Tragiczna polska demografia

Tragiczna polska demografia

Z danych GUS wynika, że w Polsce najwięcej ludzi mieszkało w 2010 r. Od tego czasu nasz kraj skurczył się o prawie milion osób. Tylko w ostatnim roku populacja zmniejszyła się o 130 tys. To tak, jakby z mapy zniknęło miasto wielkości Zielonej Góry, Opola lub Rybnika. Nowe dane GUS pokazują, przed jak gigantycznym problemem demograficznym stoi obecnie nasza gospodarka. Niedługo połowa Polaków będzie po "50"  - stwierdził serwis Businessinsider.com.pl

W 2015 r. PiS dochodził do władzy, Andrzej Duda zostawał prezydentem - czytamy w informacji serwisu Businessinsider.com.pl

A w Polsce urodziło się 369 tys. 308 dzieci. Później, w 2017 r., ta liczba przebiła nawet 400 tys. I wtedy nastąpił drastyczny zjazd - podano.

Z najnowszych danych GUS wynika, że w 2023 r. na terenie naszego kraju urodziło się 272 tys. 451 dzieci. To o jedną trzecią mniej niż jeszcze sześć lat wcześniej. A i tak sytuację ratują cudzoziemcy, których na świat w polskich szpitalach przyszło w ubiegłym roku ponad 18 tys. – czytamy w treści

Trend jest jednak nieubłagany. A gdy spojrzymy na dane z końcówki XX w., to zobaczymy skalę katastrofy. W latach 80. potrafiło rodzić się nawet 700 tys. dzieci rocznie. Gdy to pokolenie dorastało i zakładało swoje rodziny, to liczba urodzeń spadła do nieco ponad 410 tys. – wskazano.

Tak źle, jak teraz nie był jednak jeszcze nigdy. Nawet tuż po wojnie w 1946 r. urodziło się w naszym kraju ponad 600 tys. nowych obywateli - stwierdzono.

Jeszcze bardziej pesymistycznie są dane dotyczące współczynnika dzietności. Pod koniec XX w. na jedną matkę przypadała średni więcej niż dwójka dzieci. Teraz wynosi on znacznie mniej, bo 1,16.
Nie dość więc, że za 20 lat będzie mniej potencjalnych matek, to jeszcze będą one rodziły znacznie mniej dzieci. W dużej mierze dlatego, że obecnie Polki decydują się na dziecko znacznie później niż w przeszłości – podano w treści.

W 1990 r. ponad 36 proc. rodziły matki w wieku od 20 do 24 lat. Dziś takie przypadki to ewenement (nieco ponad 10 proc.). Z kolei pod koniec ubiegłego stulecia matki rodzące po 35. roku życia stanowiły niespełna 9 proc. Dziś jest to blisko 22 proc. – podkreślono.

Skoro mało dzieci się rodzi, to łatwo o ujemny przyrost naturalny. To znaczy, że więcej ludzi umiera, niż się rodzi. Taką sytuację mamy w Polsce nieprzerwanie od 2013 r. GUS szacuje, że przez ostatnią dekadę zmarło o ponad 700 tys. ludzi więcej, niż się urodziło.

Siłą rzeczy liczba mieszkańców musi spadać. Sytuacji nie ratują bowiem imigranci, mimo że od 2020 r. saldo migracji w Polsce jest dodatnie (więcej osób przyjeżdża, niż wyjeżdża z kraju) – wskazano w treści.

W szkołach przez lata uczyliśmy się, że liczba mieszkańców Polski to ponad 38 mln. To już nieaktualne. Od 2010 r., gdy według danych GUS Polska była najliczniejsza, liczba ta spadła o blisko milion — z 38,5 do 37,6 mln.

Z danych GUS wynika, że tylko w ciągu 12 miesięcy 2023 r. nasz kraj skurczył się o 130 tys. osób. To mniej więcej tyle, ile wynosi liczba mieszkańców Zielonej Góry, Rybnika czy Opola.
Z danych wynika, że szybciej wyludniają się miasta niż wsie. W 2023 r. w aglomeracjach spadek wynosił 0,5 proc., a na wsi — 0,11 proc. – napisano.

