Polacy mają mniejszą nadzieję na lepszą pracę i większe obawy o utratę zatrudnienia, ale jednocześnie są zadowoleni z obecnego zajęcia i wynagrodzenia.
Przedłużająca się pandemia koronawirusa nie pozostaje bez wpływu na rynek pracy. Jak pokazują wyniki 42. edycji badania Monitor Rynku Pracy, przeprowadzonego przez Randstad we współpracy z Instytutem Badań Pollster, pracownicy znacznie gorzej oceniają szanse na znalezienie nowego zatrudnienia, a jednocześnie boją się utraty obecnego stanowiska. Nie brakuje jednak osób zadowolonych z pracy. Z sondażu wynika, że wysoki jest również poziom satysfakcji polskich pracowników z zarobków.
Nadzieja na nową pracę maleje wraz z wiekiem
W ostatnim kwartale 2020 r. spadł optymizm w kwestii szans na znalezienie nowej posady w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Jakiejkolwiek szanse widzi obecnie 79 proc. badanych (spadek o 5 p.p. w porównaniu do trzeciego kwartału), a na znalezienie pracy tak samo dobrej lub lepszej – już tylko 55 proc. (spadek z 62 proc.) Tendencja znacznie niższych niż do tej pory nadziei na nowe stanowisko, a w szczególności tak samo dobre lub lepsze, utrzymywała się przez cały 2020 rok, choć latem wyraźnie widoczne było nieco bardziej optymistyczne spojrzenie respondentów. Badanie pokazuje też, że swoje szanse na zatrudnienie lepiej oceniają mężczyźni. Podczas gdy 84 proc. panów jest przekonanych, że znalazłoby bez trudu w ciągu 6 miesięcy jakąkolwiek nową pracę, w ten sam sposób wypowiedziało się jedynie 71 proc. pań.
– Sytuacja pandemii wzmocniła zróżnicowanie polskiego rynku pracy. Obecną sytuację cechuje duża niepewność odnośnie przyszłości poszczególnych branż i zawodów. Są takie branże, które z uwagi na ograniczenia administracyjne, mają duże trudności w utrzymaniu działalności gospodarczej. Pracownicy z tych branż boją się o swoje zatrudnienie, i – o ile mogą – starają się wyprzedzać ewentualne zwolnienia szukając pracy w innych sektorach rynku – podkreśla Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan. Jak dodaje, są także firmy, które w okresie pandemii radzą sobie bardzo dobrze. Mam na myśli głównie sektor IT i telekomunikacji. W tym obszarze nadal trwa ostra konkurencja o pracowników, a czynnikiem motywującym do zmiany pracodawcy jest oferta lepszego wynagrodzenia. Ciekawym wynikiem badania jest duża różnica w ocenie możliwości znalezienia pracy pomiędzy kobietami i mężczyznami. Wpływ na to może mieć ograniczenie oferty usług opiekuńczych i zamkniecie szkół. W wielu wypadkach to na kobiety spadają obowiązki związane ze wsparciem dzieci w nauce czy opieka nad dziećmi przedszkolnymi, co powoduje nie tylko znacząco zwiększenie obciążenia, ale też gorszą ocenę swoich możliwości jako pracownika – tłumaczy ekspertka.
– Idealnym pracownikiem na polskim rynku jest zdrowy bezdzietny mężczyzna ok. 30-tki z dekadą doświadczenia zawodowego i wyższym wykształceniem. Im bardziej pracownik odbiega od tego wzoru, tym jest mu trudniej: szybciej traci pracę, dłużej szuka nowej, rzadziej może liczyć na awans czy podwyżkę. W latach dobrej koniunktury ta różnica traktowania się zmniejsza, a w czasie kryzysu – przeciwnie. Kobiety nie tylko gorzej widzą swoje szanse w razie szukania nowego zajęcia (zarówno podobnego do obecnie wykonywanego, jak i dowolnego), ale też bardziej obawiają się utraty pracy, a w dodatku częściej mają do czynienia z obniżką wynagrodzenia, a rzadziej z jego podwyżką. Trudniejszą pozycję kobiety na rynku pracy pokazuje szereg danych statystycznych – dla przykładu w liczącej 112 kwartalnych edycji historii Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności tylko czterokrotnie kobiety mogły pochwalić się niższą stopą bezrobocia niż mężczyźni – komentuje Łukasz Komuda, ekspert ds. rynku pracy z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych i redaktor portalu Rynekpracy.org.
