Nowa dyrektywa budynkowa w połączeniu z systemem ETS2 przyniesie rewolucję w sektorze budynków. Jeśli zostanie wprowadzona nieumiejętnie, jej skutki będą bolesne, zwłaszcza dla najbiedniejszych gospodarstw domowych.
Czy rządzący mają pomysł na to, by nie skończyła się klapą i wzrostem społecznego niezadowolenia? Jedną z odpowiedzi mogą być środki ze Społecznego Funduszu Klimatycznego – na tak postawione pytania odpowiedział w informacji serwis Gazetaprawna.pl
Dyrektywa budynkowa (dyrektywa EPBD) została przyjęta przez Parlament Europejski w pierwszej połowie marca br. Czeka jeszcze na zatwierdzenie przez Radę UE. Kolejnym krokiem powinno być przeniesienie wytycznych i rozwiązań zawartych w dokumencie do przepisów obowiązujących z poszczególnych krajach UE. Na tym etapie mają one również przygotować własne, bardziej szczegółowe plany na to, jak chcą osiągnąć cele dyrektywy – czytamy w treści.
Przypomniano, jej nadrzędnym efektem ma być zeroemisyjność budynków. Cel ten ma być osiągnięty przez poprawienie ich efektywności energetycznej (np. przez termomodernizacje) oraz odejście od wykorzystania paliw kopalnych (przede wszystkim węgla i gazu) w indywidualnych źródłach ogrzewania.
W 2027 r. (lub 2028., jeśli ceny surowców energetycznych będą bardzo wysokie) w UE wejdzie w życie system ETS2, czyli system handlu uprawnieniami do emisji CO2 w sektorze budynków i transportu drogowego. Jego funkcjonowanie w praktyce będzie przypominać podatek pośredni nałożony na dostawców paliw kopalnych (ropy, węgla, gazu) dla tych dwóch sektorów. "Zwykły Kowalski" posiadający np. dom ogrzewany węglem i jeżdżący autem z silnikiem benzynowym nie będzie samodzielnie kupować praw do emisji CO2. Będą to robić dostawcy wprowadzające te paliwa do obrotu. Eksperci są jednak raczej zgodni co do tego, że firmy przeniosą ten dodatkowy koszt na odbiorców końcowych - stwierdzono.
Eksperci polskiego think tanku Forum Energii w raporcie "Czysta i tania energia w polskich domach – jakich zmian potrzebujemy?" przyjrzeli się temu, o ile mogą wzrosnąć ceny energii po wejściu w życie ETS2. "Od 2027 r. (…) koszt ogrzewania węglem może wzrosnąć o ok. 53 proc. Przy przeciętnym zużyciu węgla na poziomie 3,5 t i założeniu powrotu ceny tego surowca do poziomu ok. 1 tys. zł/t oznacza to wzrost kosztów ogrzewania z 3,5 tys. zł do 5,4 tys. zł rocznie" – napisano w raporcie.
W kolejnych latach, wraz z rosnącymi cenami uprawnień do emisji, przewidywany jest dalszy wzrost kosztów ogrzewania węglem. "W większym stopniu odczują go gospodarstwa domowe znajdujące się w gorszej sytuacji finansowej. Wśród 20 proc. najuboższych gospodarstw węgiel do ogrzewania wykorzystywany jest dwukrotnie częściej niż w grupie 20 proc. najbogatszych gospodarstw (…)" – czytamy.
Dalej w raporcie możemy znaleźć informację, że "W przypadku mieszkań i domów ogrzewanych gazem ziemnym, a więc paliwem mniej emisyjnym od węgla, spodziewany wzrost kosztów ogrzewania w 2027 r. jest bardziej umiarkowany i wyniesie ok. 17 proc. (w porównaniu do cen zamrożonych w 2023 r. na poziomie 73 zł/GJ). W 2030 r. będzie to wzrost o ok. 21 proc., jednak już w 2035 r. koszt ogrzewania gazem może wynieść ponad 80 proc. więcej niż dzisiaj" - wskazano.
Konstancja Ziółkowska, ekspertka Forum Energii i autorka raportu "Czysta i tania energia w polskich domach – jakich zmian potrzebujemy?" wyjaśnia, że nowe przepisy, które już są zostały przyjęte (ETS2), są w trakcie przyjmowania (dyrektywa budynkowa) oraz te, nad którymi prace się toczą (np. rewizja dyrektywy o jakości powietrza) sprawią, że transformacja energetyczna realizowana w UE będzie w znacznie większym stopniu niż do tej pory dotyczyć zwykłych obywateli – podkreślono w informacji.
