Rozmowa z Lechem Antkowiakiem, politologiem, ekspertem ds. rynku pracy, wykładowcą w Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie, współautorem Podyplomowych Studiów "Ekspert Rynku Pracy".
Jesteśmy obecnie po kilkumiesięcznym doświadczeniu związanym z epidemią koronawirusa. Jak ocenia Pan zmiany na rynku pracy w tym kontekście? Co wydarzyło się takiego co może stanowić o przełomie w podejściu do pracy?
Gdyby ogląd sytuacji na polskim rynku pracy ograniczyć tylko do wymiaru statystycznego, to należałoby stwierdzić, że nic strasznego się nie stało. Mieliśmy tuż przed epidemią stopę bezrobocia na poziomie 5,1 proc., dzisiaj wynosi ona 6,1 proc. Oczywiście bezrobocie wzrosło i aktualnie przekracza znowu milion bezrobotnych, ale ja pamiętam lata, kiedy przekraczało nawet 3 miliony, a stopa bezrobocia była dwucyfrowa. Ta nienajgorsza, ale – podkreślam - w wymiarze statystycznym, sytuacja, nie powinna nas jednak usypiać. Z zapowiedzi wirusologów wnioskować można, że pandemia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, a wzrosty zachorowań na całym świecie dotyczą i nadal dotyczyć będą również naszego kraju. Odnosząc to do wymiaru gospodarczego, to dzisiaj już wyraźnie widać, że są gałęzie gospodarki, które ucierpią bardziej i takie, które dotkną fragmentów gospodarki w niewielkim stopniu.
Okres zamrożenia gospodarki i związane z tym obawy o bezpowrotną utratę miejsc pracy mamy już chyba za sobą. Zapowiedzi masowych zwolnień ucichły, a uruchomione przez rząd programy pomocowe w ramach tarczy antykryzysowej pozwoliły ustabilizować sytuację. Z informacji oficjalnych rządu wynika, że tylko na ochronę miejsc pracy wydano 44,2 mld złotych. W ramach działań antykryzysowych, pomocy finansowej oraz pomocy doraźnej, do pracowników i przedsiębiorców dotarło 126,5 mld oraz uratowano 5 mln miejsc pracy. Dzisiaj, wobec zapowiedzi kolejnej fali epidemii, rodzi się pytanie, czy ta uzyskana już stabilizacja na rynku pracy jest trwała. Czy nie staniemy przed kolejnymi wyzwaniami związanym z koniecznością dalszej walki o utrzymanie miejsc pracy i czy polski budżet to wytrzyma? Jeżeli, jak twierdzi część ekonomistów, jesteśmy w przededniu światowego kryzysu i pierwszej od 30 lat recesji, to można sobie wyobrazić również lawinowy przyrost bezrobocia. Gdy przyjrzymy się bliżej aktualnej stabilizacji na rynku pracy, to musimy dostrzec, że nie we wszystkich obszarach gospodarczych mamy do czynienia ze stabilizacją. Są obszary takie jak: gastronomia, rekreacja sportowa, czy szeroko rozumiany obszar wypoczynkowy, gdzie pandemia, a głównie ograniczenia ochronne poczyniły niemałe spustoszenie. Bezrobocie rejestrowane też nie w pełni oddaje rzeczywistą sytuację. Część bezrobotnych nie mogła się zarejestrować ze względu na zamknięte urzędy, część czekała na zwiększony zasiłek, a niemała bo ok. 76 tysięczna grupa osób, po osiągnięciu wieku emerytalnego, została wypchnięta z rynku pracy. Nie bez znaczenia na rzeczywisty wymiar bezrobocia miał fakt wypłaty świadczeń z ZUS dla rodziców opiekujących się dziećmi, czy wsparcie wypłacane pracodawcom dla utrzymania miejsc pracy.
