Coraz więcej amerykańskich firm, z wycenami liczonymi w miliardach lub nawet bilionach, nie wprowadza najnowocześniejszych rozwiązań w Europie. Inne, które udostępniają swoje usługi, zapowiadają, że mogą wycofać się z rynku — takie wypowiedzi padają nawet z ust szefa OpenAI (ChatGPT). Big techy są zmęczone Europą. Przeszkadzają im nasze regulacje i piętrząca się biurokracja – stwierdził serwis Businessinsider.com.pl
Sztuczna inteligencja ma zmienić sposób, w jaki żyjemy, bawimy się i zarabiamy na życie. Dużo już zmieniła. Jednocześnie coraz wyraźniej widać, że te zmiany w Europie i Stanach Zjednoczonych zachodzą w ewidentnie innym tempie – wskazał serwis.
Weźmy za przykład najnowsze telefony iPhone z serii 16. Smartfony korzystają z wielu funkcji AI, które nie są na razie dostępne w Europie. Apple zaprezentowało też słuchawki AirPods Pro 2 z funkcją wbudowanego badania słuchu i aparatu słuchowego. Co z tego, skoro na ten moment najciekawsza nowość nie jest oferowana i Apple tłumaczy, że aparat słuchowy "oczekuje na wydanie pozwoleń na dopuszczenie do obrotu przez urzędy ds. zdrowia" - napisano.
Meta, spółka stojąca za Facebookiem czy Instagramem, udostępnia sztuczną inteligencję firmom, aby mogły tworzyć własne produkty napędzane przez AI. Problem w tym, że w Europie z niej nie skorzystamy. Nasz kontynent nie jest uwzględniony i możliwe, że nigdy nie zostanie – zaznaczono w treści.
W ostatnich latach przyjęło się myśleć, że to Chiny mają znacznie inne podejście do technologii i dostęp do przeróżnych rzeczy jest tam zablokowany. Zamiast tego Chiny tworzą własne alternatywy, kulturę pracy i funkcjonowania, a także rozwijają swoje produkty, w tym AI. Przykładowo internet w Chinach jest wyraźnie inny od tego, jaki znamy u siebie – podano dalej.
Europa w dużym stopniu polegała natomiast na amerykańskiej technologii. To jednak powoli zaczyna się zmieniać. Zaczęło się mniej więcej w 2018 r. od RODO, czyli popularnego GDPR (General Data Protection Regulation) — rozporządzenia o ochronie danych.
Teraz doszły jeszcze trzy inne ustawy – napisano dalej.
Digital Markets Act dotyczy zachowań, które Unia Europejska uznaje za antykonkurencyjne, np. preferowanie przez platformy technologiczne własnych usług lub łączenie danych osobowych z różnych usług między sobą.
Digital Services Act to z kolei szereg zasad, które powinny zastosować duże platformy technologiczne, takie jak Meta, aby wzmocnić obronę przed nielegalnymi i szkodliwymi treściami, które pojawiają się szczególnie w social mediach.
AI Act zakazuje zaś lub ogranicza użycie sztucznej inteligencji w momencie, gdy coś uznawane jest za "wysoko ryzykowane" w kontekście np. przetwarzania danych, jak również wprowadza odpowiednie zasady wymuszające przejrzystość działań przy szkoleniu modeli AI.
Choć trudno doszukiwać się niesprawiedliwości i intencje urzędników UE można uznać za uzasadnione, efekty są takie, że Europa zmusza gigantów technologicznych do wprowadzania konkretnych zmian. A to wiąże się z wydatkami. Wydatkami, jakich firmy nie muszą ponosić w Stanach Zjednoczonych – wskazano w informacji.
Czasami są to również zasady, na które giganci technologiczni nie chcą się zgodzić. Apple np. wstrzyma wprowadzenie Apple Intelligence w Europie, twierdząc, że Digital Services Act ma zbyt wysokie wymagania i firma nie zgadza się na, jej zdaniem, "kompromisy w zakresie bezpieczeństwa, które uważamy za nieakceptowalne".
Meta z kolei, w myśl wizji Marka Zuckerberga, chce rozwijać sztuczną inteligencję na zasadach open source. Udostępniła model Llama z otwartym kodem źródłowym, którzy developerzy mogą pobierać i z nim pracować. Gigant chciał jednocześnie wykorzystywać (i robi to m.in. w USA) niektóre dane z publicznych kont na Facebooku i Instagramie w Europie, by szkolić swoje algorytmy. To może jednak naruszać prywatność internautów i jak zauważa Bloomberg, Meta powiadomiła europejskich urzędników o swoich zamiarach, a w odpowiedzi otrzymała... ponad 270 pytań od regulatorów. Dotyczyły tego, jak wdrożenie Mety miałoby spełniać unijne prawa ochrony danych.
Nawet dla firmy o kapitalizacji 1,4 bln dol., która zatrudnia cały sztab prawników, taka reakcja z Europy była nie do przeskoczenia. Meta, zamiast przystąpić do odpowiadania na pytania, które pewnie zrodziłyby kolejne pytania, podjęła decyzję, że odpuści sobie AI w Europie i nie wprowadziła odpowiednich nowości – napisano.
W zeszłym roku Sam Altman, szef OpenAI, przyznał, że jeśli "reżim regulacyjny" się nie poprawi, OpenAI również wycofa ChatGPT z naszego kontynentu. Ostatecznie firma zrezygnowała z tych zamiarów i nadal możemy korzystać z amerykańskiego narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji. Przynajmniej na razie - stwierdzono.
Google z kolei znacząco modernizuje swój sztandarowy produkt: wyszukiwarkę. Najpierw znane jako Serach Generative Experience (SGE), a później AI Overviews, wyszukiwarka w Stanach Zjednoczonych generuje odpowiedzi w coraz większym stopniu w podobny sposób, jak robi to start-up Perplexity. Nowe funkcje dostępne są od maja br., a w ostatnim czasie Google zaczyna już wprowadzać tam liczne sposoby monetyzacji, w tym wyświetla reklamy dostosowane do silnika AI.
Nie tylko internauci mogą liczyć na inne doświadczenia, ale też firmy mogą — jak przekonuje Google — precyzyjniej docierać do klientów i optymalizować swoje wydatki na reklamę. W Europie AI Overviews nie działa.
Google na razie nie wyjawiło, kiedy konkretnie wprowadzi to rozwiązanie w Europie czy w Polsce — nie ma nawet pewności, że w ogóle tak się stanie.
Również LinkedIn, potężny serwis społecznościowy, który pozwala m.in. na znajdowanie pracy, wykorzystuje szereg funkcji AI, jakie pomagają np. tworzyć CV, docierać do rekruterów (lub rekruterom do kandydatów) i ogólnie usprawnia szeroko pojęty proces szukania pracy. Ale podobnie: w USA, nie w UE – wyjaśnił serwis.
Wymieniać można by długo, natomiast trend jest jasny. Amerykańskie firmy coraz częściej nie wdrażają najnowszych rozwiązań w UE, wyrażając w ten sposób sprzeciw wobec regulacji i biurokracji naszego kontynentu. Czy mają rację? Czy może to działania europejskich urzędników zasługują na pochwały, bo dzięki nim — jak sami przekonują — dominacja Doliny Krzemowej nad globalną technologią nie będzie tak ogromna, jak mogłaby być – stwierdzono dalej.
Sztuczna inteligencja z iPhone'a 16 nie jest jeszcze przełomowa, ale jest ważnym argumentem dla zakupu (lub nie) najnowszego smartfona. LinkedIn z funkcjami AI jest zdecydowanie bardziej wartościową platformą i w rezultacie wiele osób widzi sens, aby opłacać miesięczny abonament za funkcje "premium". Wyszukiwarka Google z funkcjami AI Overviews pozwala budować przewagę tym firmom, które rozwijają biznes w sieci — również mediom. Jeśli jakaś firma działa globalnie, opanuje odpowiednie rozwiązania i optymalizacje (w tym techniki pozycjonowania), aby częściej wyświetlać się w AI Overviews i gdy ta funkcja trafi do Europy, będzie na korzystniejszej pozycji - zaznaczono.
Na razie, choć są to już rozwiązania dające konkretne korzyści i pomagające budować przewagę konkurencyjną, sztuczna inteligencja z USA nie jest jeszcze iście rewolucyjna, by sami obywatele zaczęli wymuszać na UE złagodzenie regulacji, domagając się dostępu do bardziej rozbudowanej AI. Sam Lessin, który w latach 2010 — 2014 pracował w Facebooku m.in. jako jeden z wiceprezesów, stwierdził jednak stosunkowo niedawno, że "Europa prawdopodobnie nie może mieć już takiego internetu, jaki jest w Ameryce" – czytamy dalej.
Jednym z istotnych wskaźników potencjału innowacyjnego w dziedzinie AI są same inwestycje. W latach 2018 — 2023 europejskie firmy zajmujące się AI przyciągnęły ok. 32,5 mld euro, podczas gdy firmy amerykańskie pozyskały ponad 120 mld euro w tym samym okresie. Krajobraz regulacyjny w Europie może hamować prywatne inwestycje, a w konsekwencji powstawanie innowacji.
Stany Zjednoczone mają dziś nie tylko dostęp do większego kapitału, ale też bardziej dynamiczny ekosystem wprowadzania technologii. Z powodzeniem uruchomiły wiele usług i produktów opartych na AI, korzystając ze swojego otoczenia regulacyjnego, które stawia jednak innowacje wyżej niż środki ostrożności. W Europie natomiast istnieją obawy, że obciążenie regulacyjne i biurokracja mogą doprowadzić do tego, że innowatorzy — nie chcąc tracić energii i czasu na przerzucanie się papierami — zaczną częściej przenosić się do regionów o korzystniejszych warunkach dla rozwoju technologii.
Zrównoważenie regulacji z innowacją to ważne zadanie do realizacji. Biurokratyczne podejście Europy może jednak hamować postęp- technologiczny, zwłaszcza w dziedzinie AI. W rezultacie może to doprowadzić do tego, że pracownik czy firma z Europy będą mniej konkurencyjni, niż osoby i biznesy z USA, bo nie otrzymamy odpowiednich narzędzi lub nie będziemy mogli w porę nauczyć się ich obsługi – zauważono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Doradca TV //
Źródło: Businessinsider.com.pl