Opłata za "nadzór rynku motoryzacyjnego" od każdego sprzedanego w Polsce nowego samochodu zasilać ma wkrótce konta Transportowego Dozoru Technicznego. Najwięcej, bo aż 1 proc. wartości netto każdego pojazdu, płacić mają importerzy samochodów wyprodukowanych w Chinach. Oznacza to, że nabywcy nowych aut muszą być gotowi na kolejne podwyżki – zaznaczył w informacji serwis Interia.pl.
Nowa opłata naliczana od wszystkich sprzedanych w Polsce nowych aut uderzy głownie w importerów chińskich samochodów – wskazano.
Koszty wprowadzenia nowych przepisów poniosą głównie importerzy oraz nabywcy, którzy zapłacą więcej za chińskie samochody - zaznaczono.
Wprowadzenie opłaty ma zapewnić dodatkowe środki dla Transportowego Dozoru Technicznego oraz ograniczyć napływ tanich aut z Chin – czytamy w wyjaśnieniu.
Znajdujący się właśnie na etapie opiniowania projekt nowych przepisów dotyczących systemów homologacji pojazdów zakłada objęcie samochodów nową "opłatą za nadzór rynku motoryzacyjnego". Do jej uiszczenia zobowiązany ma być producent pojazdu, a sama opłata będzie "wnoszona za pośrednictwem podmiotu gospodarczego wprowadzającego pojazdy tego producenta do obrotu na terytorium Polski".
Szykowane właśnie przepisy uderzą we wszystkich importerów nowych samochodów, ale najwięcej zapłacić mają ci, którzy mają w swojej ofercie samochody "made in China". Trudno zakładać, by nie odbiła się ona na cenach nowych aut w Polsce – podkreślono.
Wygląda na to, że Ministerstwo Infrastruktury znalazło wreszcie sposób na zasilenie gotówką Transportowego Dozoru Technicznego. Nie udało się tego zrobić przez kilka ostatnich lat, chociaż każda z planowanych rewolucji w systemie badań technicznych pojazdów (o zmianach pokroju zdjęć na przeglądach słyszymy cyklicznie od przynajmniej 2018 roku), zakładała znaczne rozszerzenie kompetencji TDT w zakresie nadzoru nad diagnostami. Dość przypomnieć, że według jednego z pomysłów to właśnie na konta TDT trafiać miały kary nakładane na kierowców, którzy spóźnili się z wykonaniem obowiązkowego badania technicznego pojazdu w terminie - napisano.
Nowy plan na poprawę sytuacji finansowej TDT zdradzają szykowane właśnie zmiany przepisów dotyczących homologacji pojazdów. W proponowanym kształcie ustawy (znajduje się obecnie na etapie opiniowania) czytamy, że:
"Wprowadzanie do obrotu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej pojazdów będzie podlegać opłacie określanej jako opłata za nadzór rynku motoryzacyjnego. Do uiszczenia opłaty będzie zobowiązany producent pojazdów, w tym producent pojazdów skompletowanych, a opłata będzie wnoszona za pośrednictwem podmiotu gospodarczego wprowadzającego pojazdy tego producenta do obrotu na terytorium Polski".
Ustawodawca precyzuje, że opłata będzie przeznaczona na "finansowanie funkcjonowania i działania Dyrektora TDT jako organu nadzoru rynku".
Projekt nowych przepisów precyzuje, że "zaproponowana stawka opłaty będzie zróżnicowana w zależności od tego, czy producent pojazdu będzie miał siedzibę lub zakład produkcyjny na terytorium UE, czy też poza UE" - napisano.
Padły już konkretne stawki. Ministerstwo Infrastruktury chce, by importer pojazdu płacił TDT:
0,2 proc. ceny netto od wszystkich pojazdów wprowadzonych do obrotu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w danym kwartale roku kalendarzowego, które zostały wyprodukowane przez:
- producenta mającego siedzibę na terytorium jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej,
- producenta nie posiadającego siedziby na terytorium jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej, ale posiadającego na terytorium takiego państwa co najmniej jeden zakład produkcyjny
1 proc. ceny netto od wszystkich pojazdów wprowadzonych do obrotu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w danym kwartale roku kalendarzowego, które zostały wyprodukowane przez:
- producenta nie posiadającego siedziby i zakładu produkcyjnego na terytorium jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej
- producenta wskazanego w art. 1 ust. 2 rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) 2024/2754 z dnia 29 października 2024 r. nakładającego ostateczne cło wyrównawcze na przywóz nowych pojazdów elektrycznych o napędzie akumulatorowym przeznaczonych do przewozu osób pochodzący z Chińskiej Republiki Ludowej (Dz. Urz. UE L 2024/2754 z 29.10.2024)
Pomysłodawcy projektu precyzują, że wartość wprowadzonych do obrotu na terenie RP pojazdów będzie ustalana na podstawie faktur VAT lub rachunków wystawianych przez końcowego sprzedawcę, czyli - jak wszystko na to wskazuje - dealera.
W przypadku najpopularniejszych w Polsce chińskich samochodów pokroju MG HS, Omody 5 czy Jaecoo 7 oznacza, do każdego z aut trzeba by doliczyć przynajmniej 1-1,5 tys. zł nowej opłaty – wskazano w treści.
Pięciokrotna różnica w procentowej wysokości opłaty nie pozostawia złudzeń, że - podobnie jak szykowane właśnie zmiany w programie dopłat do samochodów elektrycznych NaszEauto - chodzi m.in. o zatamowanie napływu do Polski aut chińskich marek. W ich przypadku atrakcyjna cena decyduje często o wyborze konkretnej oferty, więc każda podwyżka, przynajmniej w teorii, może zachwiać pozycją rynkową nowych graczy.
Szykowane zmiany oznaczają też gigantyczny zastrzyk gotówki dla TDT. Tegoroczne prognozy mówią nawet o 600 tys. rejestracji nowych aut w Polsce, co oznaczałoby dla TDT wpływy przekraczające 200 mln zł.
Przypomnijmy - od kilku miesięcy Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad projektem zmian w przepisach dotyczących homologacji pojazdów. To m.in. efekt skandalu z dotyczącego sprzedawania w Polsce jako używanych fabrycznie nowych ciągników rolniczych z Białorusi i związanego z tym wyroku Trybunału Sprawiedliwości. Proponowane zmiany zobowiązują też osoby przebywające na terytorium kraju naszego dłużej niż 185 dni do zarejestrowania w Polsce "pojazdu zarejestrowanego w Państwie trzecim". Taki zapis zobligować ma głównie obywateli Ukrainy do rejestracji swoich aut w kraju, dzięki czemu pojazdy te zostaną objęte systemem obowiązkowych badań technicznych.
Aktualnie projekt autorstwa Ministerstwa Infrastruktury znajduje się na etapie uzgodnień międzyresortowych. Planowany termin jego przyjęcia przez Radę Ministrów to pierwszy kwartał 2026 roku. Realnie oznacza to, że nowe przepisy w zakresie homologacji pojazdów mogłyby wejść w życie z końcem przyszłego roku – napisano w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Pixabay.com //
Źródło: Interia.pl