Ludzie tak już przywykli do poruszania się po większości obszaru Europy bez kontroli granicznych, że szokiem byłyby napotkanie na jednej z dotychczasowych tras szlabanu. Do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja. No ale nie wszystkie kraje Unii są w strefie Schengen. Czy utrudnia to im wzrost gospodarczy i co obecność w niej tak naprawdę daje, w jaki sposób sprzyja gospodarce?
Niemcy wprowadzają wzmocnienie kontrole policyjne na granicach z Czechami i Polską. Premier informował o podobnych krokach od granicy ze Słowacją – podał serwis Businessinsider.com.pl.
— Rozważamy to również na granicy z innymi państwami — mówił w środę w TVP1 rzecznik PiS Rafał Bochenek. Wskazał, że może to dotyczyć granicy z Niemcami. Jesteśmy w strefie Schengen na pełnych zasadach od 15 lat i w Unii od 19 lat i nasza gospodarka na tym zyskuje, a jednak pojawia się temat kontroli granicznych z powodu kryzysu migracyjnego.
We wtorek portal "dutschlandfunk.de podał, że Nancy Faeser, federalna minister spraw wewnętrznych Niemiec, dopuszczała nawet wprowadzenie stacjonarnych kontroli granicznych na granicy z Polską. Takie są już np. stosowane od sześciu lat w Niemczech w Bawarii na granicy z Austrią mimo uczestnictwa obu krajów w strefie. O zezwolenie miała zamiar wystąpić do Komisji Europejskiej, ale w środę poinformowano, że jednak nie ma tego w planach. Na razie na granicy z Polską i Czechami wprowadzone zostaną wzmocnione kontrole policyjne, a uzasadnieniem mają być m.in. informacje o "potencjalnych zagrożeniach dla bezpieczeństwa wewnętrznego i porządku publicznego" - podano.
To zasady umożliwiające przywracanie kontroli granicznej, które zawarto w przepisach zaimplementowanych z układu w Schengen do unijnego kodeksu regulującego przepływ osób przez granice. Celem przywrócenia kontroli nie może być kontrola sama w sobie, ale kontrola uzasadniona jednym z czynników zapisanych w prawie i trwać może to przez 30 dni z możliwością przedłużenia, ale do maksimum sześciu miesięcy. Chyba że nastąpią "okoliczności nadzwyczajne", wtedy trwać może dwa lata — wskazała Business Insiderowi w unijnych przepisach dr Marta Pachocka z Ośrodka Badań nad Migracjami UW.
— Szczególne nasilenie [przywracania kontroli na granicach wewnętrznych Unii — red.] miało miejsce po "szczycie" kryzysu migracyjnego w 2015 r. oraz w obliczu jego konsekwencji, tzw. wtórnych przepływów migracyjnych, czyli przemieszczania się migrantów z państwa wjazdu do innych państw członkowskich UE. Obecnie kilka państw członkowskich długoterminowo nadużywa uprawnień do tymczasowego przywracania kontroli, przez co charakter tymczasowości jest już tylko z nazwy, a w praktyce łamią przepisy KGS, chodzi m.in. o Niemcy, Austrię, Danię, Francję, Norwegię i Szwecję. Aktualnie każde z tych państw ma przywróconą kontrolę na granicach wewnętrznych, a jej przedłużenie dokonało się już kilkadziesiąt razy — podała dr Anna Szachoń-Pszenny z Katedry Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa KUL.
W strefie Schengen jest 27 państw, tak samo, jak w Unii Europejskiej, ale obie listy państw nie są takie same. Są w strefie kraje spoza Unii: Szwajcaria, Norwegia, Liechtenstein i Islandia, z kolei nie ma w niej takich unijnych krajów jak: Bułgaria, Cypr, Irlandia i Rumunia. Obecność w strefie umożliwia przemieszczanie się bez kontroli granicznych i pokazywania przy przekraczaniu granic paszportów czy wiz – napisano w wyjaśnieniu.
Skoro poza Schengen jest Irlandia, czyli absolutny lider wzrostu gospodarczego w Unii od wielu lat, to pokazuje, że można dobrze sobie radzić i bez strefy. PKB Irlandii wzrósł od 2015 r. do drugiego kwartału 2023 r. o 70 proc. i był to najwyższy wzrost w UE. Cypr jest w tym zestawieniu trzeci (+38 proc.), Rumunia czwarta (+34 proc.), a Bułgaria 12. (+23 proc.) — wynika z danych Eurostatu. Polska z 30 proc. przyrostem zajmuje 7. miejsce - wskazano.
Najwyższy wzrost akurat w krajach spoza strefy nie oznacza, że Schengen przeszkadza gospodarce, ale raczej to, że i bez uczestnictwa w strefie można się szybko rozwijać. Kluczowe jest członkostwo w Unii Europejskiej, które zapewnia wolny przepływ towarów i usług - napisano.
