PZU oficjalnie zapowiedział, że zastanowi się nad rolą i miejscem banków w swojej grupie. Obecnie kontroluje Pekao i Aliora, odpowiednio drugiego i ósmego co do wielkości aktywów gracza na polskim rynku bankowym. PZU sprawy dalej nie komentuje, ale spekuluje się, że jedna z opcji zakłada sprzedaż pakietu akcji Aliora. To mogłoby napędzić falę roszad właścicielskich na bankowej arenie – stwierdził serwis Businessinsider.com.pl
Na niedawnej konferencji wynikowej PZU prezes Artur Olech zaintrygował rynek stwierdzeniem, że ubezpieczyciel przeanalizuje, jaka ma być rola i miejsce banków w jego grupie. — Różne scenariusze są możliwe — stwierdził krótko prezes. Dodał tylko, że według oceny PZU współpraca z bankami w ramach grupy ma duży potencjał rozwojowy - czytamy.
PZU od wiosny 2015 r. kontroluje Alior Bank (ma 31,9 proc. akcji), a od połowy 2017 r. także Pekao (ma 20 proc., kolejne 12,8 proc. ma PFR). Wypowiedź Artura Olecha przywołała wydarzenia sprzed kilku lat, gdy trwały oficjalne analizy, mające pokazać zasadność połączenia obu banków. Jednak w sierpniu 2018 r. odrzucono ten pomysł – przypomniał serwis.
Stało się tak pomimo stwierdzenia, że fuzja przyniosłaby największą korzyść akcjonariuszom. Problemem mogła być wtedy wysoka, zdaniem Pekao, wycena Aliora w porównaniu z jego profilem ryzyka kredytowego oraz obawami o wzrost odpisów. Innym, może nawet ważniejszym powodem, było to, że Bank Pekao osiągał spore postępy w cyfryzacji i unowocześnieniu systemów informatycznych, więc ten argument, przemawiający za fuzją z Aliorem, tracił na znaczeniu – wyjaśniono dalej.
W kolejnych latach dyskusje o fuzji wracały, gdy Alior przeżywał trudne chwile. Teraz jego wyniki i sytuacja kapitałowa są znacznie lepsze, ale fuzja wydaje się jedną z głównych opcji "bankowych porządków" w grupie PZU – stwierdzono w treści.
Ubezpieczyciel nabiera wody w usta. "Rola banków w Grupie PZU i zasady współpracy podmiotów w Grupie będą przedmiotem szczegółowych analiz, a wnioski z nich płynące znajdą odzwierciedlenie w nowej strategii Grupy PZU, którą przedstawimy w IV kwartale 2024 r." — odpowiedziało serwisowi biuro prasowe PZU.
Na konferencji wynikowej Jarosław Mastalerz, p.o. prezesa PZU Życie, odparł, że zarząd nie może choćby podać, że rozważa któryś ze scenariuszy, ponieważ mogłoby to wpłynąć na notowania giełdowe Pekao czy Aliora. Przyznał jednak, że konstrukcja — tzn. posiadanie przez ubezpieczyciela dwóch różnych, działających odrębnie banków — jest dość nietypowa.
Pozostają nam więc na razie tylko spekulacje. Na rynku mówi się, że innym możliwym rozwiązaniem mogłaby być sprzedaż pakietu akcji Aliora przez PZU (jest on wart teraz ok. 3,9 mld zł). PZU za pozyskane pieniądze mógłby sfinansować inwestycje w swojej podstawowej działalności, czyli przejąć aktywa ubezpieczeniowe, jeśli miałby poczucie, że chciałaby wzmocnić udziały rynkowe w niektórych produktach. Kluczowy w tym wypadku będzie oczekiwany zwrot z kapitału (ROE). Jeśli z analiz PZU okaże się, że biznes ubezpieczeniowy przyniesie wyższy wskaźnik niż zapewniać może Alior, wtedy cała operacja miałaby sens – stwierdzono w informacji.
Średnio w ostatnich latach ROE w polskim sektorze ubezpieczeniowym było około dwukrotnie wyższe niż w bankowym. Teraz banki nad Wisłą są bardzo rentowne w porównaniu do ostatnich kilkunastu lat, ale to w głównej mierze zasługa wysokich stóp procentowych, a te prawdopodobnie od przyszłego roku będą się obniżać, a w następstwie tego rentowność banków - napisano.
Inna przesłanka, czyli wynik PZU na sprzedaży akcji Aliora, również mogłaby wskazywać na taki ruch. Ubezpieczyciel dokonał sporych odpisów wartości banku w 2020 r., a kurs akcji jest wyżej niż w momencie zakupu. W maju 2015 r. cenę ustalono na 89,25 zł, co kosztowało PZU 1,63 mld zł. Kolejne 0,64 mld zł na akcje Aliora ubezpieczyciel wydał, korzystając z prawa poboru latem 2016 r., gdy objął 16,5 mln akcji (29,2 proc. kapitału) w ramach wtórnej publicznej oferty (sfinansowała przejęcie BPH), płacąc po 38,9 zł (prawo poboru warte 12,4 zł). Teraz za akcję Aliora na GPW płaci się ok. 95 zł, parę tygodni wcześniej kurs ustanowił nowy rekord wszech czasów na poziomie 106 zł (minus 4,4 zł dywidendy na akcję).
