„W wielu obszarach mamy do czynienia z improwizacją w walce z pandemią w Polsce”

Andrzej Sośnierz, Poseł na Sejm RP, były Prezes Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych i Narodowego Funduszu Zdrowia, polityk, lekarz, ekspert w dziedzinie ochrony zdrowia.


    W ocenie działań polskich władz w odniesieniu do walki z pandemią, głównie w ujęciu medycznym, specjalnie nie mam rządu za co chwalić. Natomiast dla mnie zadziwiającym jest jak jednostki ochrony zdrowia, a zwłaszcza szpitale dają sobie radę. Polacy są znani z umiejętności improwizacji, a ponieważ rząd nie panuje nad pandemią, społeczeństwo nauczone historią wie, że w znacznej mierze jest zdane na siebie. To jest smutna konsternacja.

    Z drugiej strony, mnóstwo środków finansowych wydawanych jest mało celowo. Nie można oczywiście wszystkiego negować, na przykład działa system raportowania przypadków. Warto się zastanowić, czy nie moglibyśmy zastosować takich rozwiązań, jak w Korei Południowej, Tajwanie, Australii, Nowej Zelandii, Finlandii czy Islandii. U nas czasami reakcje przypominają odruch Pawłowa – coś się dzieje, coś negujemy niezależnie od tego czy to jest mądre, czy nie ale jest reakcja. Zamykane są sklepy meblowe. Po co? To samo dotyczyło stoków narciarskich, czy zamkniętych dla prywatnego użytkownika hoteli. Trzeba opracować dane, gdzie Polacy najczęściej się zarażają i tam zwiększyć środki bezpieczeństwa. Tymczasem, władza nie wyciąga wniosków z informacji na temat tego, gdzie można się najszybciej zarazić.

    Zadziwia mnie także tak duża ochota do budowania szpitali tymczasowych. Najprawdopodobniej tak ogromne nie będą wcale potrzebne. Po co tam znajduje się tyle kilometrów instalacji tlenowych, kiedy są tam kierowani pacjenci, którzy w ogóle takiej instalacji nie będą wymagali? Ktoś to zainstalował, ktoś to później będzie deinstalował, to wszystko są niepotrzebne koszty. Podobnie rzecz ma się z zakupionymi i dostarczonymi tam respiratorami i inną zbędą aparaturą diagnostyczną