Czyim dobrem kierował się polski rząd przeciągając termin zamknięcia przylotów do Polski z Wielkiej Brytanii? - zapytał serwis Rp.pl
Polska, która ma największą emigrację zarobkową w Wielkiej Brytanii, postanawia dać prawie trzy dni na przylot kilkunastu a może nawet kilkudziesięciu tysięcy Polaków do kraju na święta. Dzieje się to w momencie, gdy inne kraje Europy z godziny na godzinę wydają decyzje o zamknięciu granic dla podróżnych z Wielkiej Brytanii, w trybie natychmiastowym. Polski rząd, po tym jak w niedzielę Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii, ogłosił prawdziwy lockdown w części kraju, spowodowany nowym szczepem koronawirusa o błyskawicznej transmisji, ogłosił po kilku godzinach na Twiterze, że „sztab się spotka i zdecyduje”. Wszak w Polsce jest niedziela - dzień święty, wolny od pracy. Mamy czas – czytamy w informacji.
Decyzja nadeszła w poniedziałek. Polski rząd w swojej niezwykłej wyrozumiałości dla Polaków-emigantów, - blokada lotów z Wielkiej Brytanii nastąpiła dopiero o północy z poniedziałku na wtorek. Dano więc całą dobę na przyjazd z kraju, gdzie nowy szczep praktycznie podwoił w ciągu doby liczbę zakażonych – wynika z tekstu.
Polski rząd nie wiąże tych faktów czy nie chce? Wszak Polacy-emigranci, w dużej mierze ze ściany wschodniej, sprzyjającej PiS, muszą pojawić się w kraju na święta - to jest nasz katolicko-patriotyczny obowiązek. Po nas choćby potop – pisze serwis.
Na lotniskach w całej Polsce tłumy szczęśliwców, którym udało się złapać ostatnie miejsca w samolotach. Według danych Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, które otrzymała „Rzeczpospolita” wynika, że tylko 20 grudnia przyleciała rekordowa liczba samolotów z Wielkiej Brytanii do Polski - mieliśmy wówczas 62 operacje lotnicze na tej trasie; 19 grudnia - 50, 18 grudnia - 61. Dla porównania np. 1 grudnia - takich lotów z Wielkiej Brytanii do Polski było zaledwie 6, a 2 grudnia - 8. Państwowy LOT chwali się nawet, że tego ostatniego dnia podstawia nawet największy samolot jaki ma, by Polaków z Wielkiej Brytanii tego ostatniego dnia mogło się zmieścić jak najwięcej! – czytamy dalej
Niczym żart - choć nieśmieszny - zabrzmiała decyzja ministra zdrowia, by sanepid wykonał testy dla przyjezdnych z Wielkiej Brytanii. Dla tego kto się zgłosi. Nie czytał chyba forów, w których polscy emigranci z biletami w ręku wyśmiewają tą propozycję. Nie po to przylatują do kraju by ich - ewentualnie pozytywnych - zamykano w domowej kwarantannie.
Rząd zamyka galerie, stoki i hotele, jednocześnie zaprasza śmiertelną chorobę do kraju. Z głupich, nieprzemyślanych decyzji jakie podejmuje od marca, ta o niezamknięciu granic dla polskiej emigracji z Wielkiej Brytanii wydaje się najgłupsza. I najbardziej niebezpieczna – konstatuje serwis. (jmk)
Źródło i czytaj więcej: Rp.pl