Najnowsze dane GUS, podsumowujące statystyki budownictwa mieszkaniowego we wrześniu oraz w trzech zakończonych kwartałach bieżącego roku, wciąż sygnalizują utrzymywanie się koniunktury inwestycyjnej w pierwotnym segmencie rynku mieszkaniowego na budzącym respekt poziomach. Pytanie, jak skomentować ten niekończący się inwestycyjny boom w czasach eskalacji COVID-19.
Nowe inwestycje z nowym rekordem
We wrześniu deweloperzy radykalnie podkręcili wynik nowych budów do poziomu ponad 17 tys. mieszkań, co dało rezultat lepszy zarówno r/r, jak i m/m odpowiednio o 36 i 55 proc. Tego typu imponujący progres musiał zaowocować nowym miesięcznym rekordem. Jest to tego rodzaju wyczyn, który nawet trudno skomentować, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne bezprecedensowe okołorynkowe okoliczności. Wygląda to tak, jakby deweloperzy nie dawali za wygraną i za wszelką cenę dążyli do wyjścia na statystyczne plusy w całym bieżącym roku względem roku ubiegłego.
Dzięki również bardzo dobrej postawie inwestorów indywidualnych (8,9 tys.) mamy ogólny miesięczny wynik nowych budów na nienotowanym dotąd poziomie ponad 26 tys. lokali. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, czy na chwilę obecną to powód do radości, czy może raczej do zastanowienia.
Mieszkania oddane na wysokiej fali
Tradycyjnie od dłuższego już czasu bardzo mocnym ogniwem bieżących danych GUS pozostaje sytuacja dotycząca mieszkań oddawanych do użytkowania. Przedmiotowe statystyki nie zależą od aktualnej sytuacji rynkowej, ale są efektem stanu koniunktury inwestycyjnej sprzed około półtora do dwóch lat, a więc okresu odpowiadającego cyklowi inwestycyjnemu w budownictwie mieszkaniowym. Stąd też ta właśnie kategoria gusowskich danych mieszkaniowych utrzymuje się na rekordowych poziomach z bardzo dobrą perspektywą jeszcze przez dłuższy okres czasu.
W tym przypadku zdecydowany prym wiodą deweloperzy, którzy po bardzo owocnym wrześniu, oddając od początku roku już ponad 101 tys. lokali notują, bagatela, 11- procentowy progres rok do roku. Z kolei ogółem w okresie styczeń – wrzesień br. oddano już blisko 157 tys. mieszkań, czyli o 7,4 proc. więcej aniżeli w pierwszych dziewięciu miesiącach ubiegłego roku. Widać więc jednoznacznie, że na budowach praca wre w najlepsze bez najmniejszych zakłóceń, za co inwestorom należą się słowa uznania.
Nowe pozwolenia wciąż z optymistyczną wymową
W tegorocznym wrześniu deweloperzy pozyskali ponadprzeciętną w skali miesiąca liczbę nowych pozwoleń na poziomie ponad 13,9 tys. Od początku roku zgromadzili oni już z blisko 115 tys. przedmiotowych decyzji administracyjnych, co daje wynik o równe 7 procent gorszy od uzyskanego w analogicznym okresie ubiegłego roku. Natomiast ogółem wolumen pozwoleń lub zgłoszeń z projektem budowlanym po trzech kwartałach wyniósł 192 tys. jednostek, co oznacza zaledwie 4 proc. regres rdr. Jak na tegoroczne warunki wywołane zagrożeniem pandemicznym to kolejne osiągniecie inwestorów budzące respekt.
Statystyki nowych pozwoleń na budowę są, jak wiadomo podstawowym parametrem oceny potencjału popytowego rynku przez deweloperów w perspektywie co najmniej kilku kwartałów. Dane GUS wyraźnie sygnalizują zatem, że w dalszym ciągu oceniają oni potencjał koniunktury pierwotnego segmentu mieszkaniówki w dłuższym terminie jednoznacznie optymistycznie. Czas pokaże, czy przedsiębiorcy budujący mieszkania na sprzedaż w związku z eskalacją COVID-19 nie będą zmuszeni do rewizji swojego stanowiska, także w kwestii pozyskiwania kolejnych pozwoleń.
W sumie po trzech kwartałach mamy duży plus dynamiki rdr w mieszkaniach oddanych, a także niewielki kilkuprocentowy regres w dwóch pozostałych kategoriach danych. Tym samym jakiegokolwiek kryzysu czy nawet spowolnienia nie widać. Coraz bardziej zastanawia jednak rozpędzony wehikuł inwestycyjny deweloperów, którzy nie oglądając się na otoczenie rynkowe, budują na potęgę. Tymczasem eskalacja pandemii raczej nie wróży najlepiej koniunkturze popytowej mieszkaniowego rynku pierwotnego nawet w średniej perspektywie. Obecną politykę podkręcania parametrów podażowych należy określić jako dość odważną w obliczu trudnych do przewidzenia skutków eskalacji problemu pandemii koronawirusa, grożącą wykreowaniem nawisu podażowego ze wszelkimi tego negatywnymi skutkami dla branży deweloperskiej.
Autor: Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl