Gdy obecna formacja doszła do władzy w 2015 r., średnia pensja wynosiła nieco ponad 4 tys. zł. Dziś przekracza ona 7 tys. zł. I gdyby zestawić ze sobą tylko te dwie liczby, to partia rządząca mogłaby odtrąbić sukces. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana, a zdecydowaną większość tej podwyżki i tak zjadła inflacja. Oto pięć zmian, które przeszły wynagrodzenia Polaków przez ostatnie osiem lat.
Przez ostatnie osiem lat pensje Polaków wzrosły. Tego nie da się przemilczeć, bo pokazują to twarde dane opublikowane przez GUS – informuje serwis Businessinsider.com.pl
Październik 2015 r., czyli miesiąc, w którym odbyły się wybory parlamentarne w Polsce. To wtedy PiS przejął władzę od koalicji PO-PSL. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło wówczas 4 tys. 110 zł 77 gr.
Dziś kwota ta jest o prawie trzy czwarte wyższa i przekracza 7 tys. zł. Według ostatnich dostępnych danych za czerwiec wyniosła ona 7 tys. 335 zł 20 gr. – wskazał serwis.
Wygląda imponująco? Owszem. I jeśli ktoś popiera PiS, to na tym etapie może triumfować. Za chwilę jednak udowodnimy, że w rzeczywistości ta podwyżka wcale aż tak imponująca nie jest – stwierdził Businessinsider.com.pl
Powód? Oczywiście inflacja, która od wspomnianego października 2015 r. wynosi w sumie ponad 47 proc. To skumulowany wskaźnik za ostatnie ponad 90 miesięcy, choć jego wysokość "zawdzięczamy" temu, co działo się w ostatnich dwóch latach. Czyli w czasach, gdy inflacja była (i nadal jest) znacznie powyżej celu NBP - czytamy.
Postanowiono więc sprawdzić, ile realnie warte jest dziś te 7,3 tys. zł średniej pensji. W tym celu przeprowadzono eksperyment rachunkowy. Okazało się, że gdy zdyskontowano kwotę o wskaźnik skumulowanej inflacji, to dzisiejsze 7 tys. zł oznacza mniej więcej 4 tys. 930 zł w cenach z 2015 r. Podwyżka nominalnie wynosi więc 3 tys. zł, podczas gdy realnie jest to tylko ok. 800 zł. I ze skoku o 75 proc. robi się ledwie 21 proc. – wskazano w treści.
Dla porównania wykonano identyczny eksperyment dla lat 2007-2015, czyli rządów PO-PSL. Tu średnia pensja wynosiła 2 tys. 951 zł 11 gr brutto na starcie i wspomniane 4 tys. 110 zł 77 gr na finiszu - przypomniano.
Podwyżka? Niespełna 1,2 tys. zł brutto przez osiem lat. Przy dzisiejszych 3 tys. wygląda blado. Ale jest jeszcze druga strona medalu. Inflacja skumulowana w tym czasie wyniosła bowiem nie 47, a ok. 19 proc.
Po zdyskontowaniu tej podwyżki okaże się, że realnie Polacy zyskali ponad 500 zł, czyli ponad 17 proc. W porównaniu z 18,7 proc. "za PiS-u" już tak wielkiej różnicy nie widać – zaznaczono w informacji.
Najprościej jak się da: osiem lat PiS to podwyżka o 3 tys. zł brutto i 47 proc. inflacji. Osiem lat PO-PSL to podwyżka o 1,2 tys. zł i 19 proc. inflacji. W gruncie rzeczy sprowadza się to mniej więcej do tego samego. Z delikatną przewagą rządów PiS - podkreślono.
Wszystkie wspominane wyżej wartości to kwoty brutto. A na konto pracownika wpływa przecież pensja pomniejszona o składki czy podatek dochodowy. I tu PiS ma się czym pochwalić, choć przepisy partia rządząca zagmatwała na tyle mocno, że nawet księgowi mają problem, by się w nich połapać.
