Czy wiemy, ile nas jest? Jest nowy raport

Czy wiemy, ile nas jest? Jest nowy raport

Po zakończeniu ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 znamy dwie wielkości populacji Polski, które wskazał i opublikował Główny Urząd Statystyczny: 37 milionów (rezydenci) i 38 milionów (ludność według definicji krajowej). Pierwsza liczba według definicji obejmuje osoby mieszkające w Polsce przez okres minimum roku. Nie wiemy jednak do jakiej części cudzoziemców przebywających w Polsce udało się dotrzeć oraz ustalić, jak długo przebywają oni w Polsce.

Druga z podanych wielkości jest ważniejsza, bo wykorzystuje się ją w krajowych politykach publicznych. Z mocy definicji w znacznej części pomija ona migracje, a między spisami jest silnie zakorzeniona w rejestrze zameldowań, z którego rokrocznie ubywa osób (obecnie stały meldunek ma nieco powyżej 36 mln osób).

Jaki wpływ na życie mieszkańców ma ich liczba?

Czy jest nas zatem 36, 37, 38 czy ponad 39 milionów (tyle obejmował „wykaz osobowy-adresowy” utworzony przed rozpoczęciem NSP 2021)? W skali kraju różnice te zaczynają sięgać liczb wyrażonych w milionach i potrafią być bardzo wyraziste lokalnie. Dlaczego? Napływ imigrantów koncentruje się w kilku metropoliach, których włodarze wskazują znacznie wyższe liczby „nocujących” w ich miastach od urzędowych statystyk liczby zamieszkującej tam ludności. Podobne dzieje się w dynamicznie zaludniających się gminach podmiejskich.

Często nie zdajemy sobie sprawy, że na liczbie ludności, określonej według definicji krajowej, opieramy kluczowe decyzje dotyczące nas wszystkich, jak np.:
• Obliczanie wysokości subwencji budżetowej dla samorządów.
• Planowanie systemu emerytalnego oraz organizowanie w przyszłości opieki (w tym zdrowotnej) nad rosnącą liczbą osób starszych.
• Planowanie miejsc w szkołach, żłobkach, szpitalach, schronach.
• Prowadzenie polityki migracyjnej w perspektywie średnio- i długoterminowej.
• Określanie liczby mandatów poselskich czy senatorskich w okręgach wyborczych.
• Projektowanie rozbudowy dróg i transportu publicznego?
Konieczna reforma pomiaru populacji

Autorzy raportu starają się uzmysłowić, że jako państwo bazujemy na metodzie pomiaru liczebności i struktury ludności zaprojektowanej w „prostszych metodologicznie” czasach, kiedy każdy obywatel musiał być gdzieś zameldowany, a „polskie społeczeństwo składało się w 99% z Polaków”. Wskazują, że pomiar ten wymaga reformy szybszej niż przewiduje kalendarz spisów powszechnych - następne badanie zaplanowano bowiem na 2031 rok.

Wiele państw strefy Schengen musiało zreformować ten obszar statystyki publicznej. Powodem była potrzeba częstszego i bardziej rzetelnego monitorowania stanu ludności, uwzględniającego wyzwania związane z nasilonym i nie zawsze rejestrowanym przepływem migrantów.

"Argumentów za tym, aby przeznaczyć na ten cel siły i środki, jest wiele i są one ważkie" – czytamy w raporcie – "począwszy od zapewnienia dobrych usług publicznych i bezpieczeństwa, poprzez sprawiedliwą dystrybucję środków, po równe wybory powszechne".

Twórcy raportu proponują, aby zaprzestać równoległego stosowania dwóch definicji liczby ludności oraz wprowadzić spis kroczący, w miejsce dotychczasowych metod bilansowania liczby ludności.

"Zależy nam na dyskusji konstruktywnej i pozytywnej, podczas której padają propozycje korzystnych i wykonalnych rozwiązań. Celem nadrzędnym jest budowa sprawnej, elastycznej i efektywnej administracji publicznej, która może wydajnie realizować swoje codzienne zadania, jak i budować strategie na przyszłość tylko wtedy, gdy będzie wsparta odpowiednimi zasobami i aktualną informacją".

Źródło: Unia Metropolii Polskich, Fundacja im. Stefana Batorego

Foto: Unia Metropolii Polskich //

 

 

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.