Nie wszystkie regiony pustoszeją jednakowo. Najszybciej mieszkańców tracą takie województwa jak świętokrzyskie, lubelskie i łódzkie. Są też jednak takie miejsca, gdzie w 2023 r. przybyło ludności. Nieznacznie, ale przybyło. Mowa tu o Pomorzu czy Małopolsce.

"Należy podkreślić, że mieszkańców zyskują zwłaszcza tereny, na których są zlokalizowane rozwijające się największe wielofunkcyjne aglomeracje miejskie (obszary aglomeracyjne). Dotyczy to głównie rejonów otaczających: Warszawę, Trójmiasto, Poznań, Kraków, aglomerację bydgosko-toruńską, a także Wrocław oraz – w mniejszym stopniu – Szczecin, Olsztyn, Białystok, Lublin, Rzeszów, Łódź i Zieloną Górę" — tłumaczył GUS w raporcie.

Drastycznie spadająca liczba mieszkańców to trend, który będzie trudny do powstrzymania. Wraz z mniejszą liczbą urodzeń starzeje się też całe społeczeństwo, co dobrze obrazują poniższe dane.
W 1950 r. niemal połowa Polaków miała mniej niż 24 lata, a Polek — mniej niż 27 lat. Na początku lat 90. liczby te wzrosły do 31 i 33 lat, a dziś połowa Polaków jest po "40", a 50 proc. Polek ma więcej niż 44 lata - napisano.

Mało? W 1990 r. co czwarty Polak miał mniej niż 14 lat. Dziś w takim wieku jest ledwie 15 proc. społeczeństwa. I na drugim biegunie: 35 lat temu emeryci stanowili 10 proc. populacji. Dziś to już ponad dwukrotnie większy odsetek - stwierdzono.

To oczywiście wpływa na wiele dziedzin naszego życia. Starsze społeczeństwo to przede wszystkim gigantycznie obciążenie dla systemu emerytalnego, a więc przede wszystkim przyszłych świadczeń dzisiejszych 30— i 40-latków - podkreślono.

Prognozy GUS zakładają, że do 2060 r. liczba Polaków zmniejszy się o 6,7 mln. Oznacza to mniej więcej tyle, że za 35 lat nasz kraj będzie liczył już nie prawie 40, a ledwie 30 mln obywateli. Przez pół wieku "wyparuje" blisko jedna czwarta społeczeństwa - wyliczono.

"Największy wpływ na ten stan rzeczy będzie miała umieralność (przewiduje się, że w 2060 r. liczba zgonów sięgnie blisko 490 tys.). Będzie to konsekwencją między innymi tego, że w wiek największej umieralności systematycznie będą wchodzić roczniki należące do wyżu demograficznego z lat 80 XX wieku – czyli obecni około 40-latkowie. Natomiast wiek emerytalny zaczną osiągać obecni 20-latkowie. Mediana wieku ludności wyniesie ponad 50,25 lata, czyli o ok. 7 lat więcej niż w 2023 r., co oznacza, że połowa mieszkańców Polski będzie miała ponad 50 lat" — napisano w analizie GUS.

Autorzy najnowszego raportu GUS przewidują, że przez kolejne dekady tj. do 2060 roku proces starzenia najsilniej dotknie województwa warmińsko-mazurskie, opolskie oraz podkarpackie. W latach 2025–2060 odsetek osób starszych (65 lat i więcej) zwiększy się w nich w największym stopniu (powyżej 13 p. proc.) - podano.
 
Proces starzenia najłagodniej będzie przebiegał w województwach pomorskim i mazowieckim. Najmłodszymi regionami w 2060 r. będą pomorskie, mazowieckie, małopolskie oraz wielkopolskie – czyli województwa z silnym rynkiem pracy oraz zapleczem naukowo— badawczym i akademickim. Najstarszymi województwami będą świętokrzyskie oraz opolskie – napisano w podsumowaniu.    (jmk)

Foto: Gazeta Prawna // shutterstock
Źródło: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.