Czas na spisanie się przez internet mamy teraz tylko do momentu, gdy rachmistrz zapuka do naszych drzwi. Wtedy musimy odpowiedzieć na jego pytania.
Prawie 80 wniosków o popełnienie wykroczenia trafiło już na policję w związku z odmową udziału w Narodowym Spisie Powszechnym - poinformował GUS na Twitterze. Ukarane mogą zostać te osoby, które odmówiły rachmistrzowi odpowiedzi na zadawane pytania. GUS informuje też, że kolejne wnioski sporządzane są na bieżąco – czytamy w informacji serwisu Portalsamorzadowy.pl.
Udział w Narodowym Spisie Powszechnym 2021 jest obowiązkowy, a odmowa wzięcia w nim udziału skutkuje nałożeniem kary grzywny w wysokości do 5 tys. zł. Dodatkowo tym, którzy udzielą odpowiedzi niezgodnych ze stanem faktycznym, grozi kara pozbawienia wolności do 2 lat.
Zgodnie z danymi GUS, przytoczonymi przez PortalSamorządowy.pl, w spisie powszechnym wzięło już udział łącznie 18 mln 131 tys. 758 osób, tj. ok. 47,4 proc. ludności Polski. Z tego przez internet spisało się ok. 11,5 mln osób, a do 21 lipca rachmistrzowie przez telefon spisali blisko 5,5 mln osób tj. 14,3 proc. ludności. Z kolei w wywiadach bezpośrednich spisali ponad pół miliona osób, tj. 1,47 proc. ludności kraju.
To wciąż bardzo mało, biorąc pod uwagę, że spis trwa już od 1 kwietnia 2021, natomiast do jego zakończenia zostały jeszcze tylko dwa miesiące (spisać się można do 30 września) – przypomniał serwis.
- Każdy przypadek odmowy analizujemy i ponownie podejmujemy próbę kontaktu z tymi respondentami, aby wyjaśnić, dlaczego udział w spisie jest ważny i z czego wynika obowiązek. W większości przypadków respondenci ostatecznie realizują spis. W przypadku, gdy respondent definitywnie odmawia realizacji obowiązku spisowego, urzędy statystyczne w województwach przygotowują odpowiednie wnioski i składają zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia na policję - wyjaśniła serwisowi PortalSamorządowy.pl Małgorzata Mietkowska, główny specjalista Głównego Urzędu Statystycznego.
Udział w spisie powszechnym jest obowiązkowy, o czym od kilku miesięcy przypominają kampanie medialne, zachętą do udziału miała być też loteria z cennymi nagrodami. Jednak, jak się okazuje, to wciąż za mało, by przekonać wszystkich. Ludzie niechętnie dzielą się informacjami o sobie - to jedna z głównych przyczyn odmawiania udziału w akcji. Inna - to przekonanie, że wciąż jeszcze jest czas, w końcu do 30 września zostały jeszcze co najmniej dwa miesiące. Jednak, jak informuje GUS, przekonanie to jest mylne.
"Zgodnie z art. 17a ust. 1-3 ustawy o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2021 r., nie można odmówić przekazania danych rachmistrzowi kontaktującemu się z osobami fizycznymi objętymi spisem. Oznacza to, że czas na samospis mamy do momentu, gdy skontaktuje się z nami rachmistrz" - czytamy w serwisie informacyjnym GUS.
Brak zaufania do instytucji państwowych i państwa
Dlaczego nie chcemy się spisywać? Najprawdopodobniej u podstaw negowania tego typu przedsięwzięć leży po pierwsze brak zaufania do instytucji państwowych, po drugie - niechęć do wszelkich prób "wyciągnięcia" danych osobowych – czytamy dalej.
- Część osób wychodzi z błędnego założenia, że to nadmiarowe przedsięwzięcie prowadzone po to, aby inwigilować obywateli - zauważył w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Dodał też, że jego zdaniem jednym z powodów unikania spisu powszechnego jest generalnie niskie zaufanie Polaków do państwa. - Przyczyniły się do tego między innymi patomarketingowe firmy, które wydzwaniają na potęgę do wszystkich, próbując coś oferować. Ludzie są tym zmęczeni. Rachmistrzom trudno jest prowadzić wywiady przez telefon, bo wiele osób jest po prostu zrażonych do tej formy - powiedział w przytoczonym powyżej wywiadzie. (jmk)
Foto: Business Insider
Źródło: / DGP nr 132 / Portalsamorzadowy.pl /