Optymizm maleje wraz z wiekiem, zwłaszcza jeśli chodzi o znalezienie jakiegokolwiek zatrudnienia. 84 proc. badanych w wieku 18-29 odpowiedziało, że znalazłoby je w ciągu 6 miesięcy, podczas gdy tej samej odpowiedzi udzieliło 70 proc. osób z grupy wiekowej 50-64 lata. Wśród grup zawodowych najlepiej swoje szanse oceniają brygadziści (91 proc.), wśród branży – pracownicy sektora ochrony (88 proc.), transportu i logistyki (85 proc.), budownictwa (83 proc.) oraz edukacji (82 proc.).
Wyższe wynagrodzenie wciąż głównym powodem zmiany pracy, ale dogania je utrata dotychczasowego zatrudnienia
Jak wynika z badania, pracę w sześciu miesiącach poprzedzających sondaż zmieniło 23 proc. respondentów. To o 3 punkty procentowe więcej w porównaniu do trzeciego kwartału 2020 roku. Mniej badanych osób, bo 18 proc., zmieniło stanowisko u swojego aktualnego pracodawcy. To najniższy wynik notowany w Monitorze Rynku Pracy od wiosny 2018 r., kiedy to wynosił on 17 proc. Płeć nie miała wpływu na rotację pracowników. Co innego wiek – pracodawcę zmieniło 39 proc. respondentów wieku od 18 do 29 lat i jest to najwyższy wynik spośród wszystkich grup wiekowych. Jednym z decydujących czynników było wyższe wynagrodzenie w nowej firmie. Widać jednak znaczny spadek tego wskaźnika w stosunku do ubiegłego kwartału – z 42 proc. do 34 proc. W drugiej połowie 2020 roku równie duża część badanych (34 proc.) zmieniła pracę, ponieważ została dotknięta redukcją etatów. Tu z kolei nastąpił wzrost o 8 p.p. w porównaniu do poprzedniego kwartału (34 proc. vs. 26 proc.).
– Wskaźnik ten znacząco wzrósł w porównaniu do poprzednich lat. Podczas gdy w latach 2018 i 2019 powód ten podawało od 18 do 24 proc. respondentów, średnia z całego roku 2020 wynosi blisko 27 proc. Nie mamy wątpliwości co do tego, że w dużej mierze przyczyniła się do tego pandemia koronawirusa. Redukcje widoczne są przede wszystkim w sektorze usług, branży gastronomicznej i hotelarskiej, a także częściowo w handlu. Z drugiej strony są sektory, które cały czas prowadzą rekrutacje, m.in. branża produkcyjna i logistyczna. Dla wielu pracowników, którzy stracili pracę, podjęcie zatrudnienia w tych branżach może być dobrym rozwiązaniem, choćby tymczasowo wspierającym ich sytuację finansową do czasu pojawienia się możliwości zawodowych w ich specjalizacjach – mówi Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i HR Consultancy w Randstad Polska.
Kolejnymi istotnymi powodami zmiany miejsca pracy, choć tracącymi na znaczeniu w stosunku do poprzedniego kwartału, są: potrzeba rozwoju zawodowego – spadek z 39 do 33 proc. oraz korzystniejsza forma zatrudnienia u nowego pracodawcy – spadek z 39 do 33 proc..
Zatrudnienia najdłużej szukają osoby po pięćdziesiątce
Osoby, które w ostatnich 6 miesiącach zmieniły pracę, szukały jej średnio przez 2,7 miesiąca. Podczas gdy mężczyznom zwykle udawało się osiągnąć cel przed upływem kwartału (dokładnie w 2,4 miesiąca), kobietom znalezienie nowej pracy zajmowało średnio 3,1 miesiąca. Oznacza to, że mężczyźni szukali zatrudnienia krócej niż przed kwartałem, kobiety zaś dłużej. Biorąc pod uwagę wiek badanych, najszybciej nowe miejsce pracy znajdowały osoby w wieku od 18 do 29 lat (2,2 miesiąca). Dwa razy dłużej zajmowało to badanym między 50 a 64 rokiem życia. Najkrócej na nową posadę czekali respondenci z wykształceniem podstawowym (1,9 miesiąca, krócej niż przed kwartałem). Osoby z wykształceniem średnim i wyższym musiały poświęcić na to średnio 2,8 miesiąca.
