Wydawałoby się, że słabość niemieckiej gospodarki oznacza spore tarapaty dla Polski. I choć faktycznie "jedziemy na jednym wózku", to ten nasz rozpędza się znacznie szybciej. Prawdopodobnie tak pozostanie, bo nasi zachodni sąsiedzi mają strukturalne problemy gospodarcze, które trudno im będzie szybko pokonać. To może być szansa dla polskiego przemysłu na zwiększenie udziału w rynku lub na zdobycie nowych obszarów – stwierdził portal Businessinsu8der.com.pl
Niemiecka gospodarka od paru lat jest w stagnacji. Rok 2023, w którym piętno zaczęły odciskać wysokie stopy procentowe i inflacja, zakończył się dla niej nawet spadkiem PKB o 0,3 proc. w porównaniu do wzrostu o 1,8 proc. w 2022 r. Szczególnie kiepsko wygląda przemysł tego 84-milionowego kraju, a to przez lata było źródło sukcesu tej gospodarki. Kiepsko wypadły także konsumpcja, inwestycje, wydatki rządowe i zapasy – wskazał serwis w informacji.
Od paru miesięcy dane takie jak np. PMI sugerują, że polski przemysł odpowiadający za mniej więcej jedną piątą wartości dodanej naszej gospodarki boryka się ze spadkiem zamówień z zagranicy, w tym przede wszystkim ze strefy euro na czele z Niemcami. Słabe dane z przemysłu naszych zachodnich sąsiadów płyną także w styczniu i prognozy ekonomistów na lata 2024-2025 dla niemieckiej gospodarki nie są szczególnie optymistyczne. W tym roku ożywienie, o ile w ogóle nadejdzie, będzie niewielkie i wzrost PKB może urosnąć tylko symbolicznie. W przyszłym może to być 1 proc. – czytamy dalej.
Niemcy to nasz zdecydowanie najważniejszy partner handlowy. Na co wskazuje wysoki udział eksportu w tym kierunku w łącznej polskiej sprzedaży za granicę, choć to oczywiście niejedyny element. Udział Niemiec w naszym eksporcie w ostatnich latach niemal co roku się zwiększał. W 2023 r. wyniósł ok. 28 proc. (nie ma jeszcze danych za listopad) w porównaniu do 25 proc. dekadę wcześniej. Przez 11 miesięcy 2023 r. wysłaliśmy nad Ren towary o wartości 91 mld euro (wzrost o 2,2 proc. rok do roku). Dla porównania do sześciu kolejnych czołowych krajów (Czechy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Holandia i Ukraina) wyeksportowaliśmy towary łącznie za 96 mld euro – wskazał serewis.
Mimo ścisłych powiązań z Niemcami i stagnacji u naszych zachodnich sąsiadów perspektywy dla naszej gospodarki są dużo lepsze. Dla porównania tempo wzrostu polskiego PKB może w latach 2024 i 2025 przyśpieszyć odpowiednio do 3 proc. i 4 proc. z szacowanych 0,5 proc. 2023 r. (pomijając pandemiczny 2020 r., był to najsłabszy wynik od lat 2012 i 2013). Sytuacja, gdy mocno wyprzedzamy Niemców pod względem wzrostu PKB, nie jest jednak czymś wyjątkowym. Trwa od lat - stwierdzono.
Skalę polskiego sukcesu gospodarczego na tle Niemiec widać na wykresach sporządzonych przez ekonomistów mBanku. Przez pięć lat w okresie 2010-2014 nasz realny PKB urósł o ok. 15 proc., niemiecki zaś o 5 pkt proc. mniej. W latach 2015-2019 nasza przewaga we wzroście sięgnęła już 14 pkt proc., natomiast w latach 2020-2023 ok. 9 pkt proc. – napisano w treści.
Na pierwszy rzut oka relatywna siła naszej gospodarki może być zaskakująca, ale to pozorne. — Lepszy wynik polskiej gospodarki wporównaniu do niemieckiej wynika przede wszystkim z cechy państwa rozwijającego się. W efekcie doganiania kraj taki najczęściej notuje wyższe stopy wzrostu niż kraje rozwinięte. Polska na tym polu zrobiła duży postęp w ostatnich latach – tłumaczył Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBanku.
— Szybszy wzrost w Polsce niż w Niemczech jest jak najbardziej zgodny z intuicją, bo gospodarki o niższym poziomie rozwoju generalnie rozwijają się szybciej od tych, które ten poziom osiągnęły wiele lat wcześniej. Dziwne byłoby, gdyby Polska nie rozwijała się szybciej od Niemiec, bo to sygnalizowałoby głębokie, chroniczne i trudne do przezwyciężenia problemy gospodarcze – zaznaczył Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao.
Kamil Pastor, ekonomista PKO Banku Polskiego, zwraca uwagę, że choć Polska oczywiście jest gospodarczo silnie powiązana z Niemcami, ale jeszcze przed pandemią zależność między cyklami koniunkturalnymi obu gospodarek znacząco osłabła.
