Coraz trudniej o pieniądze z rynku

Coraz trudniej o pieniądze z rynku

Obroty zwalnia ostatni z pracujących dotąd silników na rodzimym rynku obligacji. Włączenie Pekao do sprzedaży nie przyniosło dotąd przełomu w przypadku obligacji oszczędnościowych. Emisja PragmaGO nie zakończyła się pełnym powodzeniem.

PragmaGO pozyskała z publicznej emisji obligacji adresowanej do inwestorów indywidualnych niecałe 13 mln zł wobec oferty wartej 20 mln zł. Wynik jest o tyle niespodzianką, że jest to bodaj pierwsza emisja spółki, która nie zakończyła się redukcją zapisów, mimo że tym razem oferowano ją szeroko. W dobrym dla rynku okresie emisja warta 20 mln zł zostałaby przez inwestorów pożarta i zapisy rzędu 100 mln zł nie byłyby wcale niespodzianką. Teraz jednak czasów dobrych nie mamy. Mimo to, wynik można uznać za rozczarowujący w kontekście profilu działalności spółki. Akurat faktoring i finansowanie dla podmiotów e-commerce rosną jak na drożdżach, niewiele branż znajduje się obecnie na fali wzrostowej. Ale inne sygnały wskazują, że to nie postrzeganie ryzyka kredytowego powstrzymało inwestorów.

O tym, że nastawienie indywidualnych inwestorów się zmienia świadczy sprzedaż obligacji oszczędnościowych skarbu państwa. We wrześniu spadła do 2,65 mld zł (z 6 mld zł w sierpniu, który był jednocześnie trzecim najlepszym miesiącem sprzedaży w historii i drugim z kolei miesiącem, w którym sprzedaż spadła o 4 mld zł od poprzedniego miesiąca), a do 24 października było to 2,5 mld zł (według szacunków Obligacje.pl), choć od października w dystrybucję włączyły się struktury Pekao, drugiej największej grupy bankowej w Polsce. Wygląda więc na to, że po prostu spada zainteresowanie inwestorów inwestycjami w dług. A przecież wcześniej zakupy ograniczyły fundusze inwestycyjne (inwestorzy indywidualni mają o 50 proc. więcej obligacji skarbowych niż TFI), ubezpieczyciele, a od tego roku także banki.

Udział inwestorów zagranicznych w naszym długu od połowy minionej dekady systematycznie spadał (z 58 proc. do 33 proc. obecnie), choć od początku roku akurat ta grupa zaangażowanie zwiększyła 20 mld zł, z czego mniej więcej jedna czwarta przypadła na fundusze inwestycyjne (pozostali nabywcy to „inne”, „rachunki zbiorowe” i „banki centralne”). Iskierka nadziei na poprawę jeszcze się więc tli, ale to naprawdę iskierka.

Jakościową zmianę może dać dopiero stłumienie inflacji, ale kolejne publikacje wskazują, że nadzieje związane z przełożeniem się spadku podaży pieniądza na zmniejszenie tempa wzrostu CPI były jak dotąd płonne. Piątkowe dane z Niemiec, Francji i Włoch rozczarowały inwestorów i przerwały kilkudniowe odbicie na rynkach obligacji, które objęło także papiery amerykańskie. Polskie zabrały się jak zwykle na gapę. Podłożem korekty było oczekiwanie na zmiękczenie postawy ECB i rzeczywiście, inwestorzy dostali sygnały zgołębienia banku centralnego albo po prostu wyczytali między wierszami to, czego chcieli. Być może więc piątkowa kontra (wzrost rentowności) związana była ze sprzedażą faktów. Za kilka dni sytuacja wyklaruje się na tyle, że będzie można powiedzieć więcej, czy ostatnia korekta potrzebna była tylko do zaczerpnięcia oddechu przed kolejnym nurkowaniem, czy może rzeczywiście trend zaczyna się zmieniać.

Dla realnej gospodarki tak czy owak jest to zapowiedź kłopotów. Dalszy wzrost rentowności oznaczałby, że śruba w postaci rosnących kosztów odsetkowych zostanie dokręcona jeszcze mocniej, spadek – że rynek zaczął dyskontować recesję. Nie ma z tej sytuacji bezbolesnego wyjścia i może dlatego inwestorzy wolą trzymać gotówkę pod ręką, niż w obligacjach.

Emil Szweda, Obligacje.pl

Foto: WNP

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.