– Stosunkowo duża różnica pomiędzy okresem poszukiwania pracy przez osoby z wykształceniem podstawowym a wykształceniem średnim i wyższym może dziwić na pierwszy rzut oka. Warto jednak zauważyć, że po pierwsze na polskim rynku mamy nadmiar osób z wykształceniem wyższym humanistycznym, co jest efektem boomu edukacyjnego z lat 90-tych i początku XXI wieku. Wielość uczelni niepublicznych i nie zawsze rzetelnie realizowany program spowodowały, że tytuł magistra nie jest już gwarancją uzyskania zatrudnienia, szczególnie w wyuczonym zawodzie. Często też wyższemu poziomowi wykształcenia towarzyszą wyższe oczekiwania odnośnie przyszłej pracy w zakresie zarobków, możliwości rozwoju, dodatkowych benefitów, komfortu dojazdu itp. Równolegle, od kilku lat pracodawcy wskazują na deficyt pracowników do prac prostych i pracowników posiadających umiejętności techniczne na poziomie podstawowym. Zapotrzebowanie na tego typu kwalifikacje występują choćby w produkcji i przetwórstwie. Warto zauważyć, że proces rekrutacji w przypadku stanowisk niższych jest dużo krótszy, często jednoetapowy, co też wpływa na przeciętną długość okresu poszukiwania pracy – tłumaczy Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
Najdłużej nowego stanowiska szukali mieszkańcy regionu północnego (3,4 miesiąca w województwie pomorskim i zachodniopomorskim) oraz południa (3 miesiące w województwach: dolnośląskim, opolskim, śląskim i małopolskim). Dłuższy okres poszukiwania nowego zatrudnienia dotyczy też osób zamieszkałych w miastach od 20 do 50 tys. mieszkańców (3,8 miesiąca) oraz do 20 tys. mieszkańców (3 miesiące). Najkrócej znalezienie nowej pracy zajęło osobom z zachodnich regionów Polski (2 miesiące w województwach: lubuskim, wielkopolskim i kujawsko-pomorskim), a także pracownicy ze wsi w obrębie dużej aglomeracji miejskiej oraz z miast od 50 do 200 tys. mieszkańców – średnio 2,3 miesiąca.
Satysfakcja zawodowa polskich pracowników nie słabnie, samozatrudnieni najbardziej zadowoleni z pracy
Na pytanie “Na ile jesteś zadowolony z pracy w swojej firmie?” 76 proc. respondentów odpowiedziało, że jest raczej lub bardzo zadowolonych z pracy. Osoby bardzo niezadowolone stanowią zaledwie 1 proc. ankietowanych. Największa satysfakcja z wykonywanego zawodu dotyczy mieszkańców północnej (83%) oraz wschodniej (81% w województwach: warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim i podkarpackim) części Polski. Z badania wynika, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat zadowolenie Polaków z pracy nie zmieniło się. Najwyższy notowany do tej pory wynik (79 proc.) dotyczył pierwszego kwartału roku 2019. Najbardziej usatysfakcjonowane pozostają osoby samozatrudnione – aż 88% badanych prowadzących własną działalność podkreśla swoje zadowolenie z wykonywanego zawodu.
Widoczna jest tendencja spadku satysfakcji z pracy wraz z wiekiem pracownika – im starsi pracownicy, tym zadowolenie jest mniejsze. Podczas gdy w grupie osób od 18 do 29 lat sięga ono 79 proc., u czterdziestolatków wynosi już 73 proc. Z badania wynika także, że najbardziej zadowoleni są pracownicy edukacji (90%), brygadziści (88%), osoby z kadry zarządzającej (87%) oraz inżynierowie (85%).
Prawie połowa Polaków nie szuka nowej pracy
Badanie pokazuje, że 47 proc. ankietowanych nie szuka nowego zatrudnienia. Niewiele mniej, bo 41 proc. jedynie rozgląda się za ofertami, natomiast 12 proc. osób aktywnie poszukuje innych możliwości zawodowych. O zmianie nie myśli ponad połowa pracowników z miast do 20 tys. mieszkańców (54 proc.) oraz wsi poza aglomeracjami (52 proc.) i stanowią oni największe odsetki spośród badanych grup. Niechęć do zmiany pracy rośnie wraz z wiekiem. Nowej posady nie szuka 38 proc. respondentów w wieku 18-29 oraz 30-39 lat, 49 proc. ankietowanych od 40 do 49 roku życia oraz 67 proc. osób w przedziale 50-64 lata. Im niższe wykształcenie, tym mniejsza chęć zmiany. Nie myśli o niej 55 proc. badanych z wykształceniem podstawowym i zawodowym, podczas gdy w grupie respondentów z wykształceniem wyższym jest to już 41 proc.
