Aż 78 proc. recept z refundacją zawierało błędy, a rekordowa kara to 80 tysięcy złotych. To wynik kontroli w aptekach, które NFZ przeprowadził pod koniec ubiegłego roku. O zmasowanych kontrolach alarmują też lekarze rodzinni – informuje WP, portal abczdrowie.pl
- Jesteśmy karani za właściwe leczenie. Na tym absurdzie ucierpi najsłabszy, czyli pacjent - podkreślił dr n. med. Michał Sutkowski.
Narodowy Fundusz Zdrowia w czwartym kwartale ubiegłego roku przeprowadził ponad 50 kontroli w aptekach i punktach aptecznych, które realizują umowy na wydawanie refundowanych leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobów medycznych – czytamy w informacji.
Kontrolerzy dopatrzyli się błędów w 43 169 receptach na 55 531 skontrolowanych (78 proc.). Natomiast w 3691 przypadkach (7 proc.) cofnięto nienależną refundację – napisano dalej.
Efektem są kary, w niektórych przypadkach bardzo dotkliwe. Najwięcej, bo blisko 80 tysięcy złotych, musiała zapłacić apteka w Wieluniu. Wysokie kary w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych dostały też apteki w Terespolu i Opolu Lubelskim. W sumie nałożone przez NFZ kary przekroczyły 611 tysięcy złotych - czytamy.
Pod lupę zostali też wzięci lekarze rodzinni. Dr n. med. Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, zaznaczył w rozmowie z WP abcZdrowie, że takie kontrole nie są nowością, ale od dłuższego czasu mają "zmasowany charakter i zdarzają się absurdalne sytuacje".
Dr Sutkowski przypomniał, że problem, z którym mierzą się teraz przychodnie, zaczął się od kar za wypisywanie recept z refundacją na mleko dla dzieci z ciężką postacią alergii na białko mleka krowiego oraz złożonej nietolerancji białek pokarmowych.
W lutym serwis wp.pl informował, że lekarze dostawali za to horrendalne kary w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, mimo że kierowali się dobrem małych pacjentów – przypomniano w informacji.
- Aktualnie dotyczy to także innych leków dla dorosłych stosowanych między innymi w różnych chorobach przewlekłych. Nie znamy jeszcze pełnych wyników, ale wiemy, że skala absurdów, do których dochodzi podczas kontroli, jest niepokojąca, a zasady, jakimi kierują się kontrolerzy, są różne w różnych województwach, co jest niedopuszczalne - skomentował dr Sutkowski.
Lekarz tłumaczy, że głównym źródłem problemu jest biurokracja, której wielu pacjentów nie jest w stanie "przeskoczyć".
- W ramach kontynuacji leczenia, lekarz rodzinny może wypisać pacjentowi lek, który wcześniej zapisał mu inny specjalista. Wcześniej chory musi jednak dostarczyć zaświadczenie z poradni specjalistycznej potwierdzające, że jest przewlekle chory. I tu zaczyna się poważny problem - zaznaczył lekarz.
- Takie zaświadczenie jest ważne tylko rok. Jeśli upłynie ten termin, chory musi mieć nowy dokument. Często nie udaje mu się jednak dostać do specjalisty z powodu ogromnych kolejek, a leki musi mieć na już, bo nie może przerywać terapii - zwrócił uwagę dr Sutkowski.
Ponadto wielu pacjentów z powodu wieku czy poważnych problemów zdrowotnych nie jest nawet w stanie pójść do lekarza. W takiej sytuacji wielu lekarzy rodzinnych wypisuje recepty mimo braku zaświadczenia, bo zdaje sobie sprawę, że refundacja się pacjentowi należy - stwierdzono.
- Tymczasem dla NFZ jest to powód do naliczenia kary, bo takie są przepisy. Jesteśmy karani za właściwe leczenie. Dobrze obrazuje to przykład jednego z naszych pacjentów z POChP. To 90-latek, który od lat zmaga się z tą chorobą, a także innymi schorzeniami. Z powodu zaostrzenia dolegliwości, wizyta u specjalisty w ogóle nie była możliwa - podkreślił dr Sutkowski.
- Choroby nikt mu jednak nie odebrał, więc nadal ma wskazania do refundacji. Dlaczego ma więc płacić za lek 100 proc. ceny przez to, że nie ma jednego papierka? Te przepisy są kompletnie niedostosowane do rzeczywistości, która często im się wymyka. Nie chodzi o to, by panowała "wolna amerykanka", ale też nie może cierpieć najsłabszy, czyli pacjent - zaznaczył lekarz.
Dodał, że część kontrolerów nakłada kary nawet w sytuacjach, kiedy zaświadczenie straciło ważność zaledwie kilka dni wcześniej, nie biorąc pod uwagę, że pacjent nie był w stanie zdobyć nowego – czytamy w wyjaśnieniu.
Podkreślił, że wielu chorych, zwłaszcza emerytów, w takiej sytuacji może zostać bez leczenia, bo nie będzie ich stać, by zapłacić pełną kwotę za lek.
- Leki stosowane w chorobach przewlekłych, np. w leczeniu POChP czy astmy, są dramatycznie drogie. Co z tego, że lekarz wypisze receptę, jeśli pacjent i tak jej nie wykupi. Czy na tym ma polegać opieka nad chorymi? - zwraca uwagę lekarz.
Dodał, że część lekarzy specjalistów nie chce wypisywać zaświadczeń, tłumacząc się na przykład brakiem czasu, a kontrole dotyczą ich w mniejszym stopniu niż lekarzy rodzinnych.
Jego zdaniem takich sytuacji będzie więcej, bo lekarze w obawie przed karami nie będą chcieli wypisywać recept, jeśli nie będą mieć pełnej dokumentacji - wskazano.
- Mamy aktualnie paradoksalną sytuację, że z jednej strony możemy błyskawicznie uzyskać receptę online na silne leki, np. psychotropowe, bez żadnych wskazań i w dowolnych ilościach, a z drugiej strony maksymalnie utrudnia się chorym dostęp do leków, od których zależy ich zdrowie, a nawet życie - zaznaczył dr Sutkowski.
Jak stwierdził w ustawie refundacyjnej potrzeba pilnych zmian dotyczących m.in. zaświadczeń - wydłużenia ich terminu lub wystawania ich poza kolejką. Ponadto zasady kontroli prowadzonych przez NFZ powinny być jednolite w całym kraju - podkreślono.
Portal skierował zapytania do NFZ o skalę prowadzonych kontroli, zasady, na jakich są prowadzone, a także ich wyniki. Jak podano w informacji – czeka na odpowiedź. (jmk)
Foto: Puls Medycyny
Źródło: Wp.pl