— Stoi za tym szereg przyczyn, które głównie związane są ze strukturalnie innymi kierunkami rozwoju oraz szokami, które odmiennie wpłynęły na Polskę i Niemcy. Kondycja gospodarcza naszych zachodnich sąsiadów zdecydowanie bardziej zależy od chińskiego popytu na niemieckie dobra inwestycyjne, w tym maszyny i samochody, podczas gdy Polska silniej zależy od popytu z UE na dobra konsumpcyjne trwałe. Niemiecki przemysł od 2018 r. zmaga się ze strukturalnym spadkiem produkcji, głównie ze względu na trudności w sprawnej transformacji motoryzacji, podczas gdy polski przemysł systematycznie rośnie, a podczas postpandemicznego odbicia wskoczył na "wyższy poziom". W tym obszarze sprzyja Polsce zdecydowanie większa dywersyfikacja struktury przemysłowej, czyli mniejsza zależność od jednej branży – wyjaśniał Pastor.
Na dywersyfikację polskiego eksportu zwraca też uwagę ekspert mBanku. – Nie tylko na poziomie geograficznym, ale także produktowym, a to coś, czego wyraźnie brakuje w Niemczech. W kontekście tego drugiego podziału należy zwrócić uwagę choćby na rolę baterii do aut elektrycznych, których Polska stała się prawdziwym liderem w Europie. To silna noga strukturalna, która powinna w kolejnych latach odgrywać coraz większą rolę. Siła dywersyfikacji objawiła się także w trakcie pandemii, kiedy to boom przeżywały dobra trwałe, to głównie AGD, RTV czy meble. W długotrwałej słabości niemieckiej gospodarki upatrywałbym nawet szansy dla Polski. Mam tutaj na myśli krok w stronę zdobycia nowych rynków zbytu lub zwiększenia udziału na innych rynkach, gdzie polskie produkty są już dostępne – mówił Balcerowski.
Istotnym czynnikiem, wyjaśniającym różnice w wynikach gospodarek, była też konieczność po wybuchu kryzysu gazowego skokowej korekty dotychczasowego modelu biznesowego Niemiec opartego na dostępie do tanich surowców energetycznych. Ekonomiści dodają, że odmienne trendy występują też w usługach, czego przykładem jest branża transportowa, w której udział Polski w UE w ostatnich latach systematycznie rósł, a Niemiec spadał – stwierdzono dalej.
Kolejną przyczyną słabszej zależności cykli koniunkturalnych jest silny i utrzymujący się napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) do Polski. — To sprawia, że nasz eksport radził sobie znakomicie pomimo spowolnienia w światowym handlu. W kolejnych latach oczekujemy podtrzymania tej tendencji, m.in. za sprawą nasilenia się procesów reshoringu, nearshoringu i friendshoringu (w uproszczeniu skracania łańcuchów dostaw — red.), które mogą plasować Polskę jako kraj łącznikowy w światowej wymianie handlowej — prognozował Pastor.
Nie oznacza to jednak, że zupełnie nie ma dla nas znaczenia, co się dzieje w RFN. — Powiązania z niemiecką gospodarką są silne i pod wieloma względami jedziemy na tym samym wózku: kiedy Niemcy spowalniają, my też; kiedy Niemcy przyspieszają, my też. Kiedy zaczynamy rozważać szczegóły, sprawy stają się jednak nieco bardziej skomplikowane. Oprócz wzajemnych powiązań w przemyśle i handlu międzynarodowym liczy się też polityka gospodarcza obydwu krajów, a ta nie musi być w pełni zsynchronizowana. Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia w latach 2022-23. W Polsce podwyższono stopy procentowe wcześniej, Polska szybciej zaczęła odczuwać negatywne skutki zacieśnienia monetarnego i jako pierwszej przestało to ciążyć. W konsekwencji ożywienie zaczęło się wcześniej, bo już w połowie 2023 r. – wyjaśniał w dalszej części Bartkiewicz.
— Uwzględniając wszystkie te czynniki, uważamy, że obecne problemy gospodarcze Niemiec, czyli recesja w 2023 r. i jedne z najsłabszych wśród państw G20 perspektyw na 2024 r., nie zatrzymają ożywienia w polskiej gospodarce. Wskazuje na to również perspektywa historyczna. Polska notowała okresy solidnego wzrostu, nawet w czasach recesji w Niemczech — podkreślał w swojej wypowiedzi Pastor z PKO BP.
— Perspektywy niemieckiej gospodarki w 2024 r. są faktycznie nie najlepsze, ale z polskiego punktu widzenia nawet małe przyspieszenie jest pozytywną informacją. Co więcej, dostępne dane, w tym opublikowane w środę wyniki badań koniunktury PMI, wskazują na to, że w niemieckim przemyśle nastroje poprawiają się dość szybko. Jednocześnie, nasz scenariusz makro na 2024 r. zakłada dość słabą koniunkturę w Europie w I połowie roku. Co innego w II połowie roku, wówczas eksport poda gospodarce pomocną dłoń — zapowiadał w podsumowaniu Bartkiewicz. (jmk)
Foto: Rzeczpospolita // Bloomberg
Źródło: Businessinsider.com.pl