Jednak RPP przerwała cykl podwyżek stóp procentowych. To duże zaskoczenie, bo ekonomiści spodziewali się podwyżek. W środę ustaliła główną stawkę na poziomie 6,75 proc. Tym samym co miesiąc wcześniej. To dobre wieści dla kredytobiorców, ale może martwić z perspektywy szalejącej inflacji i słabnącej złotówki.
RPP ignoruje przyspieszającą inflację. Właśnie ogłosiła utrzymanie bez zmian stóp procentowych w NBP. Główna stawka od września wynosi 6,75 proc. i tak pozostanie przez co najmniej miesiąc.
Jak poinformował NBP, RPP postanowiła utrzymać stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie:
• stopa referencyjna 6,75% w skali rocznej;
• stopa lombardowa 7,25% w skali rocznej;
• stopa depozytowa 6,25% w skali rocznej;
• stopa redyskonta weksli 6,80% w skali rocznej;
• stopa dyskontowa weksli 6,85% w skali rocznej;
Stopy procentowe wciąż pozostają na wieloletnich maksimach. Ostatni raz były równie wysokie na początku 2003 r. Dokładnie 12 miesięcy główna stawka była praktycznie zerowa.
Brak podwyżki to duże zaskoczenie. Ekonomiści spodziewali się, że kolejne podwyżki stóp będą wymuszane przez coraz szybciej rosnące ceny w Polsce. Jeszcze niedawno wydawało się, że wrześniowa podwyżka stóp mogła być ostatnią w cyklu. Zapowiadał to w wakacje m.in. prezes NBP Adam Glapiński. Gdy jednak kilka dni temu okazało się, że we wrześniu inflacja wzrosła do 17,2 proc. (z 16,1 proc. poprzednio) i zdecydowanie przebiła prognozy, ekonomiści byli przekonani co do kolejnej interwencji.
Interes kredytobiorców wziął górę nad inflacją. Dla spłacających raty to oznacza ulgę. Na razie głównie psychiczną, bo raty szybko nie spadną. Raty bezpośrednio wyliczane są na podstawie stawki WIBOR, a ta utrzymuje się powyżej 7 proc. W środę WIBOR 3M był na poziomie 7,31 proc., a WIBOR 6M wynosił 7,47 proc.
Po tygodniu umacniania się złotego i zejścia poniżej rekordów słabości względem franka oraz dolara Rada Polityki Pieniężnej powiedziała "dość". Tak można w kontekście walutowym zrozumieć decyzję o utrzymaniu stóp na niezmienionym poziomie mimo wzrostu inflacji. Rynek zareagował od razu spadkami złotego.
Złoty osłabia się w środę względem dolara o 1,7 proc., względem euro o 0,4 proc. a do franka szwajcarskiego o 1 proc. Dolar doszedł do 4,90 zł, euro do 4,83 zł, a frank do 4,97 zł. Żegnane kilka dni temu poziomy 5 zł za dolara i franka wygląda na to, że znowu mogą wrócić.
Jeśli ktoś miał nadzieję na to, że paliwa wkrótce stanieją, to musi je chwilowo porzucić. Ich cena na polskich stacjach w dużej mierze zależy od kursu dolara. Jaki jest powód osłabienia złotego?
– Za podnoszeniem stóp przemawia inflacja, która w minionym miesiącu przyspieszyła aż do 17,2 proc. Oczywiście to w dużej mierze efekt cen energii, ale inflację widać nadal w kategoriach popytowych. Realne stopy procentowe znalazły się na rekordowym poziomie ponad minus 10 proc. i w tym kontekście ryzyko utrwalenia się oczekiwań inflacyjnych jest bardzo wysokie – skomentował Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
– Wydaje się, że w takich okolicznościach należałoby kontynuować cykl podnoszenia stóp procentowych. Choć polska gospodarka zwalnia, rynek pracy pozostaje mocny, nie widać też znaczącego osłabienia popytu (m.in. wobec ekspansywnej polityki fiskalnej, włączając w to wakacje kredytowe). Tak się jednak nie stało. Wobec agresywnych podwyżek wdrażanych przez główne banki centralne taka postawa RPP nakłada presję na kurs złotego. Wpływ na niego ma wiele czynników (w tym głównie sytuacja euro wobec dolara, a także sytuacja na Ukrainie), jednak gołębia postawa RPP zwiększa ryzyko dalszego osłabienia naszej waluty – dodał analityk. (jmk)
Foto: Moja firma - Infor
Źródło: / Businessinsider.com.pl / Money.pl / Businessinsider.com.pl /