Advertisement

BP_2024

Czy RPP podejmie decyzję obniżającą stopy procentowe?

Czy RPP podejmie decyzję obniżającą stopy procentowe?


Jeśli propozycje rządu dotyczące wzrostu płacy minimalnej i podwyżek w sektorze publicznym wejdą w życie, może zmaleć presja płacowa w całej gospodarce. I choć prawdopodobnie nadal będzie podwyższona, to może spełnić się niezbędny warunek do rozpoczęcia łagodzenia polityki pieniężnej w przyszłym roku – wskazał serwis Businessinsider.com.pl

Rząd Donalda Tuska w czwartek zdecydował o minimalnej podwyżce płacy minimalnej w Polsce. To bardzo istotne nie tylko – co oczywiste – dla samych pracowników pobierających najniższe uposażenia, ale ma również duży wpływ na sytuację makroekonomiczną: dynamikę ogólnych płac w gospodarce, a więc i na koszty firm oraz popyt konsumencki, co będzie miało wpływ na dynamikę wzrostu gospodarczego i inflacji – stwierdzono w informacji.

O ile w poprzednich dwóch latach — z powodu wysokiej inflacji — podwyżki płacy minimalnej były bardzo duże i ze względu na przepisy były dokonywane dwa razy w roku, to teraz nastąpi wyhamowanie i powrót do bardziej umiarkowanego tempa, a podwyżka w roku będzie tylko jedna. To głównie efekt niższej prognozowanej inflacji na 2025 r.
Rząd zapowiada wzrost płacy minimalnej w 2025 r. do 4626 zł (czyli de facto najniższej możliwej stawki wynikającej z mechanizmów waloryzacji) z 4300 zł na koniec 2024 r. (w pierwszym półroczu wynosiła 4271 zł), co oznacza podwyżkę o 7,6 proc. Minimalna stawka godzinowa ma wzrosnąć do 30 zł z 28,1 proc. Szacuje się, że liczba objętych podwyżką płacy minimalnej wyniesie ponad 3,1 mln osób  – wskazano w treści.

Decyzja została podjęta przez rząd na postawie założeń makroekonomicznych do projektu ustawy budżetowej na 2025 r., ponieważ wstępna propozycja wysokości płacy minimalnej ustalana jest na podstawie prognozowanej na kolejny rok inflacji oraz — jeśli płaca minimalna jest niższa od połowy wysokości średniej krajowej — również o dwie trzecie realnego wzrostu gospodarczego (tym razem element PKB nie był brany pod uwagę, bo płaca minimalna stanowi ok. 52 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce). To ograniczenie minimum: w praktyce wzrost płacy minimalnej może być wyższy od przyjętego minimum, choć w tym roku rząd się na to nie zdecydował – czytamy dalej.

Rząd w założeniach przyjął, że średnioroczna inflacja w 2025 r. ma zmaleć do 4,1 proc. z 5,2 proc. (zdaniem komentatorów prognozy dynamiki cen są nieco wyższe od prognoz rynkowych). Dla porządku dodano, że wzrost PKB ma przyspieszyć do 3,7 proc. z 3,1 proc. w 2024 r.

Zdecydował również, że planowana podwyżka wynagrodzeń w sferze budżetowej może wynieść w przyszłym roku 4,1 proc., natomiast waloryzacja rent i emerytur w 2025 r. ma być nie mniejsza niż 6,8 proc. Przypomniano, że w 2024 r. średnie wynagrodzenia nauczycieli urosły o 30 proc., a pracowników administracji rządowej o 20 proc. Waloryzacja rent i emerytur wyniosła 12,1 proc.

— W ocenie serwisu po dwóch latach wzrostów o blisko 20 proc., podwyżka o niespełna 8 proc. będzie oddziaływać tłumiąco na dynamikę wynagrodzeń ogółem. Przyczyni się do tego także dużo mniejsza niż w tym roku rewizja płac w sektorze budżetowym – mówił Marcin Kujawski, starszy ekonomista w BNP Paribas Banku Polska.

Szybki wzrost wynagrodzeń, wynikający z jednej strony z rozgrzanego rynku pracy a z drugiej z decyzji administracyjnych (podwyżki płacy minimalnej i w sektorze publicznym), jest jedną z głównych bolączek Rady Polityki Pieniężnej, ponieważ działa proinflacyjnie - napisano.

Szybki wzrost wynagrodzeń nie tylko podbija popyt, ale też zwiększa koszty firm, a szczególnie widać to w usługach. Zbyt szybko rosnące płace mogą potencjalnie rozkręcić spiralę płacowo-cenową. To zjawisko, gdy pracownicy widzący rosnące ceny w sklepach czy punktach usług — wykorzystując silny rynek pracy — żądają od pracodawców podwyżek, aby zachować siłę nabywczą swoich pensji. Pracodawcy, jeśli koniunktura jest dobra i nie chcą stracić pracowników, godzą się na to. Jednak i oni próbują bronić swoich marż, więc starają się podnosić ceny produktów i usług. Koło się zamyka.

Historia pokazuje, że to nadmiernie szybki — wyższy od poprawy wydajności pracy — wzrost płac powoduje podwyższoną inflację konsumencką.