Pracy aktywnie poszukuje 23 proc. osób na stanowiskach sprzedawców= i kasjerów. W innych zawodach (m.in. specjalista z wyższym wykształceniem, pracownik biurowy, robotnik niewykwalifikowany, inżynier, kierowca) wskaźnik ten nie sięga 20 proc. Za nową posadą rozglądają się przede wszystkim osoby z branży takich jak hotelarstwo i gastronomia (18 proc.), telekomunikacja i IT (18 proc.), ochrona (18 proc.) oraz handel detaliczny i hurtowy (16 proc.).
Stosunkowo niewielu Polaków aktywnie poszukuje dla siebie nowego zajęcia. Badanie pokazuje, że 46 proc. osób satysfakcjonują warunki u obecnego pracodawcy. Dla 25 proc. respondentów nie był to dobry czas na zmianę, zaś 22 proc. ankietowanych przyznało, że ze względu na pandemię nie ma zbyt wielu ogłoszeń. 18 proc. osób twierdzi, że brakuje ofert, które spełniają ich oczekiwania”.
– Za niektórymi odpowiedziami stoi także strach. 13 proc. badanych boi się utraty stanowiska w nowym miejscu, a dla 10 proc. poszukiwanie nowego zajęcia wiąże się ze stresem. 7 proc. obawia się natomiast uczestnictwa w rozmowach kwalifikacyjnych z powodu koronawirusa. To kolejna odpowiedź, która pokazuje, jak na rynek pracy wpłynęła pandemia. W tej sytuacji rolą pracodawców, którzy poszukują pracowników, jest podkreślanie stabilnej sytuacji ekonomicznej firmy, pokazywanie działań, które przedsiębiorcy wdrożyli, aby zapewnić kandydatom bezpieczeństwo zarówno na etapie rekrutacji, jak i zatrudnienia. Te działania mogą zwiększyć szansę pracodawców w branżach, w których odczuwany jest deficyt kandydatów, czyli na przykład w przemyśle i logistyce – zaznacza Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i HR Consultancy w Randstad Polska.
Obawa przed utratą pracy większa ze względu na pandemię
U większości ankietowanych (53 proc.) wynagrodzenie u obecnego pracodawcy nie uległo zmianie w 2020 roku. 30 proc. respondentów przyznało, że otrzymało podwyżkę, natomiast u 17 proc. badanych pensja zmniejszyła się. Warto zauważyć, że do zmian nie doszło przede wszystkim w centralnej Polsce (województwa: łódzkie, mazowieckie, świętokrzyskie) oraz na wschodzie kraju. Wraz z wiekiem uczestników malał odsetek tych, którzy otrzymali w minionym roku podwyżkę. Różnice dotyczą także płci. Podczas gdy 28 proc. kobiet odpowiedziało, że ich zarobki zwiększyły się, mężczyzn było więcej o 4 p.p.. W porównaniu między grupa zawodowymi w tej kwestii najlepiej wypadają: kadra kierownicza średniego szczebla (43 proc.) oraz inżynierowie (38 proc.). W większości stałe wzrosty wynagrodzenia w wyniosła od 5 do 10% (42% przypadków). Mniej niż 5% otrzymało 24 proc. badanych, a więcej między 10 a 20% – 20 proc. ankietowanych.
Wzrost pensji zależał od wykształcenia. 10 proc. ankietowanych z ukończonymi studiami mogła pochwalić się wzrostem pensji powyżej 20%, podczas gdy w grupie osób z wykształceniem podstawowym i zawodowym takiej odpowiedzi udzieliło zaledwie 2 proc. ankietowanych. Z badania wynika, że podwyżki w wysokości od 5 do 10% utrzymywały się na niemal identycznym poziomie wśród grup wiekowych 18-29 (38 proc. odpowiedzi), 30-39 (37 proc.) i 40-49 (37 proc.), podczas gdy wśród pracowników w wieku od 50 do 64 lat było to aż 62 proc. ankietowanych.
51 proc. respondentów zadeklarowało, że zmiana wynagrodzenia odpowiadała ich przewidywaniom. 31 proc. badanych przyznało, że była ona poniżej oczekiwań, a 18 proc., że była wyższa. Osoby, których pensja zmniejszyła się (30 proc. respondentów), najczęściej miały do czynienia z obniżką rzędu 5%-10%. Prawie taka sama liczba badanych (29 proc.) musiała liczyć się ze zmniejszeniem zarobków o 10%-20%. Więcej niż 20% pensji straciło 24 proc. pytanych osób.
