Niepokojące dane z rynku pracy

Niepokojące dane z rynku pracy

Liczba pracujących w Polsce w I kwartale 2025 r. zmniejszyła się najbardziej od 2010 r., pomijając okres pandemii Covid-19. Jak wynika z wstępnych wyników Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności, szczególnie dotyczy to osób młodych. W danych jest jednak kilka zagadek, które nie przystają do obrazu pogarszającej się sytuacji na rynku pracy- stwierdził serwis Money.pl.

Według wstępnych wyników BAEL w I kwartale tego roku nad Wisłą pracowało niespełna 17,1 mln osób – o 134 tys. mniej niż kwartał wcześniej i o 187 tys. mniej niż rok wcześniej. To oznacza spadek o odpowiednio – 1,1 proc. i 0,8 proc. - podał serwis.

Zniżka zatrudnienia w I kwartale w stosunku do IV kwartału poprzedniego roku to zjawisko typowo sezonowe: w poprzednich 10 latach tylko dwa razy w tym okresie liczba pracujących według BAEL wzrosła. Tym, co niepokoi, jest jednak zniżka w ujęciu rok do roku - zaznaczono.

Żeby odnaleźć w danych większe spadki liczby pracujących, trzeba się cofnąć do II kwartału 2020 r. lub – aby pominąć okres pandemii Covid-19 – do IV kwartału 2010 r. Do równie dużej redukcji zatrudnienia doszło jeszcze w I kwartale 2024 r., ale wtedy wyjaśnienie tego zjawiska było łatwiejsze – stwierdzono dalej.

W nowych wynikach BAEL jest jednak kilka zagadek. Przede wszystkim wygląda na to, że do spadku liczby pracujących doszło niemal wyłącznie w rolnictwie. Te dane GUS może jeszcze zrewidować. Stawia to pod znakiem zapytania skalę spadków rok do roku. Nawet jednak gdyby Urząd zweryfikował szacunki, to jedno pozostaje faktem: obserwujemy długotrwały trend, którego źródeł nie należy upatrywać na rynku pracy. Dlaczego? Oto wyjaśnienie tego zjawiska – napisano w informacji.

Zatrudnienie w Polsce, w świetle BAEL, nie rośnie już od ponad trzech lat. Liczba pracujących po raz pierwszy w historii przebiła 17,3 mln w III kwartale 2021 r. Powyżej tego progu była potem jeszcze trzy razy, ostatnio pod koniec 2023 r. Później rozpoczął się spadek zatrudnienia, który zbiegł się w czasie z pogorszeniem koniunktury w polskiej gospodarce, szczególnie w przemyśle - wskazano.

Na koniec 2024 r. realna – czyli liczona w cenach stałych – produkcja sprzedana przemysłu była o około 1,5 proc. niższa niż dwa lata wcześniej. Towarzyszyły temu doniesienia o przetaczającej się przez Polskę fali zwolnień grupowych, które narzucały się jako najważniejsze wyjaśnienie spadku zatrudnienia – czytamy dalej.

W rzeczywistości zniżkę liczby pracujących można było niemal w całości wytłumaczyć kurczeniem się populacji osób w tzw. produkcyjnym. W żadnym kraju UE ludność nie starzeje się tak szybko jak nad Wisłą. Liczba osób w wieku od 20 do 64 lat w IV kwartale 2024 r. była o 3,6 proc. mniejsza niż trzy lata wcześniej. Mimo to liczba pracujących z tej grupy wieku w tym okresie zmalała tylko o 0,6 proc. – a liczba pracujących ogółem o 0,3 proc. W rezultacie spadkowi zatrudnienia nie towarzyszył wzrost stopy bezrobocia, która w świetle BAEL od trzech lat oscyluje wokół 2,9 proc. - podano. 

Bezrobotnych jest tak mało, że pracodawcy nie chcą się po nich schylać?

Jak to możliwe? Dotychczas systematycznie zwiększała się aktywność zawodowa Polaków, szczególnie wśród kobiet. Choć osób w wieku 20-64 lata było coraz mniej, coraz większa ich część była gotowa pracować. W tej grupie wskaźnik aktywności zawodowej (stosunek liczby osób pracujących i bezrobotnych, czyli szukających pracy, do całej populacji) w IV kwartale osiągnął najwyższy w historii poziom 80,9 proc. Dla porównania, średnio w UE wskaźnik ten wynosił wówczas 80,4 proc. Za sprawą niskiej stopy bezrobocia, pod względem wskaźnik zatrudnienia – czyli odsetka osób z danej grupy wieku, które mają pracę – Polska wyprzedzała unijną średnią znacznie bardziej. Pod koniec 2024 r. nad Wisłą zatrudnionych było 78,7 proc. osób w wieku 20-64 lata, w porównaniu do 75,9 proc. średnio w UE – wskazano w treści.

Oczywiście, zarówno pod względem wskaźnika aktywności zawodowej, jak i wskaźnika zatrudnienia, Polsce wciąż brakuje sporo do unijnych liderów, np. Holandii, a w naszym regionie – Czech. Szczególnie, ze względu na niższy wiek emerytalny, dotyczy to kobiet w wieku 60+. W warunkach silnego popytu na pracowników, skutkującego atrakcyjnymi warunkami zatrudnienia, odsetek osób w wieku produkcyjnym gotowych do podjęcia pracy mógłby jeszcze rosnąć. W tym sensie spadek liczby pracujących według BAEL w ostatnich latach był w jakimś stopniu odzwierciedleniem słabej koniunktury na rynku pracy. Nie było jednak tak, że spadek zatrudnienia był spowodowany zwolnieniami pracowników - podkreślono.