Według majowych danych GUS przeciętne wynagrodzenie miesięczne w gospodarce narodowej w I kwartale 2024 r. wyniosło 8147 zł brutto, czyli osiągnęło najwyższy pułap w historii. Pensja minimalna stanowi 52,7 proc. tej średniej. W ujęciu nominalnym średnia płaca urosła o 14,4 proc. rok do roku, a realnie, czyli po korekcie o inflację, aż o 11,6 proc. W dużych firmach realne płace rosną najszybciej od ćwierćwiecza – wskazano dalej.

"Podwyżka pensji minimalnej o 7,6 proc. rok do roku w 2025 r., dużo niższa od ostatnich dwóch lat (17,8 proc. w 2023 r. i 20,5 proc. w 2024 r.), ale nieznacznie wyższa niż w latach 2021-2022 (odpowiednio 7,7 proc. i 7,5 proc.). To nie są łatwe decyzje, lata szybkiego wzrostu mocno rozbudziły oczekiwania. Bez ograniczenia tempa płac będzie trudno zapanować nad inflacją. To także pojednawczy ukłon w stronę biznesu" — napisali ekonomiści ING Banku Śląskiego na portalu X (dawny Twitter).

W komentarzu eksperci ING dodali, że w warunkach ograniczonej podaży pracy i wciąż podwyższonej inflacji presja płacowa w 2025 r. pozostanie znacząca, chociaż powinna być nieco niższa niż w latach 2022-2024. Ocenili, że będzie to jeden z czynników powodujących uporczywie wysoki poziomi inflacji bazowej (nie uwzględnia ona cen energii, paliw i żywności, na które bank centralny ma mniejszy wpływ). Ekonomiści prognozują, że w przyszłym roku inflacja bazowa utrzyma się sporo powyżej celu i może wynieść ok. 4 proc.

— W efekcie w obliczu niższej inflacji i przy gorszych wynikach finansowych firm, które ograniczają przestrzeń do oferowania lepszych zarobków, prognozujemy, że średnia płaca w przyszłym roku zwiększy się o 7-8 proc. Uważamy, że taka dynamika wzrostu ograniczy obawy członków Rady Polityki Pieniężnej o utrwalenie się presji inflacyjnej i powinna stworzyć warunki do obniżenia stóp procentowych, jeśli nie w tym, to na początku przyszłego roku — mówił Marcin Kujawski.

Także analitycy mBanku wskazali, że wprawdzie wzrost płacy minimalnej będzie wyższy niż wieszczony kilka tygodni temu przez premiera (okolica 5 proc.), to nie odbiega od ich założeń. "Niższy wzrost powinien oddziaływać w stronę normalizacji płac nie tylko w sektorze przedsiębiorstw, ale całej gospodarce narodowej" — napisali.

Ekonomiści PKO BP ocenili, że jeśli propozycje rządu wejdą w życie, to wzrost płac na początku przyszłego roku powinien spowolnić poniżej 10 proc. rok do roku, co wraz z prognozowanym wzrostem produktywności będzie prowadzić do spadku dynamiki ULC (jednostkowych kosztów pracy) w okolice 3 proc. "To z kolei powinno prowadzić do spadku inflacji bazowej w kierunku celu NBP, wzmacniając argumentację za obniżkami stóp procentowych" — wskazali.
 
W najnowszym raporcie poświęconym inflacji w Polsce postawili hipotezę, że polityka fiskalna w roku bieżącym i następnym (2024 i 2025) nie stanowi istotnego zagrożenia dla stabilności cen. "Rządowe propozycje na przyszły rok dotyczące płacy minimalnej (wzrost o 7,6 proc.) i skali podwyżek płac w sferze budżetowej (wzrost o 4,1 proc.) wydają się wspierać taką ocenę, ale czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia co do planów fiskalnych na 2025, także w kontekście nowych wytycznych UE" — napisali eksperci PKO BP.

Rada Polityki Pieniężnej na czerwcowym posiedzeniu zdecydowała się na pozostawienie stóp procentowych bez zmian. To oznacza, że do następnego posiedzenia, zaplanowanego na 2-3 lipca, główna stopa referencyjna będzie wynosiła 5,75 proc. To już ósmy miesiąc, kiedy obowiązuje na takim poziomie. Wiele wskazuje na to, że stopy na długo jeszcze pozostaną niezmienione.

Prezes NBP Adam Glapiński na konferencji po czerwcowym posiedzeniu mówił, że rozpoczęcie luzowania polityki monetarnej będzie możliwe, kiedy zejście inflacji do celu będzie miało trwały charakter. Glapiński przekazał, że ma nadzieję, iż warunek ten zostanie spełniony w II kwartale 2025 r. (a jeszcze niedawno mówił o I kwartale) – przypomniano w treści.
 
— RPP koncentruje się na tym, by inflacja była jak najniższa. Spodziewamy się niestety, że w drugiej połowie tego roku inflacja wzrośnie — mówił szef NBP i dodawał, że pod koniec roku, przy częściowym odmrożeniu cen nośników energii, dynamika cen wzrośnie do poziomu 5,2 proc.

— W takiej sytuacji stopy procentowe nie mogą ulec obniżeniu. Prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych przy scenariuszu częściowego odmrożenia cen jest zerowe — wskazał i zdradził, że w trakcie posiedzeń RPP nie pojawiają się nawet dyskusje o obniżkach stóp.

— Niestety moje wystąpienie ma wydźwięk mocno jastrzębi — przyznał szef NBP i zdradził, że na razie nie ma żadnych przesłanek, by spodziewać się "gołębich głosów z RPP".    (jmk)


Foto: Forsal // ShutterStock
Źródło: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.