celem jest wyłudzenie poufnych danych (PESEL, login i hasło do konta w banku itp.). To tzw. phishing. Ale do takiego ataku potrzebne są dane kontaktowe do potencjalnych ofiar. Te zdobywa się wykradając je ze słabo zabezpieczonych baz danych lub kupując na czarnym rynku. Tu również każdy miesiąc przynosi informacje o kolejnych wyciekach.
Wystarczy telefon i nazwa firmy, której jesteś klientem
Kilka tygodni temu poinformowano, że w polskim oddziale marki Hyundai doszło do poważnego naruszenia procedur bezpieczeństwa. Wyciekły dane kontaktowe klientów koncernu oraz data i miejsce ich urodzenia. W pierwszej połowie kwietnia jeden z pracowników firmy Autopay , wysyłając e-maila do klientów załączył przez pomyłkę niewłaściwy plik. Ten zawierał dane kontaktowe aż 150 tys. klientów. 19 kwietnia ofiarą ataku hakerskiego padł Serwer SMS, w wyniku którego przestępcy uzyskali dostęp do danych o realizowanych przez te firmę wysyłkach SMS-ów na rzecz kilku firm, m.in. DPD, Agata Meble, Telestrada. Wśród informacji, które mogły zostać skopiowane były numery telefonów klientów tych firm. Są też i wycieki na mniejszą skalę – w Suwałkach w podobny sposób w niepowołane ręce trafiły numery telefonów 1406 mieszkańców tego miasta.
– Wiele osób lekceważy takie informacje uważając, że sam numer telefonu nie wystarczy do tego, żeby dokonać na konto jego posiadacza wyłudzenia czegokolwiek. To nieprawda. Obserwujemy coraz większą popularność tzw. vishingu, czyli podszywania się przez przestępców pod znaną instytucję lub firmę w rozmowie telefonicznej. Kampanie edukacyjne, które między innymi prowadzi serwis ChronPESEL.pl, sprawiły że coraz więcej Polaków nie klika już w linki rozsyłane w e-mailach lub SMS-ach. Przestępcy zaczęli więc na dużą skalę dzwonić do potencjalnych ofiar przedstawiając się jako reprezentanci firm lub instytucji, których są klientami. To usypia ich czujność do tego stopnia, że w trakcie rozmowy podają im dane, które są potem wykorzystywane do wyłudzeń – mówi Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl.
Przezorni sprawdzają na wszelki wypadek, czy numer telefonu z którego dzwoni do nich rzekomy przedstawiciel firmy lub instytucji na pewno do niej należy. To była dobra metoda weryfikacji jeszcze kilka lat temu. Dzisiaj usługa VoIP jest tak powszechna, że pozwala na sfałszowanie numeru telefonu wyświetlającego się w telefonie ofiary.
Na pracownika banku, na policjanta, na urząd skarbowy…
Scenariusze ataków vishingowych są różne, jednak mają zawsze taki sam cel - nakłonienie ofiary do podania wrażliwych danych lub podjęcia określonej czynności. Przestępcy wiedząc, że byliśmy klientami danej firmy (bo z niej wykradli przecież nasze imię i nazwisko i numer telefonu) mogą odwoływać się w rozmowie do zawartych wcześniej transakcji, aby się uwiarygodnić, a potem nakłonić do
podania wrażliwych danych. Ale najczęstszą metodą podszywania się jest podawanie się za pracownika banku, policjanta, pracownika sklepu internetowego lub urzędnika.
Rzekomy policjant informuje nas np. o znalezieniu naszych dokumentów i prosi o numer PESEL, żeby potwierdzić że faktycznie należą do nas. Pracownik banku ostrzeże, że na naszym koncie trwają próby jakiś podejrzanych transakcji i potrzebują naszych danych do ich przerwania. W przypadku wycieków ze sklepów internetowych, mogą podawać się również za osobę odpowiadającą za nasz zakup. Wtedy poinformują nas w rozmowie telefonicznej o błędzie transakcji i poproszą o to, żebyśmy na linii podali im wymagane dane, w celu wznowienia zakupu. Urzędnik skarbowy ostrzeże o błędach w zeznaniu podatkowym i zaoferuje pomoc w ich usunięciu, żeby uniknąć kary. Aby zweryfikować, że my to my, poprosi o PESEL.
– Przestępcy są bardzo kreatywni, doskonale znają inżynierię społeczną, potrafią tak manipulować rozmową, że bez problemu uśpią naszą czujność, a potem nakłonią do podania szeregu danych, które wykorzystają później do wyłudzeń. Z reguły ostrzegają nas przed zagrożeniem nalegając na szybką reakcję. Nigdy nie godźmy się na coś takiego. Taką rozmowę należy przerwać i zadzwonić do instytucji lub firmy, na którą rozmówca się powoływał i zapytać, czy na pewno jest ich pracownikiem – przestrzega Bartłomiej Drozd.
Dane osobowe to nie tylko PESEL
Nie ma precyzyjnej definicji danych osobowych. Według Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych są to wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania żyjącej osoby fizycznej. Ale nie tylko, ponieważ poszczególne informacje, połączone ze sobą również mogą prowadzić do zidentyfikowania tożsamości danej osoby. Wśród wymienionych przez Komisję Europejską przykładów możemy wyróżnić imię i nazwisko, adres zamieszkania, imienny adres e-mail czy identyfikatory reklamowe.
– Nasze dane osobowe to nie tylko nasz PESEL. To też e-mail, którym posługujemy się na co dzień, czy numer telefonu. Dbanie o ochronę innych danych jest równie ważne. Dlatego też uruchomiliśmy usługę monitoringu Internetu. Dzięki temu każdy posiadacz takiego pakietu, dostanie wiadomość gdy tylko jego PESEL, numer telefonu czy adres e-mail pojawi się w sieci. Tak staramy się chociaż w niewielkim stopniu pomóc zachować czujność w przypadku kradzieży danych – mówi Bartłomiej Drozd.