Koreańczycy zatrudnieni w Rosji zasilają reżimy

Koreańczycy zatrudnieni w Rosji zasilają reżimy

Pracują po 18 godzin dziennie, są ściśle kontrolowani, a pieniądze za pracę otrzymują dopiero po powrocie do ojczyzny. Tysiące obywateli Korei Północnej haruje w Rosji w niehumanitarnych warunkach, bez szans na podstawowe prawa pracownicze – podał portal Interia.pl.

- To było tak, jakbyśmy umierali - powiedział jeden z tych, którym udało się uciec.

Tysiące obywateli Korei Północnej pracuje w Rosji w skrajnie trudnych i kontrolowanych warunkach, bez dostępu do podstawowych praw pracowniczych – czytamy w informacji serwisu Interia.pl.

Rosja wykorzystuje północnokoreańskich robotników jako tanią siłę roboczą, omijając sankcje ONZ poprzez wydawanie wiz studenckich - napisano.

Pracownicy często otrzymują głodowe wynagrodzenie, które trafia głównie do reżimu, a na miejscu mają tylko drobne kieszonkowe przeznaczone na podstawowe potrzeby – zaznaczono.

Geopolityczna burza wywołana wojną w Ukrainie doprowadziła do zacieśnienia więzi pomiędzy Rosją a Koreą Północną. Pjongjang wspiera Moskwę swoim uzbrojeniem, jednak najcenniejszym darem Kim Dzong Una dla Putina okazują się obywatele zarządzanego przez niego kraju – podkreślono w treści.

Ci stali się nie tylko "mięsem armatnim" w działaniach w obwodzie kurskim. Obecnie wykorzystywani są też jako tania siła robocza, uzupełniając braki w personelu po tym, jak znaczna część rosyjskich mężczyzn wysłana została na front lub uciekła z kraju w obawie przed mobilizacją – napisano dalej.

BBC, powołując się na doniesienia południowokoreańskiego wywiadu donosi, że tylko w ubiegłym roku do prac budowlanych w Rosji wysłanych zostało ponad 10 tys. robotników z Korei Północnej. 

Nie jest to zjawisko zupełnie nowe - Moskwa pozyskiwała pracowników z kraju Kim Dzong Una już w przeszłości. Bezprecedensowa wydaje się jednak skala - szacuje się, że w tym roku w Rosji "zatrudnionych" zostanie 50 tys. kolejnych obywateli KRLD - wskazano. 

Tu warto podkreślić, że stanowi to poważne naruszenie sankcji ustanowionych przez ONZ w 2019 r. celem ograniczenia funduszy północnokoreańskiego reżimu. Organizacja surowo zabroniła krajom członkowskim korzystania z pracy tamtejszych obywateli.

Moskwa znalazła jednak sposób, by uniknąć potencjalnych konsekwencji. Zdecydowana większość obywateli Korei Północnej, którzy wjeżdżają na terytorium Rosji, wylegitymowała się... wizami studenckimi - podano.

Propaganda KRLD zachęca do pracy za granicą. "Rosyjski sen" przeradza się w koszmar
- Rosja cierpi obecnie na poważny niedobór siły roboczej, a Koreańczycy z Północy oferują idealne rozwiązanie. Są tani, pracowici i nie wpadają w tarapaty - tłumaczył w rozmowie z BBC ekspert w dziedzinie stosunków między KRLD a Rosją prof. Andriej Łankow.

Propaganda KRLD dba o to, by praca na budowach za granicą uznawana była w kraju za bardzo atrakcyjną. Wielu obywateli chętnie więc z niej korzysta, będąc przekonanymi, że otrzymają lepsze wynagrodzenie niż w kraju, będą w stanie zapewnić byt swojej rodzinie, a po powrocie - kto wie - może nawet założyć firmę, czy kupić nowy dom – wskazano w treści.

Na miejscu "rosyjski sen" przeradza się jednak w koszmar. BBC dotarło do kilku mężczyzn, którym udało się uciec z "obozu pracy", jakim bez większej przesady można nazwać plac budowy, na jakim przyszło im wykonywać swoje obowiązki.

Jeden z nich wskazał, że trafił tam bezpośrednio z lotniska, przywieziony na miejsce przez północnokoreańskiego agenta bezpieczeństwa. "Opiekun" zabronił mu komunikowania się z kimkolwiek – czytamy w informacji.

Wszyscy rozmówcy medium wskazują, że musieli pracować niemal całą dobę. Budzono ich o 6:00, a do skrajnie zaniedbanych baraków, w których spali, wracali o 2:00 w nocy. W ciągu roku przysługiwały im jedynie dwa dni wolne, jednak nawet wówczas pozostawali pod ścisłą kontrolą - mogli poruszać się jedynie w kilkuosobowych grupach.
 
- Niektórzy ludzie opuszczali swoje stanowiska, aby spać w ciągu dnia lub zasypiali na stojąco, ale nadzorcy znajdowali ich i bili. To było naprawdę tak, jakbyśmy umierali - relacjonował jeden z byłych pracowników.

Prof. Kang Dong-wan z Uniwersytetu Dong-A w Busan kilkukrotnie podróżował do Rosji, by przyjrzeć się warunkom, w jakich pracują robotnicy z Korei Północnej. - Są naprawdę okropne - nie ukrywał naukowiec.

"Prawa pracownicze" na rosyjskich placach budowy, na których pracują obywatele KRLD, to ponury żart. Brak dobrego oświetlenia w nocy i ograniczenia w sprzęcie ochronnym doprowadzają do wypadków. Nie ma jednak szans, by robotnik z Korei Północnej miał możliwość leczenia w szpitalu - zaznaczono.

Co z zarobkami, które - według propagandy Kim Dzong Una - byłyby podstawą do rozpoczęcia nowego życia po powrocie do ojczyzny? Większość wypłaty trafia na poczet reżimu, w ramach "opłat lojalnościowych" – wyjaśnił serwis.

"Na czysto" robotnicy zarabiają ok. 100-200 dolarów miesięcznie, których nie mogą jednak spożytkować na miejscu - wysokość wypłaty jest zapisywana w specjalnej księdze, a pracownicy otrzymują pieniądze dopiero w Korei Północnej. Ma to posłużyć zapobieganiu przed zdarzającymi się ucieczkami.
 
W Rosji mogą liczyć jedynie na drobne "kieszonkowe", które starcza przede wszystkim na papierosy i alkohol – zaznaczono w podsumowaniu.   (jmk)

Foto: Pixabay.com
Źródło: Interia.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.