Dzisiaj Sejm zajmie się cenami transakcyjnymi mieszkań

Dzisiaj Sejm zajmie się cenami transakcyjnymi mieszkań

 

Sejm zajmie się dwoma projektami ustaw mającymi ułatwić dostęp do cen transakcyjnych mieszkań i domów. Jeden, autorstwa posłów Polski 2050, przewiduje zniesienie opłat za korzystanie z Rejestru Cen Nieruchomości. Drugi, rządowy, pozwoli stworzyć portal DOM, w którym będzie można wyszukać aktualne ceny transakcyjne nieruchomości. Z jednej strony oba rozwiązania mogą się uzupełnić, z drugiej budzą kontrowersje — i to nie tylko z powodu finansów. Czy uzasadnione? - wskazał serwis Businessinsider.com.pl

Może się okazać, że na projekcie Polski 2050 skorzystają tylko przedsiębiorcy, co budzi wątpliwości samorządów i sejmowych ekspertów – zaznaczono.

Projekt rządowy wywołuje z kolei kontrowersje z powodu kosztów i długości – wskazano w informacji

Wiceminister gospodarki Tomasz Lewandowski odpowiadał rzeczowo na zarzuty i podkreślał, że oba pomysły mogą się uzupełniać – napisano w treści.

Jednym z pierwszych projektów, który trafi w środę na posiedzenie plenarne Sejmu, będzie ten autorstwa Polski 2050. Chodzi o nowelizację ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne, która przewiduje zniesienie opłat za korzystanie z Rejestru Cen Nieruchomości (RCN). Mimo zgłaszanych wątpliwości projekt dostał zielone światło Komisji Infrastruktury i czeka na drugie czytanie - zaznaczono.

Jak przekonywał Kamil Wnuk, poseł Polski 2050, jego uchwalenie to krok do lepszego funkcjonowania rynku nieruchomości. Chodzi o to, że brak opłat sprawi, że więcej podmiotów będzie mogło korzystać z danych gromadzonych w RCN i np. tworzyć bazy danych czy analizy. Obecnie dostęp do nich mają głównie pośrednicy w obrocie nieruchomościami i rzeczoznawcy majątkowi – wskazano dalej. 

W opinii Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacyjnych Kancelarii Sejmu napisano jednak, że potencjalny wpływ na obniżenie czy spadek dynamiki wzrostu cen transakcyjnych nie będzie natychmiastowy. Wszystko dlatego, że nadal informacja będzie udzielana na wniosek, jedynie na potrzeby własne, niezwiązane z działalnością gospodarczą, bez prawa do publikacji w internecie - napiasano w wyjaśnieniu. 

"Ograniczenia te nie pozwolą na masowe wykorzystywanie danych oraz powstawania komercyjnych analiz i raportów, natomiast brak integracji z narzędziami online (np. mapami cen, portalami ogłoszeniowymi) uniemożliwi wykorzystanie ich pełnego potencjału informacyjnego i gospodarczego" — czytamy.

Zdaniem sejmowych ekspertów projekt, jeśli wejdzie w życie, wpłynie na zmniejszenie wydatków przedsiębiorców, którzy obecnie płacą za informacje z RCN. W 2024 r. zapłaciły za nie 8,3 mln zł. O tyle zaś zmniejszą się wpływy samorządów. I z tego powodu z kolei protestują samorządy. 

Adam Ostrowski, specjalista do spraw legislacyjnych Związku Miast Polskich, podczas posiedzenia Komisji Infrastruktury powiedział, że zaproponowane rozwiązanie jest pozorne, nie poprawi funkcjonowania rynku nieruchomości, nie zwiększy jego przejrzystości, ale też nie powstrzyma spekulacji cenowej. Za to podkreślił, że projekt pogorszy sytuację powiatów i miast na prawach powiatów, które prowadzą RCN.

Po pierwsze pozbawi ich dotychczasowych wpływów z opłat za udostępnianie danych, a po drugie zwiększy obciążenie pracą, bo w projekcie nie ma żadnych ograniczeń w dostępie do informacji z RCN - czytamy.

Na utratę przychodów przez samorządy zwrócił uwagę też poseł PiS Tadeusz Chrzan, ale nie tylko on - napisano dalej.

— Nakładamy obowiązek publicznego udostępniania bezpłatnego, a to wiąże się z zakupem nowego oprogramowania, z poniesieniem kosztów na to oprogramowanie i tak dalej — mówił poseł Chrzan podczas obrad komisji.

Mirosław Suchoń, poseł Polski 2050, poniekąd przyznał mu rację. Wskazał, że zniesienie opłat może być impulsem do elektronizacji dostępu do danych. — Bo tak naprawdę powinniśmy pójść w tym kierunku, żeby te dane były możliwe do zaciągania, mówiąc kolokwialnie, w sposób elektroniczny, autonomiczny, bez ingerencji strony samorządowej — podkreślił. 

Problem w tym, że nie mówimy o jednym centralnym Rejestrze Cen Nieruchomości, a o 380 rejestrach prowadzonych oddzielnie przez każdy powiat i miasto na prawach powiatu. Jak wyjaśnia Tomasz Lewandowski, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za mieszkalnictwo, wszystkie te samorządy prowadzą rejestry w systemie elektronicznym, ale nie wszystkie w ten sposób udostępniają informacje.

