Sprzedawcy węgla opałowego przekonują, że w tym sezonie zapotrzebowanie na surowiec jest znacznie większe – informuje serwis Businessinsider.com.pl
U progu sezonu grzewczego na składach węgla zrobiło się nerwowo. Surowiec schodzi na pniu, więc kolejki ustawiają się już nocą. Część kopalń wprowadziła dzienne limity sprzedaży dla klientów, niektóre całkowicie zawiesiły sprzedaż detaliczną. Tymczasem wizja dalszych wzrostów cen nie skłania do odkładania zakupów na później – wskazał serwis.
Początek jesieni zawsze był gorącym okresem na rynku węgla opałowego. To właśnie na przełomie września i października wiele osób gromadzi zapasy paliwa na zimę. W tym roku jednak zapotrzebowanie na węgiel wzrosło, a dostępność surowca - zarówno polskiego, jak i zza wschodniej granicy - jest ograniczona – czytamy w informacji.
- Wzmożone zapotrzebowanie sprawia, że w niektórych lokalizacjach pojawiają się problemy z dostępnością węgla opałowego. Klienci sami się nakręcają, bo widząc rosnące ceny często kupują więcej surowca, niż zazwyczaj i popyt rośnie. Natomiast węgiel rosyjski, który zwykle był tańszy od polskiego, dziś jest drogim ratunkiem dla odbiorców krajowych. Wynika to z tego, że rynek azjatycki czy turecki oferują ceny dużo wyższe, niż my jesteśmy w stanie zaoferować. Tak więc rosyjskiego węgla mamy na rynku znacząco mniej, a jak już do nas trafia, to jest drogi – tak sytuację wyjaśniał Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
Jak podaje serwis, rybnickie kopalnie wprowadziły dzienne limity zakupu, sięgające 3-5 ton na jednego kontrahenta.
Jedno z przedsiębiorstw górniczych wstrzymało sprzedaż z uwagi na brak mocy wydobywczych – podał dalej serwis.
Z informacji, jakie uzyskał serwis od sprzedawców węgla, wynika, że wzrost cen najpopularniejszych sortymentów węgla w tym sezonie jest znaczący, a możliwe są też dalsze podwyżki. Stawki różnią się w zależności od jakości surowca i lokalizacji sprzedaży. Przykładowo, za orzech trzeba zapłacić 0,9 – 1,2 tys. zł, a ceny ekogroszku wahają się od 1 tys. do nawet 1,4 tys. zł.
- Ceny węgla opałowego są obecnie o około 30 proc. wyższe niż przed rokiem. Powiem przewrotnie, że w dużej mierze wynika to z dekarbonizacji. Od dwóch lat mówimy o szybkim odchodzeniu od węgla, dlatego spółki wydobywcze na całym świecie nie inwestowały w zwiększenie mocy produkcyjnych. I teraz, gdy ceny gazu mocno wzrosły, węgiel znów stał się atrakcyjnym paliwem, a polskie elektrownie węglowe pracują na pełnych mocach – stwierdził Horbacz.
- Mam nadzieję, że obecna sytuacja unaoczni wszystkim zalety węgla: że można go zmagazynować i mieć pewność, że nie zabraknie nam ciepła. Myślę, że węgiel ma szansę wrócić do łask – przekonuje szef IGSPW.
O znacznie mniejszych podwyżkach mówi z kolei Tauron Wydobycie. W jego kopalniach ceny tzw. węgla grubego dla gospodarstw domowych wzrosły w stosunku do roku ubiegłego zaledwie o 2 proc., a ceny ekogroszku o około 8 proc. – czytamy w artykule.
Businessinsider.com.pl przypomniał w podsumowaniu, że polityka energetyczna państwa zakłada, iż docelowo gospodarstwa domowe nie będą wcale spalać węgla. W miastach ma się to stać do 2030 r., a na obszarach wiejskich do roku 2040. (jmk)
Foto: Bankier.pl
Źródło: Businessinsider.com.pl