Nowe, lokalne szczyty rentowności obligacji skarbowych prezentują się niepokojąco, ale wciąż jeszcze mogą się okazać tylko korektą. Na razie stopy zwrotu większości funduszy dłużnych pozostają dodatnie i przecena długu może być brana za okazję.
W kwietniu pierwotny rynek obligacji korporacyjnych wyhamował, co zresztą zapowiadaliśmy m.in. we wcześniejszych komentarzach. Emitenci, którzy mają ważne prospekty korzystali z nich intensywnie w ostatnich miesiącach, a kolejne dokumenty czekają na zatwierdzenie przez KNF, ta zaś zapewne czeka na uzupełnienie wniosków o zatwierdzone raporty roczne. Innymi słowy, mamy planowaną przerwę techniczną, w którą wstrzeliła się oferta Marvipolu. 150 mln zł to największa emisja publiczna przeprowadzana przez dewelopera na podstawie prospektu i dostępna dla szerokiego grona odbiorców. Właściwie, to nie licząc ofert bankowych i Orlenu, żaden emitent nie pokusił się nigdy o zgromadzenie większych środków w jednej ofercie. Obligacje oferuje konsorcjum niezależnych brokerów i należy się spodziewać, że wezmą w niej udział także inwestorzy finansowi. Może nawet przede wszystkim oni.
Szczególnie fundusze obligacji korporacyjnych mogą być zainteresowani ofertą. Sytuacja w branży funduszy przypomina nieoczekiwane zmiany w pogodzie, która z jednego kataklizmu (suszy) potrafi bezpośrednio przejść w inny (powódź). Fundusze dłużne przez 2022 r. traciły aktywa i zainteresowanie inwestorów, teraz zaś toną one w gotówce. Fundusze obligacji korporacyjnych powiększyły aktywa o 65 proc. w czasie 12 miesięcy, co w równym stopniu cieszy właścicieli TFI, co martwi zarządzających, bo pieniądze trzeba gdzieś zainwestować. Tylko w tym roku aktywa funduszy obligacji korporacyjnych wzrosły o 2,35 mld zł. Szczęśliwe, rynek pierwotny ożywił się w ostatnich miesiącach. Rekordową emisję na 1,5 mld zł przeprowadził Volskwagen Financial Services (fundusze objęły jedną trzecią emisji),
Pekao wyemituje papiery na 500 mln zł (w praktyce już rozprowadzone), PKO BP uplasował emisję na 0,5 mld EUR - by wymienić te największe emisje ostatnich tygodni. Jednak bankowe emisje nie przynoszą już wysokich rentowności. 1,6 pkt proc. marży od Pekao to mniej niż 7,5 proc. odsetek, z czego trzeba odliczyć opłatę za zarządzanie. Dlatego obligacje „prawdziwych” korporacji wciąż będą budziły zainteresowanie zarządzających. Nie ma przypadku w tym, że to fundusze obligacji korporacyjnych i uniwersalne osiągają dziś najwyższe stopy zwrotu spośród funduszy dłużnych. To właśnie efekt wysokich kuponów zależnych od stopy WIBOR i do pewnego stopnia także rosnących cen obligacji, w tym również skarbowych. Ale w przypadku tych ostatnich efekt jest coraz mniej widoczny.
W tym tygodniu rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych wzrosła powyżej 5,8 proc., czyli najwyższego poziomu od października ub.r. Jednak przed rokiem o tej porze roku było to 6,2 proc., zatem rentowność wciąż jest nieco niższa, a ceny obligacji nieco wyższe niż przed rokiem, co poprawia roczne stopy zwrotu. Jednocześnie jednak ten efekt już nie działa w ujęciu kwartalnym, przy czym straty ponoszą głównie klienci funduszy obligacji długoterminowych. Krótkoterminowe niejako z definicji działają na niższym ryzyku stopy procentowej, więc wpływ przeceny obligacji jest tu mniej widoczny.
Ceny naszych papierów spadają w ślad za notowaniami na rynkach bazowych. Niemieckie bundy przebiły w końcu 2,5 proc. i zamkną tydzień najwyżej od grudnia, zaś rentowność amerykańskich papierów dotarła do 4,7 proc. (najwyżej od listopada), skąd zawróciła. Teoretycznie nowe lokalne szczyty przesądzają o powrocie rentowności do trendu wzrostowego, w praktyce bykom została ostatnia linia obrony i jest to sformułowanie dosłowne. Linia pociągnięta po dołkach rentowności z lipca 2022 r. i maja ub.r. wznosi się, ale rentowności przebiły ją w ramach spadku w okresie październik-grudzień ub.r. Obecny wzrost wciąż może okazać się tylko powrotem do przebitej linii wsparcia, obecnie oporu. Ta sama sytuacja opisuje zachowanie rynku niemieckiego.
Emil Szweda, Obligacje.pl