— Takich powiatów, które sieciują usługę, a więc w łatwy sposób pozwalają pobrać informacje na temat cen transakcyjnych, jest 90 — i to głównie w Polsce centralnej czy na ścianie zachodniej. Takie białe plamy mamy na południu i na wschodzie Polski. Na bazie obecnie obowiązujących przepisów powiaty nie mają takiego obowiązku — wyjaśniał Tomasz Lewandowski.

I wyliczał, że aby dane były dostępne bezpłatnie w usłudze sieciowej w każdym powiecie, to koszt wyniósłby 19 mln zł. W projekcie Polski 2050 nie ma zaś nic na temat refundacji kosztów.

— To nie jest rozwiązanie, które nic nie kosztuje — podkreśla Lewandowski.

Do tego pojawiają się inne problemy. Do RCN trafiają dane już po przeniesieniu własności, z aktów notarialnych. Jeśli więc deweloper zawarł umowę przedwstępną, to jej wartość nie pojawia się w RCN od razu. Trafia tam, dopiero gdy deweloper przeniesie własność na kupującego. Bywa też, że dane z aktów notarialnych są wpisywane do rejestru z dużym opóźnieniem - zaznaczono. 

Dlatego rząd przygotował swój projekt dotyczący cen transakcyjnych. Chodzi o uruchomienie bezpłatnego Portalu Danych o Obrocie Mieszkaniami (DOM). Ma to umożliwić nowelizacja ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, której pierwsze czytanie zaplanowano niemal na samo zakończenie posiedzenia Sejmu, czyli piątek wieczorem - napisano. 

Tomasz Lewandowski zaznacza jednak, że to nie jest projekt konkurencyjny wobec zwolnienia z opłat wniosków o informację z RCN. — Te dwa rozwiązania mogą się uzupełniać. Przykładowo w RCN są dane o cenach gruntów, których na tym etapie nie planujemy udostępniać w portalu DOM — podkreślał wiceminister Lewandowski. 

Za to w portalu DOM poza informacjami z aktów notarialnych pojawią się ceny z umów deweloperskich. Dane będzie można filtrować z podziałem na rynek wtórny i pierwotny, mieszkania i domy jednorodzinne, określony metraż, liczbę pokoi, kondygnację, rodzaju nabywcy (osoba prywatna czy firma).

— Dostęp do takich danych ułatwi też prowadzenie polityki mieszkaniowej państwa. Będzie można np. rzetelnie ocenić, czy na danym rynku działają fliperzy, jakie mieszkania i gdzie kupują osoby młode itd. — wyjaśniał Lewandowski. 

Problem w tym, że za sprawą opinii Urzędu Ochrony Danych Osobowych, w portalu DOM nie będzie ujawniana cena jednostkowa, ale uśredniona, przygotowana na bazie sześciu transakcji. O ile w dużym mieście nie zabraknie danych do jej przygotowania, to w mniejszych miejscowościach mogą pojawić się problemy. UODO chodzi o ochronę prywatności, choć w USA, Niemczech czy Wielkiej Brytanii dane są o pojedynczej nieruchomości – podano dalej.

Projekt krytykuje też Janusz Cieszyński, poseł PiS, były minister cyfryzacji. "Portal DOM z cenami mieszkań będzie kosztowną porażką. Zamiast go budować — uwolnijmy ceny" — napisał na portalu X Cieszyński, choć jego partyjny kolega Tadeusz Chrzan złożył wniosek o odrzucenie projektu Polski 2050. Cieszyński zarzuca, że portal ma kosztować aż 20 mln zł i powstanie dopiero za dwa lata.

— Dane do portalu będą pochodzić od deweloperów, ale też z bazy Krajowej Administracji Skarbowej. Notariusze już zgłaszają do niej elektronicznie określone dane, ale po uchwaleniu ustawy ich zakres się zwiększy, m.in. o adres, powierzchnię nieruchomości czy kondygnację. W efekcie z jednej strony finansujemy budowę portalu, z drugiej modernizujemy już funkcjonujące systemy. Patrząc na zakres prac, kwota nie jest wygórowana, a i tak zostanie zweryfikowana w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Przede wszystkim jednak mówimy o rozwiązaniu, które będzie autoryzowało państwo, brało odpowiedzialność za dane. Łatwo powiedzieć, że ktoś zrobi podobny portal za darmo, w jedną noc. Oczywiście komercyjne podmioty mogą raz-dwa trzy stworzyć jakieś własne aplikacje, ale czy zagwarantują rzetelność danych i bezpłatny dostęp? Jeśli to takie proste, to zakładam, że do przetargu zgłosi się wielu chętnych — wyjaśniał wiceminister Lewandowski. 

I dodaje, że dwa lata są jak najbardziej uzasadnione. — Zakładam, że sam portal moglibyśmy udostępnić już po roku, ale co z tego, jak nie będzie zasilony danymi, nie będzie w nim odpowiedniej liczby transakcji. Im więcej będzie transakcji, tym dane uśrednione będą wiarygodniejsze — podkreślił wiceminister Lewandowski.

W tej sytuacji pozostaje pytanie, czy jest sens utrzymywać Rejestr Cen Nieruchomości?

— Oczywiście, on ma inny cel. Jak już wspomniałem, gromadzi też dane o sprzedaży gruntów. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości powstanie jeden centralny system, który odciąży samorządy — skwitował w podsumowaniu Tomasz Lewandowski. (jmk)

 

Foto: WNP.pl

Źródło: Businessinsidert.com.pl

 

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.