Od 23 września spora część bankomatów działających w Polsce będzie musiała mieć specjalny system, który w razie próby kradzieży błyskawicznie pobrudzi pieniądze, zanim trafią w ręce złodziei. Niektórzy operatorzy twierdzą, że to zbędny wymóg, bo bankomaty są bezpieczne i ataków jest mało. Sytuacja może jednak się szybko pogorszyć i trzeba udoskonalać ochronę — argumentują inni eksperci. Co to oznacza dla klientów bankomatów?
23 września tego roku wchodzą w życie nowe przepisy, wynikające z rozporządzenia MSWiA, które mają zwiększyć bezpieczeństwo bankomatów i zapobiegać kradzieżom pieniędzy. Od tego dnia 40 proc. tych maszyn w Polsce musi być wyposażone w specjalny system (IBNS, intelligent banknote neutralisation system), który będzie barwił banknoty w razie zidentyfikowania próby kradzieży – czytamy w informacji serwisu Businessinsider.com.pl
To spore wyzwanie dla branży - oznacza, że systemy IBNS będą musiały funkcjonować w 8,5 tys. bankomatów. Według danych NBP, na koniec 2022 r. w Polsce działało bowiem ponad 21,3 tys. urządzeń. Koszt dostosowania został oszacowany na ponad ćwierć miliarda zł. – podano w treści
Systemy IBNS powinny uruchomić barwienie banknotów w przypadku jakiejkolwiek próby ataku na bankomat czy konwój pieniędzy. System błyskawicznie barwi gotówkę, aby zaznaczyć, że ktoś ją chciał ukraść. To specjalna farba, która mocno i skutecznie brudzi oraz bardzo trudno ją zmyć. W praktyce uniemożliwia posługiwanie się zabrudzonymi nią banknotami - stwierdzono.
— Prace nad dostosowaniem się do rozporządzenia trwają. Lepiej to wygląda w bankach komercyjnych, dużo gorzej w spółdzielczych. Nie mogę zdradzać szczegółów dotyczących tego, jaki odsetek bankomatów już spełnia wymagania rozporządzenia w zakresie IBNS — powiedział Krzysztof Kołodziejczyk, prezes firmy Talemax i wiceprezes POFOG (Polska Organizacja Firm Obsługi Gotówki).
PKO BP, mający prawie 3 tys. bankomatów, stwierdził — odpowiadając na pytania serwisu o gotowość do wdrożenia systemów barwiących bankomaty — że "zna i stosuje się do obowiązującego prawa". Jednak stwierdził, że ze względów bezpieczeństwa nie może udzielać szczegółowych informacji dotyczących wdrożenia tego rozwiązania. Także niektórzy przedstawiciele firm zarządzających bankomatami i dostarczających systemy bezpieczeństwa twierdzą, że podawanie wielu informacji może ułatwić życie złodziejom.
Operatorzy bankomatów są sceptycznie nastawieni do nowych wymogów i wskazują na problemy związane z dostosowaniem się do nich. Niektórzy z nich twierdzą, że już teraz są dobrze zabezpieczeni, a wdrożenie IBNS niekoniecznie jest uzasadnione – czytamy w informacji.
— Wykonaliśmy wielką pracę nad poprawą bezpieczeństwa bankomatów. Nasze urządzenia wyposażone są między innymi w czujki wykrywające gaz i wrażliwe na drgania. Urządzenia dodatkowo są podpięte do monitoringu firmy ochroniarskiej, która natychmiast przybywa na miejsce zdarzenia. Jednocześnie o sprawie informowana jest policja, żeby jak najszybciej ująć sprawców — mówił Michał
Janik, wiceprezes IT Card, który jest drugim graczem na rynku mającym ponad 4,3 tys. bankomatów pod marką Planet Cash.
Dodał, że system wydaje głośny alarm dźwiękowy, który dodatkowo odstrasza przestępców przed atakiem na bankomat. Przekonywał, że te systemy są bardzo skuteczne.
— Przez ostatnie 18 miesięcy przy użyciu butli z gazem wysadzono tylko jeden nasz bankomat, znajdował się w miejscu objętym stałą ochroną fizyczną, stąd nie widzieliśmy konieczności dodatkowego zabezpieczania urządzenia. Dodatkowo wdrożyliśmy rozwiązania przed tzw. atakami logicznymi polegającymi na próbie wypłaty pieniędzy przez podpięcie laptopa czy innego urządzenia do bankomatu. Priorytetem jest dla nas różnorodność rozwiązań i zapobieganie atakom na urządzenia, zanim do nich dojdzie — dodał Janik.
— Dlatego jesteśmy sceptycznie nastawieni koniecznością instalowania systemów IBNS. To rozwiązanie, które działa dopiero w momencie ataku na urządzenie: przestępca do gotówki dostępu nie dostanie, ale dojdzie do wysadzenia urządzenia i ogromnych szkód dookoła. Wreszcie wprowadzenie systemów IBNS na tak dużą skalę to wydatek rzędu 20 tys. zł na jedno urządzenie, w przypadku naszej sieci oznacza to koszt około 25 mln zł. Nie zmienia to faktu, że działamy zgodnie z obowiązującymi przepisami i bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem, więc urządzenia będziemy dostosowywać do wymagań — stwierdził wiceprezes firmy IT Card.
