Tuż przed wyborami parlamentarnymi prezydent podpisał ustawę, która zakłada udostępnienie Polakom w 2025 r. nowego systemu — Centralnej Informacji Emerytalnej. Miała ona dać pełnię informacji na temat bilionów odłożonych przez przyszłych emerytów i rozwiązać największe problemy, które sprawiają, że obywatele nie są świadomi swoich oszczędności. Z Informacji Business Insidera Polska wynika, że nowy rząd nic nie robi w tym temacie. Polityka sprawi, że projekt upadnie?
Polacy nie mają świadomości, że kilkanaście milionów z nich ma odłożone w OFE na przyszłą emeryturę grubo ponad 200 mld zł. Zdecydowana większość porzuciła OFE lata temu, ale dalej ich pieniądze są obracane przez fundusze. Serwis we wcześniejszych informacjach zasugerował Polakom, by każdy sprawdził, ile pieniędzy ma odłożone – podano w treści.
W praktyce okazuje się, że bardzo wiele osób nawet nie wie, jak mają sprawdzić własne oszczędności. Problem pojawia się już na etapie weryfikacji, do którego z kilku funduszy są przypisani. Kolejna przeszkoda pojawia się w momencie, gdy chcą zalogować się na konto, do którego trzeba mieć login i hasło – stwierdzono w informacji.
Odpowiedzią na tego typu problemy i ogólny brak świadomości Polaków na temat ich oszczędności emerytalnych miał być nowy system o nazwie Centralna Informacja Emerytalna (CIE) – napisano dalej.
Dzięki CIE w jednym miejscu (na portalu internetowym lub w aplikacji) każdy Polak, jeśli tylko wyraziłby taką chęć, miałby dostęp do zagregowanych informacji o pieniądzach zgromadzonych w ZUS oraz KRUS, w PPK i PPE oraz IKE, IKZE i OFE. System miał także udostępniać gotowe kalkulatory, które wyliczałyby przyszłą emeryturę i podpowiadałyby, ile należy oszczędzać, bo była ona wyższa. Do tego wiele czynności, które wymagają teraz wysyłania listów czy załatwienia spraw w oddziałach instytucji finansowych, miałoby być dostępnych online – podano.
Ustawa z 7 lipca 2023 r. o Centralnej Informacji Emerytalnej za sprawą podpisu prezydenta Andrzeja Dudy weszła w życie 5 października 2023 r., czyli tuż przed wyborami parlamentarnymi, które wyłoniły nowy rząd. Partie tworzące nową sejmową większość dość sceptycznie odnosiły się do systemu forsowanego przez PIS. Teraz w sprawie panuje cisza, choć zgodnie z założeniami ustawy CIE miało zostać udostępnione Polakom w 2025 r. – wskazano w informacji.
Za stworzenie CIE miało odpowiadać trio złożone z: ZUS, Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) i Ministerstwa Cyfryzacji. Ostatnią z wymienionych instytucji zapytał serwis o zaawansowanie prac nad systemem informacji emerytalnej i wydanymi do tej pory środkami. Chciano się też dowiedzieć, czy w ogóle jest chęć do kontynuowania projektu, który rozpoczął poprzedni rząd. Do momentu publikacji nie otrzymano żadnej odpowiedzi, a czasu było sporo - stwierdzono.
Z informacji, do których dotarł Business Insider, wynika, że Ministerstwo Cyfryzacji, które jest de facto sponsorem tego projektu, zamroziło prace nad nim. Od 13 grudnia, mimo gotowości do działania przez m.in. PFR, w sprawie CIE nic konkretnego się nie wydarzyło. Zostały zawieszone wszystkie warsztaty i są już pierwsze opóźnienia – napisano dalej.
Wdrożenie powinno nastąpić w ciągu dwóch lat od uchwalenia ustawy. Nie zostało już wiele czasu, bo zaledwie rok z kawałkiem. Zapytaliśmy PFR, który odpowiada za informatyczną część CIE, czy toczą się jakieś działania po ich stronie. Usłyszeliśmy, że tak. Taki obowiązek nakłada uchwalona ustawa. Wszystko pójdzie jednak na marne, jeśli nie będzie woli politycznej wyżej – podał serwis.
Warto zauważyć, że z jednej strony koalicja rządząca deklaruje, że chce iść w digitalizację, rozwija mObywatela, a gotowy projekt, który w pełni reguluje już przyjęta ustawa, leży odłogiem – czytamy w informacji.
Ministerstwo Cyfryzacji milczy, ale gdy ustawa regulująca Centralną Informację Emerytalną była procedowana, w przestrzeni publicznej pojawiało się sporo wątpliwości. Eksperci, z którymi rozmawiał Business Insider, wskazywali, że finalnie podatnicy zapłacą całkiem duże pieniądze za nowy system.
W ocenie skutków regulacji ustawy jest wymieniona kwota 215 mln zł, którą trzeba będzie pokryć w horyzoncie 10 lat – napisano.
— Samo stworzenie systemu informatycznego będzie kosztować do 35 mln zł — sprecyzował Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR.
— To nie jest wygórowana kwota dla projektów informatycznych — przekonywał.
Do tego dojdzie koszt utrzymania systemu w wysokości do 20 mln zł rocznie. Chodzi m.in. o licencje, opłaty za technologię itp. – podkreślono w wypowiedzi.
Inne wątpliwości dotyczą tego, że państwo uzyska wiedzę na temat wszystkich oszczędności gromadzonych na przyszłą emeryturę, które teraz w przypadku prywatnych instytucji finansowych nie są ujawniane. PFR zapewnia, że nie powstanie replika bazy danych ZUS, a informacje będą bardzo dobrze chronione – zapewniono dalej.
W cały proces będzie zaangażowanych blisko 200 instytucji finansowych. Ich przedstawiciele wskazują na konieczność zintegrowania baz. Boją się też, że CIE sprawi, iż klienci nie będą korzystać z ich platform, co utrudni np. oferowanie innych produktów - czytamy.
Bartosz Marczuk przekonuje, że korzyści społeczne z udostępnienia Centralnej Informacji Emerytalnej finalnie będą większe, niż koszty i trudności związane z jej wprowadzeniem.
Liczy na to, że większa świadomość Polaków pomoże ograniczyć pracę na czarno, z której nie są odprowadzane składki emerytalne. Zachęci też do dodatkowego oszczędzania, co odciąży w przyszłości budżet, z którego trzeba będzie dopłacać do minimalnych emerytur - podano.
Łącznie oszczędności emerytalne Polaków to około cztery bln zł, z czego zdecydowana większość jest na koncie podstawowym i subkoncie w ZUS. To większa kwota niż wynosi roczny PKB Polski – stwierdzono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Wyborcza.biz // Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Źródło: Businessinsider.com.pl