Polska traci pracowników szybciej, niż jest w stanie ich zastąpić. Do 2050 r. luka kadrowa może sięgnąć 5 mln osób. Mimo to polityka migracyjna wciąż nie odpowiada na realne potrzeby rynku. Ekspert Gremi Personal, Yuriy Grygorenko, ostrzega: bez zmian zabraknie rąk do pracy – podał serwis Businessinsider.com.pl.
Zima demograficzna coraz mocniej uderza w polski rynek pracy. Starzejące się społeczeństwo, spadek liczby urodzeń i malejąca populacja w wieku produkcyjnym sprawiają, że wakatów przybywa, a rąk do pracy ubywa. Według prognoz GUS liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie z 21,7 mln do ok. 15 mln w 2060 r. Już w 2035 r. może nas być o 2,1 mln pracowników mniej niż dziś – to ponad 12 proc. obecnej siły roboczej – wskazano.
Braki najbardziej dotkną sektory takie jak przemysł, rolnictwo, edukacja i handel. W grze nie jest tylko ilość – ale też jakość. Eksperci mówią wprost: bez działań tu i teraz, Polska wpadnie nie tylko w lukę kadrową, ale i kompetencyjną - podkreślono.
Polityka migracyjna nie nadąża za realiami rynku – przekonywał Yuriy Grygorenko, analityk Gremi Personal. Według niego, bez zmian w przepisach i cyfryzacji procesów administracyjnych Polska nie poradzi sobie z rosnącą luką kadrową.
– Polska strategia migracyjna stawia przede wszystkim na bezpieczeństwo – nie na rynek pracy – mówił Grygorenko. Jego zdaniem najpilniejszym krokiem powinno być poszerzenie puli krajów objętych ruchem bezwizowym, uproszczenie biurokracji i cyfryzacja procesów administracyjnych. – Ustawa o cudzoziemcach jest nieaktualna. Po aferze wizowej Kolumbijczycy – liczna, bo licząca 13,5 tys. osób grupa – zostali objęci dodatkowymi restrykcjami – dodał.
A liczby są jednoznaczne i pokazują stan na teraz, nie odległą przyszłość: tylko w 2024 r. urodziło się 250 tys. dzieci, zmarło ponad 400 tys. osób. Naturalny spadek populacji wyniósł ponad 150 tys. rocznie. I nic nie wskazuje na to, by trend miał się odwrócić – zaznaczono dalej.
Wbrew obiegowym opiniom, nie chodzi wyłącznie o młodych mężczyzn do pracy fizycznej. Polska potrzebuje także pracowników medycznych, nauczycieli, opiekunów, pielęgniarek i położnych – a tych już dziś brakuje. Jednocześnie firmy muszą liczyć się z coraz większą różnorodnością kulturową i językową zespołów - czytamy.
Ekspert podkreślił, że firmy powinny zakładać rosnącą różnorodność kulturową zespołów. — Dlatego wdrażając nowe systemy i narzędzia cyfrowe, warto od razu zadbać o możliwość ich obsługi w różnych językach – dodał Grygorenko.
Zwrócił również uwagę, że kluczowe wyzwanie to podnoszenie kompetencji cyfrowych – i to nie tylko wśród osób młodych, ale również starszych pracowników, bo bez nich nie ma mowy o skutecznej automatyzacji i wdrażaniu technologii, które miałyby odciążyć niedobór siły roboczej.
Migracja i aktywizacja seniorów to tylko część układanki. Zapytano eksperta, co firmy mogą zrobić same – bez czekania na działania rządu.
Grygorenko radził przedsiębiorcom, by postawić na automatyzację procesów – to nie tylko odciąża pracowników fizycznych, ale też usprawnia produkcję. Niestety na coś takiego może sobie pozwolić niewiele przedsiębiorstw, bo większość zakładów produkcyjnych w Polsce to są średnie i małe przedsiębiorstwa – zauważył ekspert.
Dlatego realnym scenariuszem jest optymalizacja procesów. — Czasem wystarczy przemyśleć organizację zmian, ograniczyć rotację pracowników, zwiększyć przejrzystość zadań i wdrożyć standardy operacyjne – wyjaśniał Grygorenko
Kolejnym rozwiązaniem jest outsourcing zadań niezwiązanych z podstawową działalnością przedsiębiorstwa, dzięki czemu firmy szybciej dostosują się do braków kadrowych. Ponadto, jak wskazał analityk, inwestowanie w adaptację kulturową i językową pracowników zagranicznych — przede wszystkim naukę języków obcych.
Jak zauważa Grygorenko, wielu pracodawców myśli o zatrudnianiu migrantów dopiero pod presją, podczas gdy wcześniejsze przygotowanie – poprzez wdrażanie programów szkoleniowych, systemów mentoringu i cyfrowych narzędzi wsparcia — daje firmom dużą przewagę i przynosi wymierne efekty.
Warto również, jak sugeruje analityk, sięgnąć po zasoby dostępne na lokalnym rynku. — Jeśli w firmie są zasoby kadrowe, to warto sięgać po pulę bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy. Gdyby udałoby się zaktywizować choćby połowę z nich, byłby to ogromny sukces – ocenia ekspert.
Ekspert zwraca też uwagę na brak spójnej komunikacji społecznej. — Pracodawcy robią swoje – integrując cudzoziemców, inwestując w ich rozwój, tworząc dobre warunki pracy. Ale to państwo musi nadać temu odpowiedni kontekst i przyzwolenie społeczne – mówił Grygorenko.
Jego zdaniem konieczne jest też rozróżnienie w polityce migracyjnej między migrantami zarobkowymi a uchodźcami, co umożliwiłoby tworzenie dedykowanych polityk. Dziś te grupy są wrzucane do jednego worka – a ich potrzeby i sytuacje są zupełnie inne.
Z danych Gremi Personal wynika, że jeśli trend się utrzyma, już po 2030 r. luka pokoleniowa – różnica między osobami wchodzącymi i wychodzącymi z rynku – przekroczy 250 tys. rocznie.
Bez odważnych decyzji Polska nie poradzi sobie ani z demografią, ani z gospodarczymi skutkami starzenia się społeczeństwa.
– To nie jest kwestia przyszłości – to już się dzieje – mówił
Yuriy Grygorenko. Bez migracji i inwestycji w kompetencje cyfrowe, firmy będą przegrywać walkę o pracownika, a gospodarka – o konkurencyjność — podsumował analityk. (jmk)
Foto: Pixabay.com
Źródło: Businessinsider.com.pl
Polska potrzebuje rąk do pracy
