W pierwszym kwartale 2021 roku upadły w Polsce tylko 122 firmy. Po ponad roku trwania pandemii, lockdownach i ogólnoeuropejskiej stagnacji gospodarczej, liczby te są zaskakujące. Co stało się, że najczarniejsze scenariusze nie spełniają się? Czy najgorsze jest dopiero przed nami?
Według ekspertów, jednym z czynników, który wpływa na obecną stosunkowo niewielką liczbę upadłości biznesów, jest nowe postępowanie restrukturyzacyjne (wprowadzone w czerwcu 2020 roku). Mowa o uproszczonym postępowaniu restrukturyzacyjnym, które miało pierwotnie działać tylko przez rok.
Wielki hit ostatnich miesięcy
- Uproszczone postępowanie okazało się niewątpliwie hitem tych trudnych miesięcy. Na 433 wszczęte postępowania w pierwszym kwartale tego roku, aż 85 procent stanowiło postępowanie uproszczone. Na prośby przedsiębiorców, rządzący prawdopodobnie wydłużą czas funkcjonowania w prawie tego rozwiązania - tłumaczy Norbert Banaszek z firmy doradczej Lege Advisors.
Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne daje 4-miesięczny okres „ochronny”, w którym firma ma czas na porozumienie się z wierzycielami w temacie spłaty zadłużenia i na reorganizację wewnątrz przedsiębiorstwa. Spółki, które zdecydują się na uproszczoną restrukturyzację mogą też liczyć na wsparcie finansowe w ramach pomocy publicznej.
Zatory sądowe i moratorium
- Przyczyną niskiego poziomu upadłości są z pewnością także zatory w rozpatrywaniu wniosków w sądach upadłościowych. Trzeba też wspomnieć o „moratorium” na składanie wniosków o upadłość na skutek pandemii. Oznacza to, że bieg terminu do złożenia wniosku o upadłość nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega przerwaniu – wyjaśnia Norbert Banaszek.
Teraz czekamy na najgorsze?
W ubiegłym roku sądy oddaliły ponad 700 wniosków o upadłość firm. Zamknięto 140 tys. działalności gospodarczych. 250 tys. zostało zawieszonych. To pokazuje, że oficjalna skala upadłości w biznesie ma się nijak do rzeczywistości. Zakwaterowanie i gastronomia to rynek o wartości 26 mld zł. Rynek usług rekreacyjnych - kin, teatrów, dyskotek - wynosi 14,7 mld zł. Lockdown oznacza spadek obrotów w tych branżach o nawet 80 procent. Trudno spodziewać się, że tak złe dane przejdą w tych branżach bez konsekwencji.
- Według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor gwałtownie wzrasta liczba firm, które widzą realne ryzyko swojego zamknięcia lub upadłości. W październiku zeszłego roku mówiła o tym co dziesiąta firma. Obecnie co piąta. Zaległości firm wobec dostawców i banków wzrosły w czasie pandemii o 715 mln zł, a prawie połowa z tej kwoty przypadła na początek tego roku. Wygląda, że najgorsze dopiero przed nami – twierdzi Przemysław Furmanek z serwisu Upadanie.pl.
Źródło: WLMedia.pl