Choć 2023 r. trwa dopiero kilkadziesiąt godzin, to rząd i tak zdołał się już zadłużyć na ok. 100 mld zł. Tak przynajmniej wynika z szacunków resortu finansów, który od kilku miesięcy szuka pieniędzy na rozpoczęty właśnie rok. Wciąż potrzebuje jeszcze przynajmniej dwa razy tyle. Jest przy tym jedno "ale". — Trzeba zachować dyscyplinę fiskalną. O finansowanie będzie ciężko, więc to ważne, żeby przed wyborami nie pofolgować sobie zbyt mocno — ostrzegają ekonomiści.
— W 2023 r. potrzeby pożyczkowe brutto samego budżetu państwa to ok. 261 mld zł do tego dochodzą fundusze BGK i potrzeba pozyskania ok. 84 mld zł — mówiła w ubiegłym tygodniu w rozmowie z Business Insider Polska minister finansów Magdalena Rzeczkowska.
Jak jednak dodała, finansowanie potrzeb pożyczkowych na 2022 r. zakończyliśmy w sierpniu. — Wszystkie środki, które pozyskujemy od tamtej pory, służą już prefinansowaniu 2023 r. — powiedziała.
Tak czy siak, z rynku trzeba zebrać ok. 300 mld zł, przy czym należy pamiętać, że jest to kwota brutto. Jak tłumaczył w rozmowie z Business Insider Polska Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, są to potrzeby z poprzednich lat powiększone o nowe zadłużenie, wynikające stricte m.in. z ustawy budżetowej i planu wydatków na 2023 r. – napisano w informacji.
Paradoksalnie dla losów polskiego zadłużenia spore znaczenie będzie miało to, co dzieje się w USA. Od polityki tamtejszego banku centralnego będzie bowiem zależało, czy na rynku długu pojawi się "odwilż" i popyt wzrośnie – wskazał portal Businessinsider.com.pl
— Pozyskanie finansowania na rynkach w warunkach podwyżek stóp procentowych amerykańskiego Fed i innych banków centralnych jest dużo trudniejsze niż w poprzednich latach, a przede wszystkim znacznie droższe. Jeśli jednak Fed skończy podwyżki stóp, to automatycznie inwestorzy będą więcej kupować, a pozyskiwanie finansowania stanie się łatwiejsze i tańsze — mówił Piotr Bujak.
Jego zdaniem stopniowe łagodzenie polityki pieniężnej powinno nastąpić po pierwszym kwartale 2023 r.
Podobnego zdania jest zresztą Grzegorz Ogonek, analityk Santander Bank Polska. Jeśli bowiem tam cykl zacieśniania polityki pieniężnej się zakończy, to dla rynku obligacji będzie to oznaczało wzrost popytu - czytamy.
— Przez pierwszy kwartał Fed będzie jeszcze brzmiał jastrzębio, ale później powinien złagodzić ton — prognozował ekonomista w rozmowie z Business Insider Polska.
Zdaniem Ogonka, klimat globalny wyznaczony nastawieniem banków centralnych, aż tak nie będzie szkodził finansowaniu polskiego długu.
— W ostatnim czasie mamy sporo sygnałów, które mają rynek uspokajać. Choćby kwestia Krajowego Planu Odbudowy — wskazał rozmówca serwisu.
Grzegorz Ogonek stwierdził, że rynek takie zapewnienia "kupił", przez co rząd ze znalezieniem finansowania wielkiego problemu nie powinien mieć – czytamy dalej.
— Kwestią wyczucia i percepcji rynku jest tylko to, czy zadłużać będziemy się w Polsce, czy za granicą. Niedawno szlak emisji obligacji w dolarach został przetarty, więc jeśli to zadziałało, to od decyzji ministerstwa finansów będzie zależało, czy zdecyduje się nim podążyć jeszcze raz — mówił Ogonek.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia finansowania pozarynkowego, które może być kluczowe, chociażby w kontekście zadłużenia funduszy celowych. O tym również w Business Insider Polska mówiła minister Rzeczkowska.
