Rynki światowe pozbywają się obligacji

Rynki światowe pozbywają się obligacji

Globalna wyprzedaż obligacji pogłębiła się w środę, doprowadzając rentowność 30-letnich amerykańskich obligacji skarbowych do 5 proc. po raz pierwszy od lipca. Nie ominęło to też polskiego długu, którego rentowność notowana jest na najwyższym poziomie od czerwca, co oznacza, że rząd będzie zmuszony sprzedawać nowe obligacje z wyższym oprocentowaniem. Obawy inwestorów o rosnące zadłużenie USA zdominowały handel – zaznaczył w informacji serwis Businessinsider.com.pl.

Globalna wyprzedaż obligacji spowodowała wzrost rentowności amerykańskich obligacji skarbowych do 5 proc. oraz polskich obligacji do ponad 5,55 proc. - podano.

Rosnące oprocentowanie długu państwowego może zwiększyć koszty jego obsługi, co jest wyzwaniem dla krajów takich jak Polska, USA czy Japonia - wskazano.

Rynki obligacji państwowych zmagają się z napięciami wynikającymi ze zwiększonej emisji oraz rosnących obaw o inflacyjną politykę fiskalną USA – zauważył serwis.

Obligacje o dłuższych terminach wykupu ucierpiały na początku wyprzedaży w Londynie, a rentowność 30-letnich amerykańskich obligacji skarbowych wzrosła o 0,03 punktu procentowego do 5 proc., a 30-letnie obligacje Japonii osiągnęły rekordowy poziom 3,29 proc. — napisał "Financial Times".
 
Przypomniano, że Japonia zadłużyła się na 234 proc. PKB, co przy takim oprocentowaniu, gdyby dotyczyło całego długu, oznaczałoby, że rocznie na same odsetki musiałaby poświęcać 7,7 proc. produktu krajowego brutto. Zadłużanie się w momencie zerowego lub nawet ujemnego oprocentowania promowało wielu ekonomistów, teraz to kamień u szyi gospodarki - zaznaczono.

W przypadku USA dług do PKB to ponad 124 proc., więc 5-procentowe oprocentowanie tego długu oznaczałoby konieczność płacenia rocznie 6,2 proc. PKB na same odsetki - wskazano.

Wyprzedaż dotknęła też długu Polski. 10-letnie obligacje notowane są obecnie z rentownością ponad 5,55 proc., podczas gdy jeszcze tydzień wcześniej było to o ponad 0,1 pkt proc. mniej, a na początku maja — o 0,4 pkt proc. mniej - przypomniano.

Poszukujący na gwałt pieniędzy polski rząd, chcąc sfinansować gigantyczny deficyt, będzie musiał pożyczać drożej, co potem przełoży się na eskalację kosztów obsługi długu. Na koniec sierpnia stopień sfinansowania tegorocznych potrzeb pożyczkowych budżetu państwa zbliżał się do 90 proc., ale trzeba już myśleć o kolejnym roku. Z założeń dla budżetu wynika, że lepiej z dopinaniem wydatków i dochodów nie będzie - zaznaczono.

Zgodnie z szacunkowym wykonaniem tegorocznego budżetu do lipca na obsługę długu wydaliśmy 39 mld zł, co stanowiło aż 12,4 proc. dochodów państwa i 8,3 proc. wydatków państwa - wskazano.
 
Napięcia na rynkach obligacji państwowych pojawiają się, gdy wiele głównych gospodarek stoi przed podwójnym wyzwaniem: zarządzaniem dużym zadłużeniem i próbą pobudzenia wzrostu bez wywoływania inflacji, czyli bez realnego dodruku pieniądza. "To niemal idealna burza obaw o to, że obecna polityka fiskalna stanie się inflacyjna, potencjalnie większa będzie globalna emisja pieniądza i niewystarczający popyt" — powiedział "Financial Timesowi" Mitul Kotecha, szef strategii makroekonomicznej rynków wschodzących w Barclays. 

To oznacza, że ekonomista obawia się, że emisja długu zamieniona zostanie na emisję pieniądza – napisano dalej.

Obawy związane z deficytem w Stanach Zjednoczonych wróciły w tym tygodniu po tym, jak sąd apelacyjny orzekł w piątek, że większość taryf celnych Donalda Trumpa była nielegalna, zagrażając setkom miliardów dolarów potencjalnych dochodów rządowych - stwierdzono.

"Aktywa państwowe stają się coraz bardziej ryzykowne, bo politycy mają mniej zabezpieczeń, muszą zwiększać deficyty budżetowe i mieć niższe stopy procentowe" — powiedziała Alicia Garcia-Herrero, główna ekonomistka ds. regionu Apac we francuskim banku Natixis
 
Niepokój na rynkach obligacji rządowych nie przełożył się na wzrosty akcji, a wręcz przeciwnie. Akcje nie są najwyraźniej alternatywą dla kapitału uciekającego z obligacji. Japoński Nikkei 225 spadł w środę o 0,8 proc., a o 1,3 proc. w tydzień, a amerykański S&P500 o odpowiednio 0,7 proc. we wtorek i 1 proc. w tydzień - podano.

Alternatywą nie są też najwyraźniej kryptowaluty, bo ich kapitalizacja jest o zaledwie 800 mld dol. niższa niż tydzień temu i wynosi 3,81 mld dol. W skali tygodnia z pięciu najważniejszych krypto rośnie tylko bitcoin i to tylko o 0,5 proc. Ethereum i XRP spadają o prawie 6 proc. - czytamy w informacji

Kapitał ewidentnie przemieszcza się w stronę surowców. Złoto podrożało w tydzień o 4,9 proc., bijąc nowe historyczne rekordy, czyli przebijając poziom 3,6 tys. dol. za uncję, a srebro o 6,5 proc., dobijając do 42 dol. za uncję. Historyczny rekord ponad 48 dol. jest tu coraz bliżej, z czego cieszy się polski KGHM, a z notowań złota zadowolony jest NBP, który zapełniał nim skarbiec po brzegi przez ostatnie lata – napisano w podsumowaniu.     (jmk)

Foto: Pixabay.com
Źródło: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.