Komisja Europejska oraz Bank Światowy twierdzą, że odporność polskiej gospodarki wynikała głównie ze zróżnicowanej struktury ekonomicznej, niskiej stopy bezrobocia przed pandemią i relatywnie niskiego długu publicznego, pozwalającego uruchamiać na szeroką skalę programy pomocowe. Ja osobiście dużą korzyść z aktualnej sytuacji widzę w ekspresowym dostosowaniu się polskich pracodawców i pracowników do pracy zdalnej. Korzystanie z nowoczesnych sposobów komunikowania i zaprzęgnięcie ich w proces zatrudnienia wydaję się, że przyniesie szybko duże korzyści.
Położył Pan nacisk na zagadnienia dotyczące pracy zdalnej i funkcjonowania w trybie „home office”. Czy jest w ogóle perspektywa powrotu do rzeczywistości sprzed pandemii?
Koronawirus wymusił na firmach konieczność upowszechnienia pracy zdalnej. Postęp technologiczny umożliwia w dużej części przedsiębiorstw świadczenia pracy w trybie „home office”. Stając przed koniecznością zamykania firm wielu pracodawców oddelegowało pracowników do jej wykonywania w domu. Udało się to, co dotychczas było niewykonalne. Wiele krajów i firm światowych gigantów uznało ten sposób zatrudniania za trwały element funkcjonowania rynku pracy. Do przodujących w tym zakresie krajów należą: Szwecja czy Holandia, a firmy to Google, Amazon, Facebook czy Twitter. W Polsce wiele firm zostało w czasie pandemii zmuszonych do pracy w „trybie domowym”. Do firm IT, dołączyły finanse czy edukacja. Wg GUS tylko w pierwszym kwartale 2020 roku 11 proc. polskich pracowników pracowało w trybie zdalnym. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej zapowiedziała, że resort podejmie prace nad uregulowaniem pracy zdalnej na stałe. Pamiętać jedna trzeba, że nie jest to rozwiązanie uniwersalne i nie wszystkie branże mogą je wprowadzić. Ale, co warte podkreślenia, prace zdalną wprowadziła nawet administracja publiczna. Wiele nowych rozwiązań w tym zakresie wprowadza handel.
Czy w związku z powyższym powinny być dokonane zmiany na poziomie legislacyjnym związane z regulowaniem rynku pracy?
Przez wiele lat w naszym systemie prawnym funkcjonowały zapisy o telepracy. Opóźnienia w zakresie teleinformatycznym oraz nieprzyzwyczajenie do tej formy pracy przez Polaków, były przez wiele lat istotnym powodem małej popularności tej formy zatrudnienia. Dzisiaj jesteśmy już bogatsi w nowe doświadczenia, a grożący nam nadal rozwój epidemii, dodatkowo wymusza podjęcie prac nad przygotowaniem adekwatnych rozwiązań prawnych. To co najważniejsze, to fakt, że w pewnych gałęziach gospodarki praca zdalna jest nie tylko możliwa, ale również bardziej ekonomicznie opłacalna. Praca taka pozwala w wielu przypadkach godzić również zatrudnienie z życiem rodzinnym i lepiej wypełniać role społeczne.
W kontekście omawianych zmian jakie widzi Pan mankamenty w bieżącym funkcjonowaniu instytucji rynku pracy? Czy nadążają za zmieniającą rzeczywistością? Czy studia, których jest Pan współautorem mają właśnie przygotować kadry do takich zmian?
