Kanclerz Niemiec Olaf Scholz poinformował w poniedziałek wieczorem, że jego kraj porozumiał się z Norwegią w sprawie zwiększenia produkcji gazu. Wszystko po to, by zastąpić paliwo z Rosji. Jednocześnie Polska wciąż zmaga się z zapewnieniem wystarczających dostaw, by uruchomić w pełni gazociąg Baltic Pipe – podał serwis Businessinsider.com.pl.
"Norwegia zwiększyła dla nas produkcję gazu. Pomoże to przetrwać zimę teraz i ponownie napełnić nasze zbiorniki gazu w przyszłym roku" - napisał na Twitterze kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Podziękował również tamtejszym władzom, że "może polegać na Norwegii jako dostawcy energii".
Szczegóły umowy między Norwegią i Niemcami nie są jeszcze znane, ale wiadomo już, że dzięki niej skandynawski kraj stanie się największym eksporterem gazu na świecie. Po raz pierwszy w historii wyprzedzi pod tym względem Rosję - zaznaczono w serwisie.
Przypomniano, że jednocześnie o norweski gaz bardzo zabiega Polska. W Business Insider Polska pod koniec lipca pisano o tym, że błękitnego paliwa może zabraknąć, by uruchomić w pełni gazociąg Baltic Pipe. Ten ma ruszyć jesienią tego roku – czytamy w przekazie.
PGNiG wciąż nie ma podpisanych kontraktów na takie ilości gazu z Norwegii, które zapełniłyby nowy gazociąg Balic Pipe. To kluczowy kierunek dostaw błękitnego paliwa do Polski po jej odcięciu od rosyjskiego surowca. Tymczasem chętnych na norweski gaz jest wielu i Polska musi ścigać się o kontrakty z innymi krajami Europy – zaznaczył Businessinsider.com.pl
Jak czytamy dalej, rozmówcy serwisu, już jakiś czas temu ostrzegali, że zapełnienie Baltic Pipe na przyszły rok będzie szalenie trudne, a jeśli już się uda, to będzie bardzo drogo.
— Polscy negocjatorzy nie są czarodziejami — mówili eksperci, ale wskazali, że nasz kraj ma Norwegom coś ekstra do zaoferowania, a mianowicie koncesje na morskie wiatraki.
Czasu na negocjacje jest coraz mniej, bo nowy gazociąg Baltic Pipie, łączący Polskę ze złożami na norweskim szelfie, ruszy już w październiku, choć jeszcze w ograniczonym zakresie. Pełną moc osiągnie od stycznia 2023 r. i ma odgrywać kluczową rolę dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. Rosyjski Gazprom już zakręcił kurek z gazem niektórym krajom, w tym Polsce, a ostatnio przykręcił go także Niemcom – napisano w informacji.
Z ustaleń serwisu wynika, że PGNiG ma zakontraktowane dostawy na zarezerwowaną moc Baltic Pipe od października do grudnia tego roku. Z tym że ta moc będzie znikoma i sięgnie zaledwie 800 mln m sześc. gazu. Wyzwaniem jest zapełnienie Baltic Pipe w 2023 r., kiedy to sam PGNiG ma do zakontraktowania w sumie aż 8 mld m sześc. gazu. Pełna przepustowość nowego gazociągu sięgnie od stycznia 10 mld m sześc. rocznie. To tyle, ile co roku mogliśmy sprowadzać z Rosji w ramach kontraktu jamajskiego – czytamy dalej.
Minister klimatu jednak uspokajała. — Jeden kontrakt z duńskim partnerem — z Oerstedem — jest podpisany na 6 mld m sześc., wydobycie własne to jest ok. 3 mld m sześc. Kolejne są negocjowane – i te średnio-, i te długo terminowe — mówiła Anna Moskwa. (jmk)
Foto: Polski Obserwator
Źródło: Businessinsider.com.pl