Równocześnie przekonywał, że wiele urządzeń – szczególnie tych posadowionych w mniejszych miejscowościach, może stać się nierentownych i zostać zlikwidowanych. Bankomatów od paru lat systematycznie ubywa. Od początku 2017 r. zniknęło prawie 2,5 tys. urządzeń. W podobnym tonie wypowiadał się Kołodziejczyk, który ocenił, że dwa lata vacatio legis (rozporządzenie MSWiA zostało wydane w połowie września 2021 r.) to z jednej strony nie było mało czasu, choć wskazuje, że pewnie część instytucji liczyła na złagodzenie wymogów lub wydłużenie czasu dojścia do nich - czytamy.
— Z drugiej strony dwa lata, biorąc pod uwagę skalę i wartość inwestycji, to nie jest aż tak dużo, aby dostosować bankomaty do nowych wymogów. W niektórych przypadkach może okazać się, że koszt doposażenia w IBNS może być wyższy niż wartość starego, mało rentownego bankomatu. Dlatego możliwe są likwidacje takich bankomatów, ich utrzymywanie może okazać się dla nieopłacalne, szczególnie dla niezależnego operatora — zaznaczył Kołodziejczyk.
— Rozumiem właścicieli bankomatów, którzy niechętnie patrzą na nowe wymogi, bo dzisiaj liczba ataków na te urządzenia w Polsce jest niewielka, zdecydowanie mniejsza niż rok czy dwa lata temu, a mimo to muszą wydawać spore pieniądze na systemy barwiące. Jednak to nie powinno usypiać naszej czujności, bo przykłady innych państw pokazują, że sytuacja może się szybko pogorszyć — dodał.
Podał, że na przykład w Niemczech w 2022 r.odnotowano ponad 500 ataków na bankomaty, czyli nieporównywalnie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Z tego powodu obecnie są tam prowadzone intensywne inwestycje w systemy barwiące i jego zdaniem sytuacja z czasem powinna więc ulegać polepszeniu – czytamy dalej.
— Można dyskutować z tym, czy nowe wymogi powinny być na taki poziomie czy innym, obowiązywać od teraz czy za jakiś czas, ale kierunkowa decyzja MSWiA jest dobra, bo za kilka lat możemy mieć taką sytuację jak obecnie w Niemczech. Grupy prowadzące takie ataki, wywodzące się głównie z Belgii i Holandii, szybko się przemieszczają i próbują kradzieży także w innych państwach. Zwiększenie zabezpieczeń będzie działać na złodziei odstraszająco. Przykłady światowe pokazują, że podejmują pewną liczbę prób i w praktyce okazuje się, ile z nich jest udanych i ile razy bankomat zabarwi banknoty. Im więcej odniosą niepowodzeń, tym mniejsza szansa, że będą ponawiać próby ataków — przekonywał prezes firmy Talemax.
Euronet, mający najwięcej w Polsce bankomatów (około 7 tys.), nie odpowiedział na nasze pytania o gotowość do wdrożenia systemów IBNS - napisano.
Jednym z wymogów stawianych przez MSWiA jest posiadanie przez systemy IBNS tzw. homologacji wydanej przez podmiot akredytowany przez Polskie Centrum Akredytacji (PCA) lub przez właściwą jednostkę unijną. I tutaj pojawiają się schody, bo jak twierdzą niektórzy operatorzy bankomatów PCA nie udzieliło akredytacji żadnej jednostce działającej na terytorium Polski – podano w treści.
— Jeśli chodzi o jednostki zagraniczne, zdaniem PCA powinny one powoływać się na rozporządzenie MSWiA. Nikt się jednak nie powołuje. MSWiA nie porozumiało się z PCA i na miesiąc przed wejściem w życie rozporządzenia wymagany jest certyfikat, którego nikt nie wydaje — mówił Janik.
Dodał, że od miesięcy jego firma kontaktuje się z dostawcami, przejrzała certyfikaty i przeprowadza testy, ale żaden z certyfikatów w jego ocenie nie jest zgodny z wymogami MSWiA - stwierdzono.
— Zabiegamy o takie przepisy, które będą precyzyjne i możliwe do spełnienia. W przeciwnym razie zmuszeni jesteśmy do instalacji systemów IBNS i wiary w to, że certyfikaty zagraniczne będą wystarczające. Koszty późniejszej wymiany systemów to kolejne miliony złotych i ograniczenia sieci. A za wszystko ostatecznie zapłacą klienci oraz ci, którzy będą zmuszeni jechać dziesiątki kilometrów do najbliższego bankomatu — ostrzegał wiceprezes firmy IT Card.
Już teraz część bankomatów, choć niewielka, posiada systemy IBNS. Klienci często jednak nie są świadomi istnienia takich rozwiązań. Jeśli ktoś spróbuje wręczyć nam banknot pokryty atramentem, nie powinniśmy go przyjmować, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że został skradziony – wyjaśniono w treści.
— Może dojść do takich sytuacji, że klient dostanie z bankomatu zabarwione pieniądze, pomimo że nie było ataku, bo systemy czasami mogą być zbyt czułe. Ryzyko takiej sytuacji jest teraz niewielkie, ale będzie rosło wraz z przyrostem liczby bankomatów wyposażonych w IBNS — mówił Kołodziejczyk.
W związku z wprowadzeniem rozporządzenia, NBP zmodyfikował procedury i w razie takiego przypadkowego zabarwienia klient może pójść do lokalnego oddziału NBP, aby wymienić banknoty – podano dalej.
Chociaż atrament jest jedną z najczęstszych metod pozbawiania skradzionych banknotów niezdatności do użytku, stosuje się również inne materiały. Na przykład klej, który skleja wszystkie banknoty w kasecie bankomatu i tworzy z nich twardy klocek. Jeśli ktoś spróbuje wyjąć pojedynczy banknot, rozerwie się on na kawałki – stwierdzono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: BS.net.pl
Źródło: Businessinsider.com.pl