Wskaźniki zatrudnienia w Polsce znalazły się już powyżej unijnej – zauważono w informacji.
 
Wstępne wyniki BAEL z I kwartału 2025 r. na pierwszy rzut oka nie wpisują się dobrze w powyższą narrację. Liczba osób w wieku 20-64 lata nadal malała (o 0,9 proc. rok do roku), ale spadek liczby pracujących był tym razem głębszy (sięgnął 1,1 proc.). W rezultacie wyraźnie – z 78,8 do 77,9 proc. – spadł wskaźnik zatrudnienia osób z tej grupy. Zwiększyła się też liczba bezrobotnych i stopa bezrobocia. Wśród osób w wieku produkcyjnym ten ostatni wskaźnik wzrósł do 3,3 proc. z 3,1 proc. rok wcześniej. W całej populacji sięgnął 3,4 proc. w porównaniu do 3,1 proc. w I kwartale 2024 r. Tak duży wzrost stopy bezrobocia BAEL rok do roku (o 0,3 pkt proc.) GUS poprzednio odnotował w 2013 r., jeśli pominąć okres pandemii Covid-19 - napisano.

W szczegółowych danych uwagę zwraca spadek liczby pracujących w wieku 20-24 lata o 4,8 proc. rok do roku. To, pomijając niektóre kwartały, gdy gospodarkę paraliżowały antycovidowe restrykcje, najgorszy wynik od I kwartału 2015 r. Zniżka ta znacząco przekroczyła też spadek liczby osób z tej grupy wieku, który sięgnął tylko 0,3 proc. Dla porównania, liczba pracujących w wieku emerytalnym (od 60 lat w przypadku kobiet i od 65 w przypadku mężczyzn) podskoczyła o 5,3 proc. - wskazał serwis.

Jak rozumieć ten tajemniczy spadek zatrudnienia w rolnictwie? Pewnym tropem mogą być podwyżki płacy minimalnej z ostatnich lat, które wywindowały jej poziom do około 52 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej z około 46 proc. przed pandemią Covid-19. W największym stopniu wpływają one na popyt pracodawców na pracowników najmniej produktywnych, w tym właśnie najmłodszych – bez doświadczenia. Z tą interpretacją trudno jednak pogodzić fakt, że tegoroczna podwyżka minimalnego wynagrodzenia (o 10 proc. rok do roku) była znacznie mniejsza od dwóch poprzednich (o około 20 proc.) - zaznaczono w informacji.

Do hipotezy, że w I kwartale 2025 r. nastąpiło silniejsze niż w poprzednich kwartałach osłabienie popytu na pracowników nie przystają też inne dane. Przykładowo, w sektorze przedsiębiorstw (firmy zatrudniające co najmniej dziewięć osób) od stycznia do kwietnia liczba pracujących zmalała o zaledwie 3 tys. osób, a w tym samym okresie 2024 r. o 4 tys. osób (zmiany rok do roku w tym przypadku są mylące z powodu corocznej aktualizacji próby przedsiębiorstw, która zmienia poziom zatrudnienia w styczniu). Jest to spójne z wynikami ankietowych badań wśród przedsiębiorstw, które sugerują, że nadal więcej z nich planuje zmniejszać zatrudnienie niż zwiększać, ale przewaga tych pierwszych jest już wyraźnie mniejsza niż w ostatnich latach – podkreślono.

W kwestii płacy minimalnej jesteśmy blisko zjawiska, ktorego doswiadczyła Grecja.  
Także w nastrojach gospodarstw domowych widać lekki spadek obaw o wzrost    bezrobocia, pomimo wielu alarmistycznych doniesień w mediach na temat fali zwolnień. Ankietowe badania GUS sugerują bowiem, że w I kwartale odsetek konsumentów, które spodziewały się wzrostu stopy bezrobocia w horyzoncie roku wynosił średnio 37 proc., w porównaniu do 38,5 proc. w IV kwartale 2024 r. Rok wcześniej był wprawdzie jeszcze niższy, ale z kolei dwa lata wcześniej – sporo wyższy.

Spadek liczby pracujących w I kwartale staje się jeszcze bardziej zagadkowy w świetle tego, że – według danych GUS – dotknął w największym stopniu rolników. W tym sektorze zatrudnienie zmalało o 153 tys. osób, czyli 13,1 proc. rok do roku. W sektorze usługowym i w przemyśle liczba pracujących wzrosła – odpowiednio o 0,2 i 0,4 proc. rok do roku (czyli 22 i 21 tys.) - napisano dalej.

Liczba pracujących w rolnictwie to długotrwały trend: jeszcze w 2010 r. przekraczała 2 mln, obecnie zaś jest o połowę niższa. Spadek z I kwartału jest jednak zaskakująco gwałtowny, co pozwala przypuszczać, że te dane zostaną z czasem przez GUS zrewidowane. Ostatecznie może się okazać, że spadek zatrudnienia w tym sektorze - i ogólnie w gospodarce - był na początku roku mniejszy niż pokazały wstępne wyniki BAEL. Ale niezależnie od tego, jak faktycznie zmalała liczba pracujących, wciąż najlepszym wyjaśnieniem tego zjawiska są tendencje demograficzne, a nie pogorszenie koniunktury – czytamy w podsumowaniu serwisu Money.pl.   (jmk)

Foto: Pixabay.com
Źródło: Money.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.