Zarówno Kruk jak i Olivia Fin uplasowały wśród indywidualnych inwestorów obligacje nominowane w euro i zredukowały zapisy. Kruk aż o 71 proc. Dlatego ponowił ofertę. Czy emisje w EUR okażą się hitem kolejnych lat?
Aktywa funduszy obligacji korporacyjnych wzrosły w listopadzie o 454 mln zł. To szósty z kolei i zarazem największy wzrost w tym roku, a przy okazji także najsilniejszy od wakacji 2021 r. Na razie łączne aktywa to niespełna 10 mld zł, więc do rekordów droga jeszcze daleka, ale tempo przyrostu wymaga od zarządzających szybkiego lokowania środków. Najszerszym strumieniem pieniądze płyną do funduszy, których strategie można określić mianem konserwatywnych, względnie inwestujących także na rynkach zagranicznych. Napływy środków to oczywiście dobra wiadomość dla emitentów obligacji. Jeśli popyt instytucjonalny spotka się z podażą, rynek może osiągnąć stan równowagi i wzrostu jednocześnie. Taki scenariusz może się realizować – inwestycje prywatne mocno ucierpiały w ostatnich latach i ich wzrost oznaczać będzie także zwiększone potrzeby finansowe. Popyt może więc spotkać się z odpowiednią podażą. Jednocześnie sektor bankowy nadal będzie zaangażowany w finansowanie budżetu państwa oraz zapewne także wymagającego ogromnych inwestycji sektora energetycznego.
Rysą na tym idyllicznym obrazku może okazać się postawa emitentów. W tym kontekście poruszający był przekaz płynący z konferencji LPP. Odzieżowy gigant nie potrzebuje finansowania pozyskanego tą drogą, bo leasing, faktoring i kredyty bankowe zupełnie mu wystarczą. A przecież LPP płaci za obligacje tylko 1,1 pkt proc. marży ponad WIBOR (obecnie 6,92 proc.). To nie jest drogie finansowanie. A mimo to, okazuje się zbędne.
Głodni emisji są wciąż inwestorzy indywidualni. Rok 2023 r. wypadł znakomicie w statystykach i emitenci przetestowali możliwości popytu na wiele różnych sposobów. Kolejne testy przeprowadzono w grudniu – Olivia Fin i Kruk postanowiły sięgnąć po emisje nominowane w EUR. W obydwu wypadach wartość zapisów przekroczyła wartość oferty. W przypadku Kruka na tyle znacząco, że wrocławska spółka zdecydowała się na repetę. I być może pomysł na sięganie po oszczędności w EUR przypadnie do gustu także innym emitentom oraz samym inwestorom. Początkowo zapewne głównie tym, którzy zgrzytają zębami patrząc na spadek kursu wspólnej waluty i liczone w promilach oprocentowanie lokat. Gdyby jednak złoty znalazł szczyt i kurs euro zacząłby poruszać się w przeciwnym kierunku, taka inwestycja mogłaby przyciągnąć także inwestorów, którzy lubią ryzyko i szukają podwójnych zysków.
Gdy wydawało się, że limit atrakcji rynkowych w tym roku został wyczerpany (trwają jeszcze dwie emisje adresowane do inwestorów indywidualnych oraz dogrywkowa oferta Kruka), o pieniądze inwestorów indywidualnych na polskim rynku postanowił powalczyć… Goldman Sachs, który oferuje roczne obligacje oprocentowane na 5,5 proc. w złotych. To bardzo przeciętna oferta, jeśli wziąć pod uwagę, że roczne obligacje oszczędnościowe skarbu państwa płacą obecnie 5,75 proc. (6,25 proc. przez pierwszy miesiąc), a zakup obligacji słynnego banku inwestycyjnego może zostać obarczony prowizją oraz kosztami rachunków, na których zostaną zapisane. Z punktu widzenia polskiego inwestora główną korzyścią jest możliwość dywersyfikacji geograficznej. A zawsze lepiej mieć możliwość wyboru.
Foto: Polski Obserwator //