Podczas prezentacji raportu Ziółkowska wskazała na zagrożenia, z jakimi Polska będzie miała do czynienia przy wprowadzaniu ich w życie. Z danych GUS-u wynika np., że w tej chwili gospodarstwa domowe o najniższych dochodach zamieszkują w budynkach najstarszych, a więc – najprawdopodobniej – cechujących się najniższą efektywnością energetyczną (tzw. wampiry energetyczne) i ogrzewanych paliwami kopalnymi. Te gospodarstwa najmocniej odczują skutki transformacji (ETS2, dyrektywa budynkowa). Jako pierwsze powinny więc – jeśli jest to ekonomicznie uzasadnione – inwestować w kompleksową termomodernizację. Jednocześnie tę grupę najmniej na taki remont stać. Rolą państwa powinno być ich wspieranie. "Środki publiczne przeznaczane na termomodernizację powinny docierać w szczególności do gospodarstw domowych zagrożonych wykluczeniem społecznym. Redukcja zużycia energii jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi przeciwdziałania ubóstwu energetycznemu. Zarazem jednak osobom wykluczonym często brakuje zasobów na termomodernizację zajmowanego domu – od finansowych po kompetencje niezbędne do realizacji inwestycji" – podano w raporcie.
Ziółkowska wskazała jednocześnie, że w tej chwili jedną z istotnych przeszkód w przygotowaniu rzetelnych planów jest brak kompleksowej wiedzy na temat tego, jak energochłonne są budynki w Polsce i ile z nich tak naprawdę wymaga zmian. Np. mamy dane dotyczące tego, jaka część gospodarstw domowych zajmuje najstarsze budynki. Jednak założenia dotyczące ich energochłonności są hipotetyczne. – Nie wiemy, jaka część z tych starszych budynków to faktycznie "wampiry energetyczne" – powiedziała.
Eksperci Forum Energii wskazywali, że bez rzetelnych danych i przygotowywanych w oparciu o nie realistycznych planów, uwzględniających interesy obywateli, transformacja energetyczna budynków może napotkać na bardzo duży opór społeczny. "To, że polskie rodziny jeszcze do niedawna na dużą skalę inwestowały w nowe kotły na węgiel, dobitnie pokazuje, jak zgubne są skutki braku długofalowej polityki energetycznej, która objęłaby swoimi założeniami również ogrzewnictwo i jasno wskazywała horyzont wykorzystania poszczególnych technologii. W efekcie, jeśli Polska zdecyduje się na odejście od węgla w ogrzewnictwie do 2030 r., będzie wymagało to dotarcia nie tylko do najuboższych gospodarstw domowych, ale również zaproponowania uczciwych rozwiązań tym, które stosunkowo niedawno zainwestowały w nowe urządzenia spalające węgiel i mogą nie być zainteresowane ich przedwczesną wymianą" – napisano w raporcie.
Podobna sytuacja może dotyczyć gazu: "Choć perspektywa rezygnacji z wykorzystania gazu ziemnego w ogrzewnictwie jest bardziej odległa, to przy braku długofalowej polityki państwa, te same problemy czekają nas również w kwestii odchodzenia od tego paliwa" – czytamy dalej.
Wejściu ETS2 towarzyszyć ma uruchomienie Społecznego Funduszu Klimatycznego (SFK). Ma on służyć m.in. ochronie osób dotkniętych ubóstwem energetycznym i wsparciu termomodernizacji budynków. Mówi się, że Polska będzie największym beneficjentem tego Funduszu - napisano.
Ignacy Niemczycki, podsekretarz stanu w ministerstwie rozwoju i technologii podczas webinaru prezentującego raport Forum Energii wskazał, że w latach 2026–2032 nasz kraj może liczyć na ok. 14 mld euro z tej puli.
By otrzymać te środki, w 2025 r. państwa członkowskie muszą przedłożyć do akceptacji Komisji Europejskiej przygotowane przez siebie Społeczne Plany Klimatyczne. Niemczycki zapowiedział, że w przypadku Polski do jego stworzenia zostaną zaangażowane na szeroką skalę samorządy oraz organizacje pozarządowe. Priorytetem rządu ma być też to, by działaniom związanym z wdrażaniem dyrektywy budynkowej towarzyszyła akceptacja społeczna. Jednym celów ma być więc kampania informacyjna skierowana do obywateli. – Chcemy, by towarzyszyła jej koncentracja na tych osobach, które nieświadome nadchodzących zmian i widzą je bardziej jako zagrożenie i szansę, żeby mieć niższe rachunki – powiedział w podsumowaniu Niemczycki. (jmk)
Foto: Gazeta Prawna // Shutterstock
Źródło: Gazetaprawna.pl