To jednak oczywiste, że funkcjonując poza strefą, traci się czas w transporcie, handlu zagranicznym, turystyce. Wiele firm bierze to pod uwagę, rozważając inwestycje w danym kraju. Czas to przecież pieniądz, więc jego strata to też koszt.
Businessinsider.com.pl opisał w artykule kilka istotnych elementów, które wskazują, co zyskujemy na obecności w strefie?
Objazd po Europie, wakacje w Hiszpanii, Włoszech czy w Grecji. Na liście problemów z wyjazdem turystycznym do 27 krajów Europy nie mamy obecnie wyrobienia paszportu czy wizy. Na granicy nikt nas nie zatrzyma, nie trzeba stać w kolejce przed szlabanem. Dobrze mieć dowód osobisty, taki dokument lepiej też wyrobić dzieciom, ale właściwie i bez tych dokumentów granicę przejechać można. Problem będzie tylko, gdy służby danego państwa o dokumenty zapytają - czytamy.
Kontrola graniczna jest na zewnątrz strefy Schengen, a pomiędzy krajami jej nie ma. W szczególnych sytuacjach wprowadzana jest kontrola, ale wyrywkowa - wskazano.
Polacy korzystają z tego w pełnym zakresie. W ubiegłym roku za granicę turystycznie wyjechało 6,7 mln Polaków powyżej 15. roku życia, z czego najwięcej do: Włoch, Grecji, Chorwacji i Hiszpanii — wynika z danych GUS. W 2014 r. (najstarsze dostępne dane GUS) było to 5,6 mln, wzrost jest więc wyraźny - napisano.
Nie tylko Polacy mają dzięki udogodnieniom łatwość wyjazdu na Zachód, ale i turystów z Zachodu wizja stania w korku na granicy nie zniechęca do odwiedzenia Polski. Między innymi w rezultacie swobody przemieszczania się branża turystyczna w Polsce rozkwita. Od 2005 r. do 2022 r. przybyło 210 tys. miejsc noclegowych, czyli wzrost jest 37-procentowy, a liczba turystów zagranicznych odwiedzających nasz kraj zwiększyła się w tym czasie o 1,5 mln rocznie, czyli o 36 proc. — wynika z danych GUS. W 2022 r. udzielono w Polsce noclegów 5,8 mln zagranicznym turystom – podano w treści.
Problem kontroli poza Schengen można jednak ominąć i ułatwić turystom przyjazd do swojego kraju, co pokazuje przykład Irlandii, która na lotnisku w Dublinie zamontowała od grudnia 2017 r. automatyczne bramki kontroli granicznej "eGates". Bramki elektroniczne umożliwiają posiadaczom paszportów z krajów UE/EOG i Szwajcarii, którzy ukończyli 18 lat, samoobsługowe przejście przez kontrolę imigracyjną. Podobne bramki mają być instalowane również w innych portach lotniczych Irlandii - wskazano.
Wiele zagranicznych firm funkcjonuje w Polsce dlatego, że transport z naszego kraju na rynki zachodniej Europy nie napotyka korków na granicach, jest płynny. Na przykład należąca do Chińczyków firma TCL Operations po całej Europie rozsyła z Żyrardowa zmontowane tam telewizory, których części zostały wyprodukowane w chińskich fabrykach. W Polsce to wszystko się montuje i transportuje na zachód – napisał serwis.
Głównymi krajami docelowymi sprzedaży spółki były w ub.r.: Holandia (32 proc. sprzedaży w 2022), Francja (31 proc.), Japonia (18 proc.), Korea Płd., Wielka Brytania i Niemcy — wynika ze sprawozdania finansowego z KRS. Gdyby Polski w strefie Schengen nie było, to działalność tej firmy mogłaby się przenieść do na przykład Holandii, a prawie trzystu pracowników TCL w Polsce oraz setki pracowników firm przewozowych, z których usług TCL korzysta, straciłoby pracę, a budżet państwa podatki - stwierdzono.
Z racji bezproblemowego przejazdu przez granicę z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą w Polsce prężnie działać może branża transportowa. Firmy działające w Polsce obsługują prawie jedną piątą przewozów na rynku wewnątrzunijnym, zatrudniając pół miliona osób — wynika z raportu PIE. Wyprzedzamy Niemcy i Hiszpanię. Zresztą siłę krajowej logistyki tworzą m.in. niemieckie firmy, które tu założyły spółki-córki, jak Havi Logistics i Schenker.
Nie jest tajemnicą, że wiele fabryk w Polsce jest "podproducentami" fabryk w Niemczech. Dużo niemieckich firm pootwierało tu zakłady, żeby dostarczać półprodukty do zakładów w Niemczech, tam składać, np. samochody i wysyłać potem w świat, głównie do USA i Chin - napisano.
W Polsce niemieckie koncerny szukały pracowników, bo u siebie miały z tym problem. Dlatego powstawały tu fabryki, tym chętniej zakładane, że u nas pracownicy są tańsi, a infrastruktura drogowa coraz lepsza, więc sprawy logistyczne nie stanowiły problemu. No i transporty nie musiały czekać na granicach – podkreślono w treści.
