Ekonomiści oczekiwali wzrostu wynagrodzeń w lipcu o 10,8 proc. rok do roku i spadku zatrudnienia o 0,4 proc. Dane GUS w środę zweryfikowały te założenia. Rynek pracy zachowuje się gorzej, niż przewidywano – stwierdzono w informacji serwisu Businessinsider.com.pl
Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 pracowników wzrosły w lipcu o 10,6 proc. rok do roku — podał GUS w środę. To poniżej prognoz (+10,8 proc. rdr) i poniżej wyniku z czerwca (+11 proc. rdr).
Na przeciętnego zatrudnionego poza mikrofirmami i sektorem publicznym przypadała średnia płaca 8 tys. 278,63 zł miesięcznie brutto. To o 134 zł więcej niż w czerwcu i o 794 zł więcej niż rok temu w lipcu - napisano.
Takie wynagrodzenie brutto oznacza, że na rękę pracownicy większych firm przy umowę o pracę dostawali w lipcu przeciętnie 5,97 tys. zł w porównaniu do 5,88 tys. zł miesiąc wcześniej i 5,43 tys. zł rok wcześniej — wynika z naszych wyliczeń na podstawie danych GUS.
Żeby takie wynagrodzenie wypłacić, pracodawca musiał wydać 9,97 tys. zł miesięcznie w lipcu (prawdziwe "brutto" razem ze składkami ZUS po stronie pracodawcy) i jest to o 956 zł więcej rok do roku - zaznaczono.
— Dynamika płac stopniowo hamuje, choć odbywa się to przede wszystkim z uwagi na mniejsze wypłaty premii w górnictwie i energetyce (2023 był rokiem wyborczym). Generalnie wysokiej dynamice płac w samym lipcu, szczególnie w przetwórstwie i budownictwie, sprzyjał natomiast układ dni roboczych (tj. o dwa więcej niż w 2023) oraz kolejna podwyżka płacy minimalnej. Pogarszanie się kondycji rynku pracy pokazują dane o zatrudnieniu. W lipcu zgodnie z oczekiwaniami spadło ono o 0,4 proc. rdr, po również - 0,4 proc. rdr w czerwcu — skomentował Piotr Popławski, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego.
— Coraz mniej firm planuje dalej podwyższać wynagrodzenia. Badanie Szybki Monitoring Narodowego Banku Polskiego wskazuje, że 32 proc. przedsiębiorstw rozważa podwyżki w najbliższym kwartale. To spadek o 6 punktów procentowych w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wynika on ze słabszej kondycji finansowej – średnia rentowność średnich i dużych firm wyniosła w I kw. 3,7 proc., podczas gdy przeciętnie oscyluje blisko 5,5 proc. W obliczu małego wzrostu przychodów oraz niepewności gospodarczej, firmy będą raczej wstrzymywać się z decyzjami o podwyżkach wynagrodzeń — skomentował Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii PIE.
Wzrost przeciętnego wynagrodzenia o 10,6 proc. rok do roku oznacza, że realnie, tj. po korekcie o ( inflację (4,2 proc. rok do roku w lipcu) pensje zwiększyły się o 6,1 proc., czyli o tyle mniej więcej towarów i usług więcej rok do roku mogliśmy w lipcu nabyć za zwiększoną płacę – czytamy.
GUS podał też dane o zatrudnieniu w przedsiębiorstwach 9+. Spadło ono w lipcu do 6 mln 489 tys. z 6 mln 514 tys. rok temu, czyli o 0,4 proc. To zgodne z prognozami, ale nie są to dane pozytywne. W poprzednich latach w lipcu dochodziło do wzrostów zatrudnienia - przypomniano w treści informacji.
— Relatywnie słabo radzą sobie szczególnie branże produkcyjne, borykające się ze słabą koniunkturą w strefie euro (szczególnie w Niemczech) i silną konkurencją z Azji. Skala pogorszenia jest jednak ciągle niewielka (Polska ma np. drugą najniższą stopę bezrobocia w UE, po Czechach) z uwagi na sytuację demograficzną oraz odpływ migrantów z Ukrainy. W takim otoczeniu firmy są nadal bardzo niechętne do redukcji etatów, bojąc się o znalezienie pracowników, gdy koniunktura poprawi się — dodał ekonomista ING.
Spadek tempa wzrostu wynagrodzeń to z jednej strony niekorzystna dla pracowników wiadomość, ale jest i jasna strona. Im szybciej rosną płace, tym większa presja inflacyjna na gospodarkę - stwierdzono.
Skoro tempo jest niższe od oczekiwań, a do tego zatrudnienie w większych firmach spada, to i konsumpcja nie będzie rosła tak, jak przewidywano. Dla Rady Polityki Pieniężnej to sygnał, że presja inflacyjna maleje, a przynajmniej nie będzie w kolejnych miesiącach tak wysoka, jak wcześniej zakładano. To argument do zastanowienia się nad szybszą perspektywą spadku stóp procentowych,za które są obecnie na poziomie o 1,55 pkt proc. powyżej inflacji.
— Wydaje się, że takie dane jeszcze przez jakiś czas mogą być dla RPP argumentem w kwestii utrzymywania restrykcyjnej polityki monetarnej — uważa jednak Bartosz Wałecki, analityk Michael / Ström Dom Maklerski, wskazując, że choć spada, to jednak dynamika płac jest wciąż dwucyfrowa – podano w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Gostyn24.pl // PAP
Źródło: Businessinsider.com.pl