500 mln zł i 490 mln euro pozyskał z emisji obligacji InPost, a Kruk zapowiedział przeprowadzenie pierwszej od dwóch lat emisji dla inwestorów instytucjonalnych, za to największej w historii grupy i przy okazji polskich spółek z branży wierzytelności.
Emisja Kruka warta jest 330 mln zł, a równolegle spółka prowadzi już zapisy w ramach oferty publicznej na 65 mln zł. Inwestorom indywidualnym Kruk proponuje 4 proc. odsetek przez pięć lat, warunki emisji dla inwestorów profesjonalnych nie są jeszcze znane, choć możemy przypuszczać, że wzorem poprzednich tego typu równoległych ofert, papiery dla nich będą o rok dłuższe, a oprocentowanie zapewne zmienne. I – jeśli te przypuszczenia okażą się prawdziwe – będzie to największa różnica. Oferowanie w obecnych warunkach stałego kuponu, rekordowo niskiego i niższego nawet od nominalnej inflacji, oznacza przeniesienie ryzyka stopy procentowej na nabywców papierów (niezależnie od tego – Kruk posiada na bilansie transakcje zabezpieczające go przed ryzykiem wzrostu stóp procentowych, tyle że kontrakty zawarł jeszcze przed pandemią, zatem aktualnie przynoszą one straty). Co ciekawe, kilka lat temu przedstawiciele PKO BP dość kategorycznie wypowiadali się przeciwko przenoszeniu tego rodzaju ryzyka na inwestorów indywidualnych, a tym razem w tej właśnie emisji Kruka BM PKO BP weźmie udział i zapewne odegra pierwszoplanową rolę. I w tym można jednak dopatrzyć się dobrego znaku – skoro grup PKO BP przeprasza się z obligacjami korporacyjnymi dla inwestorów indywidualnych (po aferze GetBacku grupa niemal wycofała się z tej części działalności), oznaczać to zmianę percepcji tego rynku, nie tylko samego Kruka. Być może inni emitenci pójdą tym tropem.
Na razie zamiar przeprowadzenia publicznych emisji obligacji na podstawie prospektu zapowiedział Marvipol, co jest deklaracją raczej niespodziewaną. W przeszłości Marvipol plasował emisje publiczne, bezprospektowe, ale kiedy kilka lat temu płynność tracił Gant, inwestorzy krytycznie oceniali też wskaźniki płynności Marvipolu i przeceniali jego obligacje na Catalyst. Choć Marvipol z łatwością poradził sobie z wykupami, przez wiele kolejnych lat w dalszych emisjach nominał jednej obligacji ustalał na 10 tys. zł, co skutecznie obniżyło płynność, ale też i zmienność notowań jego papierów na Catalyst. W ostatnich emisjach nominał wrócił do 1 tys. zł, a teraz deweloper myśli o publicznych emisjach obligacji. Warunki są to tego wymarzone – rynek potrzebuje emisji, Marvipol ma dobrą sytuację płynnościową i kontroluje zadłużenie netto na niskim poziomie. I to właśnie czyni zapowiedź spółki nieco zaskakującą. Ale inwestorzy nie powinni znaleźć powodów do narzekań – im szersza będzie oferta rynkowa, tym lepiej dla nich.
Rynek instytucjonalny też jest chłonny i głodny długu o czym świadczą udane emisje InPostu. Emisja na eurorynku wymagała uzyskania ratingu (BB czyli dwa oczka poniżej oceny inwestycyjnej) i w tym wypadku grupa chętniej sięgnęła po papiery o stałym kuponie (2,25 proc. dla papierów w EUR) niż o zmiennym (2,5 pkt ponad WIBOR dla złotowych), zwiększając wartość emisji eurowych o 100 mln EUR do 490 mln EUR, kosztem papierów złotowych (500 mln zł wobec pierwotnie planowanych 800 mln zł). Oczywiście stały kupon jest standardem na rynkach rozwiniętych, u nas ryzyko stopy procentowej wciąż biorą na siebie emitenci, co odbija się później na niższej płynności na rynku wtórnym.
Kto lubi zabawę ryzykiem stopy procentowej i operuje z Polski musi z konieczności koncentrować się na papierach skarbowych. W tym tygodniu rentowności rosły, ale można ten ruch interpretować jako powrót do dolnego ograniczenia wcześniejszej konsolidacji, co o niczym nie przesądza.
Emil Szweda, Obligacje.pl