Przykładem zapotrzebowania na pracowników z Polski jest podberlińska Tesla, która szka pracowników w Szczecinie i okolicach. W Niemczech o pracownika bardzo trudno, szczególnie przy cięższych pracach, a dla Polaka tamtejsze stawki są zdecydowanie zadowalające – napisano dalej.
W tym roku między styczniem a lipcem do Niemiec wysłaliśmy aż 27,8 proc. naszego eksportu za 57 mld euro. Transporty nie stoją na granicach, więc produkcja może bezproblemowo odbywać się i w Polsce, i w Niemczech, bez żadnych obsunięć czasowych, co wlicza się zawsze w koszty. Fabryki muszą pracować w trybie "just in time", żeby zminimalizować koszty magazynowania. Dla Niemiec jesteśmy czwartym krajem, z którego najwięcej importują w świecie i drugim w Europie - podano.
To może być zresztą argument za tym, że kanclerz Olaf Scholz kilka razy się zastanowi, czy wprowadzać stacjonarne kontrole na granicy z Polską. Wiele koncernów po takiej decyzji miałoby mu sporo nieprzyjemnego do powiedzenia – napisano.
Wielka Brytania nigdy nie była w strefie Schengen, co nie przeszkadzało Polakom tam pracować i przesyłać pieniądze do Polski. Jednak dzięki ułatwieniom w poruszaniu się i pracy w strefie Schengen transfery do kraju z państw Unii są wciąż niemałe i powiększają polski PKB – stwierdzono.
"W I kwartale 2023 r. z tytułu pracy Polaków za granicą do kraju trafiło 4,8 mld zł [...] W stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku łączna wielkość przekazanych środków była wyższa (0,4 mld zł). Na zanotowany wzrost wpłynął głównie słabszy kurs walutowy polskiego złotego oraz wyższy niż przed rokiem napływ środków z Niemiec, Holandii, Norwegii" — czytamy w najnowszym dostępnym raporcie cyklicznym NBP o bilansie płatniczym.
"Z drugiej strony zarejestrowano spadek środków przekazywanych do Polski z Wielkiej Brytanii i Irlandii. Krajem z największą wartością przekazów pieniężnych nadal pozostały Niemcy. W I kwartale 2023 r. pracujący tam Polacy przekazali do kraju 1,6 mld zł. Na drugim miejscu znalazła się Wielka Brytania, z której napłynęło do Polski 0,7 mld zł. Łącznie przekazy z tych dwóch krajów stanowiły 48,3 proc. wszystkich transferów" — podano.
Jak czytamy dalej. — Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii radykalnie zmniejszyło napływ nowej siły roboczej z Polski i więcej już stamtąd wraca, niż tam wyjeżdża. Spadek transferów z Irlandii sugeruje, że podobny trend jest i w tamtą stronę, choć Irlandia z Unii wychodzić nie ma zamiaru. Nieobecność Irlandii w Schengen może być jednym z argumentów dla części emigrantów z Polski do zmiany miejsca pracy na te z większymi ułatwieniami w przemieszczaniu się.
Łatwość przemieszczania się, brak kontroli na granicach i co za tym idzie płynność transportu, bez żadnych nieoczekiwanych opóźnień, korków na granicach, to argument dla inwestorów, żeby bardziej zainteresować się danym krajem. Przy dogodnych warunkach transportowych szybciej inwestorzy zdecydują się na zbudowanie fabryki, zakładu produkcyjnego, niż gdyby te warunki były niedogodne – podano dalej.
Według danych Eurostatu w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych netto (wpływy minus wypływy z tytułu inwestycji) w Polsce kraje Unii mają co roku udział rzędu 87-88 proc. W latach 2017-2021 (najnowsze dostępne dane Eurostatu są z 2021 r.) z krajów Wspólnoty trafiało do nas od 175 do 210 mln euro rocznie inwestycji bezpośrednich netto i w ich skali niewiele nam już brakowało do Szwecji, Irlandii oraz Włoch - czytamy.
Największe inwestycje bezpośrednie z unijnych krajów akumuluje Holandia. Od 2015 r. to średnio 1,5 mld euro rocznie. W 2021 r. byliśmy na 10 miejscu na 27 państw Unii w inwestycjach bezpośrednich netto z innych krajów UE. Po pierwszej Holandii drugie miejsce inwestowania z innych krajów Unii w Europie to Luksemburg, a potem są Szwajcaria i Niemcy – wskazał serwis.
Rosnącą zamożność zawdzięczamy właśnie otwarciu wielu rynków na nasze towary i usługi i przyciąganiu inwestycji. Zyskuje pośrednio i bezpośrednio każda dziedzina gospodarki. Kontrole graniczne działają odwrotnie – skonstatował Businessinsider.com.pl (jmk)
Foto: Polskie Radio 24 // shutterstock/Tatiana Popova
Źródło: Businessinsider.com.pl