Za czasów "dobrej zmiany" stawka PIT obniżona została dwukrotnie. Najpierw w 2019 r. symbolicznie, bo z 18 do 17 proc. Dzięki temu Polacy nawet bez wywalczonej u szefa podwyżki otrzymali odrobinę wyższe przelewy na konto.
To również wtedy rząd wprowadził ulgę dla młodych. Dzięki niej pracownicy do 26. roku życia podatku nie płacą wcale.
Drugi etap to już Polski Ład. I to ten poprawiony, bo w pierwotnej wersji nie wszystko poszło zgodnie z planem. W lipcu 2022 r. rząd w panice musiał ratować swoją flagową reformę i obniżył PIT z 17 do 12 proc. – przypomniano w treści .
W efekcie w kieszeniach Polaków pozostało 15 mld zł, które pierwotnie miało trafić do kasy państwa. Tu jednak znowu jest jedno "ale".
Chodzi o nowe zasady wyliczania składki zdrowotnej, której stawka wynosi 9 proc. Do 2021 r. zdecydowaną jej większość (aż 7,75 proc.) można było odliczyć od podatku. Realnie więc Polacy płacili 1,25 proc. do NFZ - wyjaśniono.
Wraz z Polskim Ładem to się jednak zmieniło. Od stycznia 2022 r. nie można było już dokonywać tego odliczenia, przez co obciążenia wyraźnie wzrosły. Najmocniej odczuli to przedsiębiorcy, którzy nagle musieli płacić na NFZ horrendalne kwoty - czytamy.
Rząd ponownie zdecydował się na zmianę przepisów i pozwolił przedsiębiorcom na ryczałtowe opłacanie składki, ale pod pewnymi warunkami.
Koniec końców jednak zmiany w składce zdrowotnej nierzadko powodowały więcej kosztów, niż wynosiły zyski z obniżki PIT do 12 proc. – stwierdzono.
Być może dlatego rząd już myśli jak te niekorzystne zmiany cofnąć. Nie da się więc wykluczyć kolejnej rewolucji w tej kwestii - napisano.
Polski Ład to również podwyżka kwoty wolnej od podatku i przesuniecie progu podatkowego do 120 tys. zł. Tu haczyków nie ma.
Dochody do 30 tys. zł rocznie nie są już opodatkowane, dzięki czemu pensje są po prostu wyższe. Tzw. kwota zmniejszająca podatek w naszych comiesięcznych wypłatach wzrosła bowiem z 46 do ponad 400 zł. Po obniżce stawki PIT zmalała do 300 zł, ale wciąż jest wyższa niż przez ostatnie lata – podano w treści.
Podniesienie progu podatkowego to natomiast olbrzymi zysk dla klasy średniej. Wszyscy ci, którzy pod koniec roku wpadali już w drugi próg podatkowy, musieli fiskusowi oddawać prawie jedną trzecią pensji. Po podniesieniu progu często udaje im się tego uniknąć - napisano.
To z pewnością zmiany, które zdecydowanie podniosły pensje netto Polaków. Dziś podobny ruch obiecuje Platforma Obywatelska, która postuluje wzrost kwoty wolnej do 60 tys. zł. – napisano.
PiS powołał również do życia Pracownicze Plany Kapitałowe. To system dobrowolnego oszczędzania na emeryturę, który łączy ze sobą kilka elementów. Po pierwsze, regularność odkładania pieniędzy wraz z dopłatami od pracodawcy i państwa.
Co to ma wspólnego z pensjami? Ano to, że w przypadku przystąpienia do PPK musimy liczyć się z obniżką pensji. Minimalnie jest to 2 proc. wynagrodzenia brutto. Do tego swoją część dopłaca pracodawca, a raz w roku kilkaset złotych dorzuca państwo - wyjaśniono.
Obniżka jest jednak swojego rodzaju inwestycją. Dzięki temu odkładamy kapitał na emeryturę i po zejściu z rynku pracy będziemy mogli liczyć na wyższe świadczenie. Co istotne, pieniądze z PPK można wypłacić w każdym momencie. Trzeba się jednak liczyć z potrąceniem części wpłat pracodawcy oraz utratą bonusów od państwa – stwierdzono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Wp.pl // GUS, Pixabay
Źródło: Businessinsider.com.pl