— Ważne pytanie brzmi, kto miałby być kupującym. Przejęcie Aliora przez podmiot, który nie byłby kontrolowany przez państwo, byłoby "reprywatyzacją". Z politycznego punktu widzenia może być trudno przeprowadzić taką operację — mówił jeden z bankowców, zastrzegając anonimowość.
Alior to nie aż tak duży bank, więc przy założeniu przejęcia tylko pakietu kontrolnego (jest wart 3,9 mld zł), potencjalnym kupcem mogłaby być inna grupa kontrolowana przez państwo. Na rynku spekuluje się, że jedną z opcji mogłoby być kupno tego pakietu przez Bank Pekao, ale bez operacyjnej fuzji obu podmiotów. Jednak byłaby to quasi wewnątrzgrupowa transakcja i problem polega na tym, że prawdopodobnie Pekao nadal musiałby konsolidować Aliora, a więc nadal byłby on "na książce" PZU – wskazano dalej.
To rozwiązanie byłoby nieefektywne pod względem współczynników kapitałowych dla konsolidującego ze względu na duży udział akcjonariuszy mniejszościowych i wymogi kapitałowe, więc z tego punktu widzenia lepsze byłoby przejęcie całego banku. Problem polega jednak na tym, że wszystkie akcje Aliora są warte niemało — ponad 12 mld zł — więc Pekao, a być może nawet PKO BP (gdyby był taki pomysł), prawdopodobnie miałyby trudności, aby przeprowadzić taką fuzję bez emisji akcji – stwierdzono dalej.
— Nie mam złudzeń, że najlepszym rozwiązaniem dla PZU byłaby fuzja dwóch banków. Załatwiałoby to kilka problemów za jednym zamachem. Zlikwidowałoby zaległości technologiczne Aliora, bo to
Pekao poszedł mocno do przodu w tym zakresie i ewentualny nowy plan zakładałby przeniesienie Aliora na jego system. Do tego oba banki mają komplementarną ofertę, Pekao skupia się bardziej na korporacjach, a w detalu na hipotekach, Alior zaś mniej jest eksponowany na duże firmy, a w bankowości detalicznej mocny jest w kredytach gotówkowych. Połączony podmiot miałby bardziej zdywersyfikowaną ofertę i przychody, byłby bardziej uniwersalnym bankiem — mówił jeden z bankowców.
Wymienia, że do tego doszłyby typowe dla bankowych fuzji efekty synergii kosztowych. Dublujące się po połączeniu stanowiska i operacje w zakresie np. dystrybucji czy centrali można by zredukować, osiągając powtarzalne w przyszłości oszczędności. A gra, czyli wysiłek włożony w fuzję operacyjną i koszty z tym związane, w tym akurat przypadku mogłaby być warta świeczki, ponieważ oba banki są stosunkowo duże: koszty fuzji są — mówiąc w uproszczeniu — zbliżone bez względu na to, jak duże podmioty się łączą. Dlatego największe banki zwykle nie są zainteresowane przejmowaniem małych, tak jak to było np. z VeloBankiem. Schylają się tylko po większe kąski, a Aliora można już do takich zaliczyć – podkreślono.
— Jeśli Pekao miałby kupować akcje Aliora, to tylko po to, aby doprowadzić do fuzji. Inna opcja nie ma sensu. Korzyści kapitałowe i efekty synergii mogłyby być na tyle duże, że przeważyłyby nad kosztami tego procesu. Z punktu widzenia PZU naturalne jest, że nowy zarząd analizuje różne opcje, bo posiadanie dwóch oddzielnych banków oznacza dyskomfort zarządczy – mówił inny bankowiec.
Gdyby przejmującym był Pekao, umocniłby się na pozycji drugiego co do wielkości banku w Polsce pod względem aktywów. Obecnie są warte 317 mld zł, dołożenie 91 mld zł Aliora dałoby łącznie aktywa warte 408 mld zł. W ten sposób zbliżyłby się do PKO BP, lidera polskiego sektora bankowego, który ma bilans wart 497 mld zł, co daje 16,2 proc. udziału w rynku. Pekao połączony z Aliorem miałby 13,3 proc. udziału – podał serwis.
Choć zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał Business Insider Polska, fuzja pod względem finansowym mogłaby mieć sens, pojawiają się też sceptyczne głosy.