W kwestii zadowolenia z aktualnego wynagrodzenia, 45 proc. respondentów mówi o satysfakcji (przed rokiem było to 48 proc.). 31 proc. o swoich pensjach nie mówi ani dobrze, ani źle (przed rokiem – 30 proc.), a negatywnie ocenia ich poziom 23 proc. badanych (przed rokiem 22 proc.). Aż 69 proc. pytanych inżynierów odpowiedziało, że jest zadowolonych z aktualnego wynagrodzenia. Relatywnie dużą satysfakcję (ponad 50 proc. pozytywnych odpowiedzi w każdej z grup) zaobserwowano również wśród pracowników kadry kierowniczej średniego szczebla oraz kadry zarządzającej. Największy odsetek osób z zadowalającym poziomem pensji dotyczy branż takich jak telekomunikacja i IT (53 proc.), edukacja (51 proc.) oraz przemysł (50 proc.).
Osobom badanym zadano również pytanie o to, czy dotyczyła ich czasowa zmiana wynagrodzenia z powodu pandemii. 26 proc. ankietowanych przyznało, że ich zarobki zmniejszyły się. 9 proc. cieszyło się większą pensją, natomiast u większości badanych (65 proc.) nie doszło do czasowej zmiany honorarium. Obszary Polski, w których na jakiś czas obcięto wypłaty największej liczbie pracowników to południe (32 proc.) oraz północ (30 proc.). Do czasowego zmniejszenia wynagrodzenia przyznało się 30 proc. badanych z grupy 18-29 lat oraz 28 proc. z grupy 30-39 lat. Branżą, która została tym dotknięta zdecydowanie najbardziej, okazało się hotelarstwo i gastronomia (49 proc.). Czasowe zwiększenie pensji najbardziej odczuli natomiast pracownicy opieki zdrowotnej i pomocy społecznej.
– Badanie potwierdza to, co wiemy z doniesień medialnych. Branże w najostrzejszy sposób objęte ograniczeniami działalności tną na ile mogą wszelkie dodatki i wynagrodzenia, aby utrzymać stan zatrudnienia. To działania, które – przynajmniej do tej pory – spotkały się ze zrozumieniem pracowników. Wydaje się więc, że obie strony zdają sobie sprawę, że sytuacja jest trudna. Pytanie co będzie się działo w kolejnych miesiącach. Na ile kolejne tarcze „załatają” dziurę w dochodach spowodowaną obostrzeniami, które są coraz mocniej krytykowane przez przedsiębiorców? Sytuacja pracowników zamkniętych branż nie jest do pozazdroszczenia – często mieszkają oni na trenach, gdzie trudno o inne zatrudnienie, szczególnie takie, które oferowałoby warunki pracy podobne do tych sprzed pandemii – mówi Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
– Jeśli miałbym wybrać dwie branże, które najlepiej pokazują jak różne efekty dla sytuacji pracowników przyniósł pandemiczny kryzys, to wskazałbym z jednej strony hotelarstwo i gastronomię, a z drugiej ITC. Ten pierwszy sektor został właściwie znokautowany przez lockdowny, podczas gdy telekomunikacja i IT nie tylko przeszły przez turbulencje suchą stopą, ale wręcz zyskały ze względu na zwiększone zapotrzebowanie biznesu na usługi telekomunikacyjne (praca w domu). Przepaść pomiędzy skrajnościami widać niemal w każdym aspekcie badania Randstad, ze szczególnym uwzględnieniem wynagrodzeń. Pracownicy ITC najrzadziej sygnalizowali obniżki, najczęściej – podwyżki i byli najbardziej zadowoleni z poziomu wynagrodzeń, podczas gdy ludzie z hotelarstwa i gastronomii zamykali stawkę w zestawieniach branżowych. Już przed kryzysem między tymi branżami też występowała różnica w pracowniczej ocenie sytuacji na rynku pracy, ale pandemia pomnożyła ten dystans wielokrotnie – podsumowuje Łukasz Komuda, ekspert ds. rynku pracy z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych i redaktor portalu Rynekpracy.org.
W grupie osób, którym czasowo obcięto wynagrodzenie, 30 proc. przyznało, że obniżka wynosiła 20% i więcej. Osoby, które z powodu pandemii przez jakiś czas zarabiały lepiej, w większości (38 proc.) otrzymały od 5% do 10% dotychczasowego honorarium.
Źródło: www.randstad.pl