— Jest jeszcze Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych w BGK, którego wydatki na etapie przygotowania projektu ustawy budżetowej na przyszły rok szacowaliśmy na poziomie ok. 40 mld zł (...). W tym przypadku także zakładamy, że finansowanie będzie pozarynkowe. Głównie będzie pochodziło z umów z państwami, z którymi będziemy zawierali kontrakty zbrojeniowe. To będą mechanizmy kredytowe np. z bankami rozwoju — tłumaczyła szefowa resortu.
Sytuacja na rynku to jedno, ale jest też druga kwestia, na którą należy zwrócić uwagę. Mówił o tym wcześniej Piotr Bujak.
— Chodzi o prefinansowanie tegorocznych potrzeb. Ono jest już mocno zaawansowane — powiedział. I przypomina to, co minister finansów mówiła w wywiadzie dla Business Insider Polska. Czyli że rząd zbiera już pieniądze na 2023 r. od sierpnia.
W piątek zastępca Rzeczkowskiej Sebastian Skuza zapowiedział, że szacunki resortu mówią o prefinansowaniu już nieco mniej niż połowy tegorocznych potrzeb pożyczkowych.
— Wstępnie szacujemy, że ok. 40 proc. przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych brutto budżetu państwa zostało prefinansowane w roku bieżącym. Stan środków na rachunkach budżetowych na koniec roku będzie przekraczał 100 mld zł. Ostateczne wartości będą znane po zamknięciu roku budżetowego — poinformował wiceminister Skuza w ubiegły piątek, czyli przedostatni dzień 2022 r.
Spore znaczenie ma kwestia wykonania budżetu za ubiegły rok. — Przewidujemy, że zeszłoroczny deficyt będzie niższy niż planowany, co automatycznie sprawi, że efektywnie prefinansowanie budżetu na 2023 r. może być nawet większe niż zasygnalizowane już przez Ministerstwo Finansów aż 40 proc. — mówił Piotr Bujak z PKO BP.
Dokładny poziom prefinansowania nie jest jeszcze znany. Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania serwisu tłumaczy, że konkretów na razie nie ma.
"Stopień prefinansowania przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych brutto budżetu państwa będzie zależał od wielkości środków zgromadzonych na rachunkach budżetowych na koniec tego roku. Jednocześnie informujemy, że pierwszy szacunek stopnia prefinansowania będzie znany na początku stycznia" —poinformował resort finansów.
Rosnące potrzeby pożyczkowe to coś, co będzie widać nie tylko w Polsce – napisano dalej.
- W kwestii finansowania polskiego długu jest sporo zgadywania. Generalnie jednak trzeba się liczyć z tym, że wszystkie kraje wyjdą z wyższą niż normalnie podażą. To przede wszystkim skutek walki z kryzysem energetycznym i związanych z nim działań osłonowych - mówił Grzegorz Ogonek, analityk Santander Bank Polska.
Ekonomiści podkreślają, że w obecnych warunkach rząd nie może sobie pozwolić na popuszczenie fiskalnego pasa - napisano w treści artykułu.
Analityk Santandera zwrócił uwagę na konieczność odpowiedzialnej polityki fiskalnej w roku wyborczym. — Choć z naszych analiz wynika, że paradoksalnie poprzednie wybory w Polsce wcale nie oznaczały jakichś skokowych rozrostów deficytu sektora general government — spuentował ekonomista.
Wtórował mu Piotr Bujak. — Trzeba zachować dyscyplinę fiskalną. O finansowanie będzie ciężko, więc to ważne, żeby przed wyborami nie pofolgować sobie zbyt mocno — mówił, podsumowując Piotr Bujak. (jmk)
Foto: BANK.pl
Źródło: Businessinsider.com.pl