Dotowany zakup przywrócił popyt na elektryki

Dotowany zakup przywrócił popyt na elektryki

Ludzie wrócili z wakacji i stwierdzili, że kupią sobie samochód z napędem elektrycznym? Tak to może na pierwszy rzut oka wyglądać, bo wrzesień znacząco różnił się na plus od poprzednich miesięcy, jeśli chodzi o rejestracje samochodów elektrycznych w Europie — wynika z danych ACEA. W Polsce sprzedaż też poszła w górę, choć nie tak jak w Czechach – poinformował serwis Businessinsider.com.pl

Sprzedaż samochodów elektrycznych, tj. tych napędzanych tylko bateryjnie (BEV) wzrosła w Unii we wrześniu o 9,8 proc. rok do roku do 140 tys., a jeśli dołączyć do zestawienia trzy kraje EFTA (Szwajcaria, Norwegia, Islandia) oraz Wielką Brytanię, to nawet o aż 13,9 proc. do 213 tys. To znaczące odbicie po wcześniejszych katastrofalnych miesiącach. Dla informacji, licząc od początku roku rynek spadł w Unii o 5,8 proc. do 1048 tys., a w we wszystkich krajach objętych badaniem ACEA o 2,6 proc. do 1433 tys.

Największym rynkiem elektryków jest Wielka Brytania ze sprzedażą 56,4 tys. takich pojazdów we wrześniu br. To o 24,4 proc. więcej rok do roku. W drugich Niemczech sprzedano o 8,7 proc. więcej elektryków rdr (34,5 tys.) i tym samym przełamany został wielomiesięczny marazm. Licząc łącznie za dziewięć miesięcy liczba rejestracji u naszego zachodniego sąsiada spadła rok do roku o aż 28,6 proc. do 276 tys. – podano.

W Polsce we wrześniu br. zarejestrowano 1,5 tys. samochodów całkiem elektrycznych (BEV), czyli o 18,3 proc. więcej rok do roku. No ale u nas to margines rynku, bo elektryki stanowiły zaledwie 3,6 proc. rejestracji, a hybrydy plug-in — 2,4 proc. Polska jest zresztą drugim krajem w Europie z najmniejszym udziałem samochodów bateryjnych w sprzedaży, po Słowacji (2,2 proc. we wrześniu) i przed Bułgarią (4,1 proc.) - wskazano.

W naszym kraju prym wiodą obecnie hybrydy zwykłe (nie plug-in), których sprzedało się 18,3 tys. (+6,4 proc. rdr) i samochody benzynowe ze sprzedażą 16 tys. (+5,1 proc. rdr). Elektryki miały jednak największą roczną dynamikę sprzedaży - podkreślono.

Ale nawet ponad trzykrotnie mniej liczebni od nas Czesi kupili tyle, co my, bo 1,46 tys. sztuk samochodów bateryjnych, czyli o aż 151 proc. więcej rok do roku. Nietrudno zgadnąć, że powodem tak wielkiego wzrostu są dotacje od państwa.

Aby zachęcić Czechów do przejścia z pojazdów spalinowych na elektryczne, Ministerstwo Przemysłu i Handlu wprowadziło od końca marca dotację wspierającą przedsiębiorców i firmy kupujące pojazdy elektryczne. Dla indywidualnych nabywców oznacza to wkład w wysokości 200 tys. koron (33,8 tys. zł) na zakup pojedynczego samochodu elektrycznego lub 300 tys. koron (50,7 tys. zł) na zakup cięższych pojazdów elektrycznych – napisano dalej.
 
Na program przeznaczono 1,65 mld koron (279 mln zł), co, jak widać, od razu wpłynęło na rynek. W ciągu dziewięciu miesięcy br. zarejestrowano tam 7,2 tys. samochodów bateryjnych, czyli o 55 proc. więcej rok do roku – czytamy w treści.

Największy liczbowo wzrost sprzedaży elektryków miał miejsce jednak nie w Czechach, ale w Wielkiej Brytanii, gdzie zarejestrowano w samym wrześniu aż 56,4 tys. takich aut, a to o 11,1 tys. więcej rok do roku (+24 proc.). To po pierwsze efekt otwarcia rynku dla chińskich samochodów, a po drugie efekt popularności zakupów samochodów używanych, które cenowo zrównały się z benzynowymi — pisał niedawno "Financial Times". Już samochody dwuletnie są sprzedawane po niższych cenach niż ich odpowiedniki benzynowe, co zwiększyło zainteresowanie.

Wysokie wzrosty odnotowano też w Norwegii z 12,5 tys. BEV, a to o 3,5 tys. więcej rok do roku (+39 proc.) oraz w Belgii gdzie zarejestrowano 12,1 tys., czyli o 3 tys. więcej rdr (+32,8 proc.) - napisano.

W Belgii rząd podał, że w 2024 r. kończy się dotacja do 5 tys. euro do zakupu elektryka o wartości katalogowej poniżej 40 tys. euro i do 3 tys. euro w przypadku samochodów używanych, więc Belgowie najwyraźniej przyśpieszyli decyzje. A przeważnie chodzi prawdopodobnie o firmy, bo na dziesięć samochodów z napędem bateryjnym aż osiem jeździ we flotach firmowych — podawał we wrześniu "The Brussels Times".

O przypadku Norwegii rozpisywały się natomiast światowe media, bo liczba samochodów elektrycznych przekroczyła tam właśnie liczbę pojazdów benzynowych. Z racji warunków klimatycznych nadal króluje tam jednak diesel.

Norwegia jest światowym liderem w kupowaniu pojazdów elektrycznych m.in. dzięki zachętom rządowym. Zachęty podatkowe obejmują progresywny podatek od pojazdów oparty na ich wadze i emisji, co sprawia, że pojazdy elektryczne są bardziej ekonomiczne dla konsumentów. Pojazdy elektryczne są nie tylko zwolnione z podatków od emisji, ale również z podatku VAT od zakupu i leasingu.
Obniżone są też dla elektryków opłaty drogowe (co najmniej o 50 proc.) i opłaty parkingowe, a kierowcy pojazdów elektrycznych mogą korzystać z buspasów – wskazano w informacji.

Najgorzej dynamika zakupów elektryków wygląda w tych krajach, gdzie dotacje znikły. We Francji liczba rejestracji spadła o 1,9 tys. rdr (-6,3 proc.), w Finlandii o 1,2 tys. (-38,7 proc.), a w Szwecji o prawie tysiąc (-7,7 proc. rdr) – napisano w podsumowaniu.    (jmk)

Foto: Business Insider // 4045 / Shutterstock
Źródło: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.