— Pekao i Alior niekoniecznie pasują do siebie. Mają inny rodzaj produktów, klientów, sieć dystrybucji i kulturę organizacyjną. Taka fuzja mogłaby być trudna operacyjnie i czasochłonna, także w zakresie przejścia z jednego systemu informatycznego na drugi — mówił ekspert rynku bankowego, który prosił o anonimowość.
Jak zaznaczył jeden z bankowców, sytuację komplikuje fakt, że dla samych Pekao i Aliora fuzja oznaczałaby coś innego. I niekoniecznie oba banki cieszyłyby się z takiego rozwiązania - podkreślono.
– Największym kłopotem dla Pekao jest różna polityka w zakresie ryzyka kredytowego obu banków. Alior, specjalizujący się w kredytach gotówkowych, ma większy apetyt na ryzyko, Pekao zaś, skupione na hipotekach i obsłudze dużych firm, mniejszy. Jeśli miałoby dojść do fuzji, to Pekao musiałby zmienić swoją politykę kredytową, otwierając się bardziej na pożyczki gotówkowe, co jednak podniosłoby koszty ryzyka. Chyba że przejęta część Aliora ograniczyłaby aktywność w tym zakresie, ale to oznaczałoby zmniejszenie portfela kredytowego i w efekcie mniejsze korzyści z fuzji – przekonywał rozmówca serwisu.
Zwrócił jednak uwagę, że rozważane może być rozwiązanie tego problemu w ten sposób, że w ramach wchłonięcia Aliora do Pekao wydzielony zostałby osobny bank, zajmujący się tylko kredytami konsumpcyjnymi i powstałby model, w którym działa w Polsce hiszpański Banco Santander: jest głównym akcjonariuszem Santander Banku Polska, a ten z kolei głównym udziałowcem Santander Consumer Banku. Inne wyzwanie, które stałoby przed Pekao, to konieczność zwiększenia rezerw w razie przejęcia Aliora, ponieważ w tym mniejszym banku udział kredytów zagrożonych jest większy, a ich pokrycie rezerwami mniejsze. Zwiększenie odpisów mogłoby opiewać na duże kwoty, na tyle spore, że mogłoby przesłonić część korzyści z fuzji.
— Pod uwagę trzeba też wziąć fakt, że każda fuzja, poza sporymi kosztami, oznacza także dużo pracy operacyjnej, która zakłóca codzienny rozwój biznesowy i technologiczny, pochłania czas i energię pracowników. To swoisty koszt alternatywny. Dlatego z punktu widzenia Pekao mogłyby pojawić się argumenty, że łączenie nie jest konieczne, bo korzyści z tej operacji byłyby ograniczone przy stosunkowo dużych szeroko rozumianych kosztach integracji. Alior też miałby powody, aby przeciwstawiać się temu planowi. Zniknąłby w masie Pekao, doszłoby do sporych redukcji zatrudnienia, mógłby zostać sprowadzony do consumer banku i być może nie byłoby sensu utrzymywać marki Alior – dodał jeden z bankowców.
Gdyby zapadła polityczna decyzja, że nabywcą Aliora mógłby być podmiot zagraniczny, to eksperci wymieniają jako jednego z najpoważniejszych potencjalnych kandydatów fundusz private equity Cerberus Capital. Amerykanie uzgodnili dwa miesiące temu przejęcie VeloBanku, czyli dziesiątego pod względem wielkości gracza na polskim rynku. Oceniają, że Cerberusa stać byłoby na taki zakup i miałby on sens, bo chcieliby zapewne połączyć VeloBank z Aliorem, tworząc w ten sposób podmiot mający łącznie ok. 145 mld zł aktywów, zatem powstałby siódmy co do wielkości komercyjny bank w Polsce. Lokowałby się niewiele za BNP Paribas (ma 159 mld zł aktywów) i przed Millennium (132 mld zł).
— Taki ruch pozwoliłby Amerykanom na szybki rozwój skali ich banku do liczących się poziomów, poza tym fuzja przyniosłaby oszczędności operacyjne i pozytywnie wpłynęłaby na rentowność. Bo bankowość to wciąż biznes, w którym bardzo liczą się efekty skali. Struktura transakcji umożliwiłaby rozwodnienie udziałów w połączonym banku i wprowadzenie go na giełdę. To wszystko ułatwiałoby korzystne wyjście funduszu z tej inwestycji za parę lat — mówił jeden z rozmówców.
Dodał, że skala połączonych VeloBanku (a szczególnie, gdyby kupił jeszcze wystawiony na sprzedaż biznes detaliczny Citi Handlowego) i Aliora byłaby na tyle duża, że taka instytucja za kilka lat, po przeprowadzeniu jej restrukturyzacji (cięciu dublujących się kosztów) mogłaby już zainteresować największe banki w Polsce. Jej wchłonięcie pozwoliłoby komuś z pierwszej siódemki na skokowe zwiększenie aktywów i udziałów w rynku – stwierdzono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: East News
Źródło: Businessinsider.com.pl