Uwaga, urlopowicze! Oferty bezpłatnego WLAN lub publicznych stacji ładowania mogą być wygodne w podróży, jednak wiążą się z ryzykiem. Dajemy kilka wskazówek, na co uważać, by móc cieszyć się urlopem bez cyberstresu.
Przy pakowaniu walizek warto poświęcić chwilę na cyfrowe bezpieczeństwo, bo zhakowane konto mailowe, zainfekowanie złośliwym oprogramowaniem lub podstępne wyłudzenie przy pomocy smartfona mogłyby całkiem zepsuć urlopowy nastrój. Dlatego pomyślcie również o cyfrowej „walizce bezpieczeństwa IT”.
Mówi Tim Berghoff, ekspert ds. bezpieczeństwa IT w G DATA:
Przed wyjazdem każdemu radzę wykonanie kopii zapasowej wszystkich ważnych danych. Chroni to użytkownika, jeśli na przykład smartfon zostanie zgubiony lub gdy wyląduje on przypadkiem w basenie. Istnieją różne sposoby niezawodnego zabezpieczenia swoich osobistych danych, od dysku zewnętrznego po całą gamę usług w chmurze. Dodatkowo na każdym urządzeniu, które zabieramy w podróż powinny być zainstalowane aktualizacje zabezpieczeń i poprawki.
Poza tym, oprogramowanie zabezpieczające, które pomaga nie tylko chronić przed szkodliwym oprogramowaniem, ale także wspiera w odnalezieniu zagubionego lub skradzionego sprzętu. Za pomocą takiego programu chroniącego można też usunąć zdalnie poufne dane, żeby nie wpadły w niepowołane ręce. Sam to zawsze praktykuję i polecam każdemu, kto wybiera się ze smartfonem na urlop.
Podczas podróży spotyka się często oferty bezpłatnych stacji ładowania na lotniskach lub w hotelach. Jednak skrywają one ryzyko. Mogą przesyłać nie tylko prąd, lecz również dane. Oznacza to, że w takich publicznych stacjach ładowania mogą być ukryte urządzenia, odczytujące dane ze smartfona, które nawet mogą zainstalować na nim szkodliwe oprogramowanie. Takie manipulacje są bardzo trudne do wykrycia, a jeśli już, to tylko przez bardzo wprawne oko. Przez port USB można teoretycznie odczytać urządzenie, na przykład w celu kradzieży danych, a niektóre trojany pozwalają nawet na sterowanie urządzeniem. Dodatkową ochronę zapewnia mała wtyczka, którą wkłada się między urządzenie ładujące a kabel ładujący. Przepuszcza jedynie prąd ładujący, a blokuje wszelkie połączenia danych. Najlepiej jednak jeździć z własną ładowarką i kablem lub z przenośnym powerbankiem.
Także otwarte sieci Wi-Fi nie są do końca bezpieczne. Wprawdzie połączenia ze stronami internetowymi są zwykle dodatkowo szyfrowane, ale nie zawsze tak jest. Dlatego zalecam załatwienie wszelkich spraw związanych z bankowością i informacjami dotyczącymi kart kredytowych przed albo po urlopie. Kto nie chce ryzykować, używa na urlopie tak zwaną wirtualną sieć prywatną, w skrócie VPN, ponieważ zapewnia to dodatkową ochronę przesyłanych dane.
Ogólnie rzecz ujmując, nie powinno się ułatwiać zadania cyberprzestępcom. Powinno się wyłączać WLAN i Bluetooth, kiedy się ich nie potrzebuje. Dzięki temu nie tylko wydłuża się czas pracy baterii, ale też redukuje się ryzyko nieautoryzowanego dostępu. Dodatkowo nie należy spuszczać swojego smartfona z oczu, zawsze zabierać go ze sobą i nie zostawiać w pokoju hotelowym. W razie jego kradzieży uspokaja fakt, że przed podróżą wykonano pełną kopię zapasową wszystkich danych. Ponadto, oczywiście, rozsądnym jest nadać bezpieczne hasło lub PIN na smartfona.
Źródło: www.GDATA.pl / Grupa FLPR