Podstawowym zadaniem instytucji rynku pracy, a w szczególności publicznych urzędów pracy, jest jak najszybsze kojarzenie osób poszukujących zatrudnienia z wolnymi miejscami pracy. Ilekroć zadaje mi ktoś pytanie po co teraz, kiedy jest tak dużo pracy, potrzebne są urzędy pracy i cała ta sieć instytucji wspierających, odpowiadam, że naszym zadaniem jest sprawne i efektywne przeprowadzenie klienta od bezrobocia do zatrudnienia. Byśmy w pełni mogli być państwem solidarnym, mającym możliwość wspierania wszystkich potrzebujących, musimy wcześniej tworzyć warunki, aby wszyscy mogący pracować tę pracę otrzymali. Obecna sytuacja epidemiczna pokazała dobitnie, że aby instytucje rynku pracy mogły skutecznie udzielać pomocy swoim klientom tj. pracodawcom i pracobiorcom, muszą być w pełni nowoczesnymi instytucjami potrafiącymi korzystać z najnowszych narzędzi i technologii informatycznych. Pamiętać jednocześnie trzeba, że w tym konkretnym przypadku nowoczesne działanie z wykorzystywanie nowych technologii na żadnym etapie nie może kojarzyć się z działaniem odhumanizowanym. Klientem instytucji rynku pracy jest bowiem człowiek potrzebujący wsparcia. Odbiurokratyzowanie działań instytucji rynku pracy na rzecz czytelnego rozpoznawania potrzeb klientów i szybkie reagowanie w celu realizacji tych potrzeb, jest podstawowym wyzwaniem, które stawiamy przed sobą zapraszając pracowników instytucji rynku pracy bądź tych którzy chcą nimi zostać na organizowane przez nas studia podyplomowe.
Jakie widzi Pan perspektywy na rynku pracy? Co nas czeka? Wiem, że to wróżenie z fusów ale może da się cokolwiek przewidzieć?
Najogólniej można powiedzieć tak, że w dającej się przewidzieć przyszłości popyt na pracę ludzką będzie ciągle istniał. Z pewnością wobec ciągłych zmian technologicznych będzie to zapotrzebowanie inne od obecnego, ale będzie. Jeżeli tak, to należy systematycznie konfrontować możliwości systemów edukacyjnych w zaspokajaniu adekwatnej do potrzeb rynku pracy jakości siły roboczej. Dzisiaj już bardzo wyraźnie widzimy, że systematycznie wzrasta zapotrzebowanie na specjalistów z dziedzin silnie powiązanych z technologiami IT. Przebija się do świadomości społeczeństw potrzeba rozwijania technologii głęboko zakorzenionych w naukach powiązanych z ekologią. Jednocześnie wobec postępów medycyny do rangi kluczowych dochodzą zawody związane z usługami opiekuńczymi wymagającymi znajomości podstaw medycyny, dietetyki czy dobrostanu psychicznego. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że nawet najlepsze systemy edukacyjne nie nadążają za szybkimi zmianami na rynku pracy. Rolę korektora w zakresie uzyskiwania adekwatnych do potrzeb rynku pracy kwalifikacji czy doświadczenia zawodowego pełnią i z pewnością pełnić będą nadal publiczne czy prywatne instytucje rynku pracy. Wieszczenie końca ery pracy z pewnością jest przedwczesne. Jeżeli więc praca, jeżeli pracodawcy i pracobiorcy, to i rynek pracy. Zjawiska demograficzne, nadmiar rąk pracy w jednym końcu świata i niedobory w innych oraz zmieniające się w wyniku działań człowieka warunki życia w różnych częściach planety wymuszą silne ruchy migracyjne. Wydaje się, że najbliższa przyszłość to globalny rynek pracowników migrujących. Tej problematyce z pewnością poświęcimy również ważną część naszych studiów podyplomowych.
Rozmawiał Piotr Żołądkowski
Lech Antkowiak jest politologiem, wieloletnim pracownikiem publicznych służb zatrudnienia, zatrudnionym w latach 1994-2019 na stanowiskach związanych z kreowaniem polityki rynku pracy w wymiarze krajowym, regionalnym i lokalnym. Był Dyrektorem Departamentu Rynku Pracy w dawnym Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej i Dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie, Dyrektorem Projektu Banku Światowego, a w latach 2008-2019 był również Zastępcą Dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. Doświadczony ekspert i wykładowca z zakresu problematyki rynku pracy i w zakresie legalizacji pobytu i zatrudnienia cudzoziemców. Ekspert ds. Rynku Pracy, wykładowca na Akademii Ekonomiczno - Humanistycznej w Warszawie, współautor Podyplomowych Studiów „Ekspert Rynku Pracy”.